Wczoraj media nieustannie podkreślały obecność prezesa Jarosława Kaczyńskiego na spotkaniu w Kancelarii Premiera szefów parlamentarnych partii politycznych, a także innych polityków zajmujących się problematyką wschodnią. Nic w tym nadzwyczajnego, prezes Kaczyński wręcz od zawsze prezentuje taką postawę, że jeżeli w grę wchodzą najbardziej żywotne interesy naszego kraju, jest do dyspozycji, niezależnie od tego, kto w Polsce sprawuje władzę.
Dowodził tego swoją postawą po wielokroć, szkoda tylko że jego konkurenci polityczni nie byli tak dalekowzroczni i gotowi do odsunięcia wewnętrznych sporów na bok, kiedy obydwaj z ówczesnym prezydentem Lechem Kaczyńskim, ostrzegali przed odradzaniem się rosyjskiego imperializmu w Putinowski wydaniu.
Wprawdzie od paru dni tu i ówdzie można przeczytać albo usłyszeć cytat z wypowiedzi ś.p. prezydenta Lecha Kaczyńskiego na wiecu w Tbilisi kiedy razem z prezydentami Litwy, Łotwy, Estonii i Ukrainy przestrzegał świat, Europę i swoich oponentów z Platformy i PSL-u w Polsce, że jeżeli świat pozwoli to teraz Gruzja, później Ukraina, państwa nadbałtyckie, a być może i mój kraj, ale rzadko kto odważy się i teraz przyznać mu rację. Wtedy po powrocie rządzący zgotowali mu w kraju nie tylko nie milknącą krytykę ale także żarty i szyderstwa, to z Polski popłynęły także podpowiedzi do niemieckich tabloidów, że i one powinny ośmieszać Kaczyńskich.
A później poszło już „jak z górki”. Spacer premiera Tuska z wysokim funkcjonariuszem KGB- prezydentem Rosji Putinem na sopockim molo, okrzyknięto przełomem w polskiej polityce zagranicznej na Wschodzie. Była bliska współpraca i duży udział Rosji w rozdzieleniu wizyt prezydenta Kaczyńskiego i premiera Tuska w Smoleńsku na 50 rocznicę obchodów mordu katyńskiego i w konsekwencji tragiczna śmierć blisko 100 osób polskiej elity. Były kolejne spotkania i ocieplanie relacji z Rosją i odwracanie się plecami od państw nadbałtyckich ale także krajów Partnerstwa Wschodniego, unijnego projektu ,którego Polska była przecież współautorem.
Szczyt Partnerstwa Wschodniego w Warszawie we wrześniu 2011 roku, dzięki zakulisowym działaniom Rosji wobec krajów, które powstały po rozpadzie związku Radzieckiego, skończył się klęską, Rosja coraz bardziej otwarcie szantażowała już nie tylko Gruzję i Mołdawię ale także Ukrainę ale rządzący w Polsce konsekwentnie tak jak Niemcy czy Francja, starali się tego nie dostrzegać. Dopiero dramatyczne wydarzenia na kijowskim Majdanie śmierć blisko 100 Ukraińców i setki rannych i coraz bardziej otwarta ingerencja Rosji, doprowadziły do tego, że rządzący w Polsce zrozumieli w jaką śmiertelną pułapkę wpadli.
Stąd właśnie zmiana poglądów o 180 stopni premiera Tuska i jego wystąpienie w Sejmie, po którym to prezes Kaczyński bił mu brawo, a on po wystąpieniu Kaczyńskiego, kiedy ten poparł działania rządu w sprawie Ukrainy. Szkoda, że ta zmiana poglądów rządzących w sprawach polskiej polityki wschodniej przychodzi dopiero po 6 latach rządzenia, w sytuacji kiedy polityka Rosji wobec krajów sąsiednich, zaczyna zagrażać także naszemu krajowi.
To są niestety konsekwencje płynięcia Polski w tzw. głównym nurcie polityki europejskiej czyli popierania tego co chcą Niemcy i Francja, bez zwracania uwagi jak to skutkuje dla naszego kraju. To są także konsekwencje tych berlińskich hołdów Radosława Sikorskiego i odrzucenia polityki Jagiellońskiej z taką determinacją realizowanej przez blisko 5 lat prezydentury ś.p. Lecha Kaczyńskiego. Niemcy, Francuzi, Włosi na dobrych relacjach z Moskwą zarabiali ogromne pieniądze i nie interesowali się specjalnie zagrożeniami stwarzanymi przez Rosję wobec krajów Europy Wschodniej. Teraz też się ociągają, więc Polska już nie ma wyjścia tylko musi to im głośno wykrzyczeć, żeby naprawdę nie było za późno.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/187015-takie-sa-konsekwencje-plyniecia-w-glownym-nurcie-berlinskich-holdow-radoslawa-sikorskiego-i-odrzucenia-polityki-jagiellonskiej-realizowanej-przez-sp-lecha-kaczynskiego