Prof. Zybertowicz: Rewolucja i oligarchia. "50 najbogatszych oligarchów Rosji kontrolowało 35 proc. PKB. Na Ukrainie poziom ten szacowano na 85 proc."

Fot. wPolityce.pl, Gił
Fot. wPolityce.pl, Gił

(Felieton ukazał się w numerze 10/2014 tygodnika "wSieci")

22 lutego 2014 r. Paweł Zalewski, ongiś PiS, obecnie eurodeputowany PO, wpisuje na Twitterze: „Pytanie: kto, kiedy i gdzie wywłaszczy oligarchów?”. Odpisuję: „Nikt. Nigdy”. Ponownie Zalewski: „Myślę, że nie docenia Pan procesów na Ukrainie. Myślę, że to kwestia najbliższego czasu. Zobaczymy”. Skrótowo argumentuję: „Siła własności i dywersyfikacji zasobów. To sedno oligarchiczności. I racja bycia oligarchą!”. Zalewski: „Och, instrumenty się znajdą”.

Oligarchia

Media częściej fascynują się luksusowym trybem życia oligarchów, a rzadziej, niestety, opisują głębsze mechanizmy oligarchizacji życia społecznego. Przypomnijmy zatem, iż oligarchia to system, w którym nieduża grupa – od kilku do kilkudziesięciu – osób, nieformalnie ze sobą powiązanych, dysponujących poważnymi zasobami finansowymi i organizacyjnymi, wywiera decydujący, choć zazwyczaj niejawny, wpływ na bieg spraw publicznych w danym państwie.

Krotki podręcznik bycia oligarchą

Aby z powodzeniem być oligarchą, trzeba jednocześnie być suwerennym dysponentem pewnych zasobów (np. być właścicielem wielu dużych firm) oraz być zaakceptowanym jako pełnoprawny gracz przez elitarne sieci powiązań społecznych. Pozycja oligarchy bierze się bowiem nie z samego nagromadzenia zasobów (np. przejmowania kolejnych fi rm), ale z ich zróżnicowania.

Lokując zasoby w różnych sektorach gospodarki, oligarcha chroni się przed wahaniami biznesowej koniunktury. „Wiążąc” ze sobą przedstawicieli różnych partii politycznych, zabezpiecza się przed zmianami na scenie politycznej. Inwestując w media, chroni się przed atakiem propagandowym. Zatrudniając byłych funkcjonariuszy służb, chroni się przed obecnymi. Opłacając pod stołem obecnych, zasłania się przed „kolegami” oligarchami. A lokując część zasobów za granicą, broni się przez głębszymi zawirowaniami politycznymi lub nawet ustrojowymi.

Ktoś, kto w ciągu jednego pokolenia dochodzi do fortuny (mówię o prawdziwej fortunie), po drodze buduje całą organizację. Tworzy rozgałęzione sieci klientelizmu i nepotyzmu. Takie sieci często potrafią przetrwać swoich założycieli.

Realpolitik

Według danych z 2008 r., o ile 50 najbogatszych oligarchów Rosji kontrolowało 35 proc. produktu krajowego brutto, to w przypadku Ukrainy poziom ten szacowano na 85 proc. Jednego oligarchę można wywłaszczyć (kazus Michaiła Chodorkowskiego). Drugiemu lub trzeciemu można z jego majątku wyłuskać to lub owo. Innemu utrudnić interesy z państwem. Jeśli Ukraińcom powiedzie się rozsądnie zakrojona lustracja, to pewne sieci powiązań i uwikłań zostaną rozerwane. Ale… Chociaż nie wszystkie systemy władzy są oligarchicznie kontrolowane, chociaż są kraje, gdzie oligarchowie nie trzęsą wszystkim, to… Nie sądzę, by w przypadku Ukrainy możliwe było wywłaszczenie oligarchów. Dlaczego?

Kapitał z nieprawego łoża

Fortuny oligarchów – zwłaszcza gdy powstają szybko, np. dzięki interesom z sektorem publicznym, przy okazji masowych prywatyzacji i w dodatku w krajach posttotalitarnych – zazwyczaj tworzą się przy wykorzystaniu zasobów typowych dla tajnych służb. I za ich przyzwoleniem. Ważną rolę odgrywają tu poufne informacje niedostępne dla innych uczestników „rynkowej” gry, ustawione przetargi, eliminacja konkurentów za pomocą gróźb lub/i faktycznego użycia przemocy fizycznej. Ale – uwaga – tajne służby są obecne/aktywne nie tylko przy narodzinach i konsolidowaniu oligarchicznej własności. Najpierw oligarchą zostać nie sposób bez ułożenia się z tymi, którzy długie ręce mają. Potem… No właśnie, co dzieje się potem? Często relacje ulegają odwróceniu.

Gra wieloplanszowa

Oligarcha, który biznesy prowadzi w wielu krajach – nawet w tych nieprzeżartych korupcją – jest często ze służbami różnych krajów poukładany. Służby nierzadko mają deficyt zasobów – np. posad dających dobre przykrycie do międzynarodowej aktywności, do transferu zasobów, do tzw. firm przykryciowych. Oligarchowie często oddają służbom – uwaga: nie tylko swoich krajów – cenne przysługi. Niekiedy otrzymują za to swoiste immunitety bezkarności. I tylko niektórzy ludzie służb wiedzą, kto z kim naprawdę gra.

Gdy rosyjsko-ukraiński oligarcha Wiktor Wekselberg zatrudnia Petera Leshera, b. szefa Siemensa, by kierował posiadaną przez oligarchę szwajcarską firmą Renova, to zarazem „nabywa” jego międzynarodowe kontakty. Przypuszczam, iż niektórzy ukraińscy oligarchowie już wyświadczyli takie przysługi służbom ważnych państw Zachodu, dzięki którym mogą okazać się nie do ruszenia.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych