Salon Dziennikarski Floriańska 3 o kryzysie krymskim. Piotr Skwieciński: "Rosja zajmuje kolejne tereny, prowokuje kolejne kryzysy. Niezatrzymana może iść dalej"

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Dla Polaków i krajów ościennych nadszedł czas poważnego podejścia do konfliktu, który nabiera realnego kształtu. Czy reakcja świata jest wystarczająca? Na ten temat dyskutowali goście dzisiejszej audycji Salonu Dziennikarskiego Floriańska 3. Program poprowadził Michał Karnowski, a w studiu zgromadzili się: Marcin Wolski, Piotr Skwieciński i Marek Markiewicz i Piotr Zaremba.

Wszystkie media - zarówno prawicowe, jak i np. Gazeta Wyborcza, będąca czasem pozycją skrajne lewicową, zaczęły wspólnie używać określenia: Anschluss Krymu odwołując się do 1938 r. i Anschlussu Austrii. Czy to jest słuszne określenia, czy to jest słuszne porównanie?

- pytał zebranych Michał Karnowski, przypominając wątek Osetii i Abchazji z wojny gruzińsko-rosyjskiej z 2008 r.

Piotr Skwieciński, publicysta portalu wPolityce.pl i tygodnika "wSieci" zdecydowanie stwierdził, że określenie tego co się dzieje na Krymie mianem Anschlussu jest prawidłowe:

Mamy do czynienia z włączeniem Krymu do Rosji. Anschluss dokonywał się z poparciem i radością większosci obywateli Austrii. Podobnie jest na Krymie: entuzjazmu może nie ma, ale zdecydowane jest poparcie mieszkańców półwyspu. Używanie tej nomenklatury wywodzącej się z lat 1938-1939 jest słuszne, bo podobieństwa są ewidentne: Rosja zajmuje kolejne tereny, prowokuje kolejne kryzysy. Niezatrzymana może iść dalej. (…) Jednak porównanie potencjału Niemiec w latach 30, a potencjału współczesnej Rosji wypada zdecydowanie na niekorzyść Rosji. (…) Sprawa krymska realzuje dla Kremla kilka rzeczy na raz, m. in. przykrycie klęski jaką była przegrana na całej Ukrainie. Ale skok do przodu to jest też skok mający pokryć to, że Putin odniósł wiele sukcesów, ale w sprawie prawie najważniejszej nic mu się nie udało.

Z dziennikarzem zgodził się Piotr Zaremba, który wymienił różnice między zdarzeniami z 1938 r., a tym co dzieje się aktualnie na wschodzie.

Rosja nie jest krajem totalitarnym: jest niedemokratycznyn, autorytartnym, ale nie jest totalitarnym. Władza Hitlera była absolutna. W Rosji mogą się kryć jakieś zarodki kłopotów

- nawiązywał Zaremba do możliwości przeciwstawienia się Putinowi przez Rosjan.

Poza tym trochę zmieniły się realia. Dziś – zabranie terytorium Krymu jest substytutem. Nie udało się im uzależnić całej Ukrainy, więc w rodzaju substututu oferuje przyłączenie samego półwyspu. Rosja próbuje prowadzić politykę imperialną innymi metodami. Także wobec Polski – chce nas od siebie uzależniać

- dodawał redaktor "wSieci".

Nie tyle chodzi o analogię, ale o potęgę precedesów. Sprawdzaja się proroctwa wypowiadane, gdy zezwolono Kosowu na odłączenie się. (…) To, że wszyscy mówią jednym głosem to jest pewna pozorność i rzecz, która mnie martwi

- mówił Marcin Wolski, który nawiązał także do tego jak sytuację na wschodzie przedstawiają największe media:

W mainstreamowych mediach przełozono wajchę, ale wajchowi się nie zmienili. Obserwuję różne telewizje i widzę, że skład rozmówców jest zdecydowanie bardziej ortodoksyjny niż był jeszcze niedawno.

Potwierdził to prowadzący audycję, który celnie przypomniał, że chyba najczęściej pojawiających się w stacjach radiowych i telewizyjnych gościem jest ostatnio Stanisław Ciosek - ambasador Polski Ludowej w Rosji, członek KC PZPR.

Do niedawna było tak, że wypowiadała się lewa strona i centrum, a obecnie już nawet centrum nie ma, jest twardy mainstreamowy przekaz

- dodawał Wolski.

Jak ironicznie stwierdził mec. Markiewicz

można dać przecież mikrofon gen. Jaruzelskiemu, aby się wypowiedział o wejściu rosyjskich wojsk na Ukrainę.

Prawnik zauważył też celną rzecz:

Nikt jednak nie przypomina jak skończył twórca Anschlussu i jaka jest ocena jego postaci przez historię. (…) Po tym tygodniu można napisać, że Europa, która nas tyle uczy nie powiada, że nikt nie może powtórzyć najazdu na niepodległe państwo.

Do gości zgromadzonych w studiu zwrócił się z ciekawym pytaniem Marcin Wolski:

Jeżeli chodzi o Hitlera, mniej więcej znamy jego plan: metodami pokojowymi załatwić najwięcej ile się da, a wojnę rozpocząć najwcześniej w 1944 r. Myśmy tę zabawę popsuli. Natomiast czy ktoś jest na tyle wróżką, żeby mógł powiedzieć jak wygląda plan Putina?

O nakreślenie scenariusza stworzonego przez prezydenta Rosji pokusił się Piotr Skwieciński:

Gdybym miał, na podstawie jakichś tam informacji, zaryzykować hipotezę, to powiedziałbym, że to nie jest plan. Plan był inny i się posypał. A działania obecne wyglądają na improwizację tego co się stało, jednak mają one już swoją dynamikę. Jeżeli nawet pierwsza decyzja o działaniu agresywnym została podjęta na zimno w celu PR-owskim, to już kolejne decyzje emocjonalne może podejmować się łatwiej.

Z tymi słowami zgodził się Michał Karnowski:

Chyba Gruzja, scenariusz gruziński, wskazuje nam na ten plan. Należy się zgodzić z Piotrem Skwiecińskim, że Putin przegrał Ukrainę. Jeszcze niedawno wydawało się, że on Rosjanom przyniesie całą Ukrainę w Unii Celnej. To jest jednak zwyciestwo narodu ukraińskiego. (…) Pan mecenas zauważył, że w gabinetach dyplomatycznych Europy Zachodniej trwają analizy jak to usankcjonować, zaakceptować, a nie jak się przeciwstawić.

Jednak Piotr Skwieciński stwierdził, że ciągnięcie Krymu przez Rosję może być akceptowalne - ze względu na różne interesy - dla wielu krajów Europy Zachodniej, ale nie będzie akceptowalne dla Stanów Zjednoczonych:

Oczywiście, pokusa dogadania się, zaakceptowania jest wielka. Jednak sytuacja jest inna, jeśli chodzi o Stany Zjednoczone. Wiemy jakie były i są priorytety Obamy: Europa Środkowo-Wschodnia jest wartością pomijalną. (…) Ale w tej chwili sytuacja się zmieniła. Rosja popełniła dwa błędy, jeśli chodzi o politykę syryjską: ostro weszła na teren i w szkodę Stanom. To było bardzo dużym błędem, bo spowodowało, że Ameryka musi zareagować. W tym momencie w USA pojawiły się nastroje, że Rosjan trzeba ugodzić na obszarze, który jest dla nich dotkliwie ważny. Pierwszy błąd Putina: niekontrolowany anyamerykanizm. A drugi błąd, to jest demonstracyjne złamanie porozumień budapesztańskich. To jest coś, co zaczyna być śledzone na całym swiecie. Ktokolwiek nie siedzi w Białym Domu nie ma wyjścia i musi zareagować.

Słusznie zauważył mecenas Markiewicz, że celnie Rosjanie wykalkulowali, że na agresję z soboty wielkie państwa zareagują dopiero po jakimś czasie - jak rozpocznie się tzw. roboczy tydzień. Przecież decyzja o wysłaniu wojsk na Krym została podjęta w sobotę

Pytanie: co się stanie dziś?

- zastanawiał się prawnik.

W przypadku Rosjan większość społęczeństwa pewnie popiera ten kierunek. Natomiast sytuacja w Stanach jest taka jak nakreślił ją Piotr Skwieciński. Stany Zjednoczone są demokracją o dużym poczuciu ciągłości i niezależnie przez jakiego prezydenta kierowane są instytucje, to służby specjalne wciąż są takie same, a dyplomacja amerykańska jest sprawą poniekąd ponadpartyjną. Ameryka reaguje o wiele bardziej twardo niż Europa

- mówił Piotr Zaremba.

Goście Salonu zauważyli też jedność amerykańskich mediów:

Media amerykańskie wyrzucają na stół rózne tajniki agent PR-owskich rządu rosyjskiego. Media, włpywy, lobbing za miliony dolarów. To jest element samoobrony

- opisywał Michał Karnowski.

Potwierdził to Marcin Wolski odnosząc się do amerykańskiej literatury komercyjnej, w którym nastąpił zwrot ku wartościom Stanów Zjednoczonych, a odchodzi się od archetypu dobrej Rosji. Zdaniem Piotra Skwiecińskiego świadczy do to zwieraniu szeregów wobec konfrontacji z innym mocarstwem i przypomina to sytuację z czasów zimnej wojny.

mc

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.