Polskie gadanie o Majdanie… Niepodległa Ukraina, to osłabienie Rosji, a zatem wzmocnienie suwerenności Polski

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

„Nie ma wolnej Polski bez wolnej Ukrainy. Nie ma wolnej Ukrainy bez wolnej Polski” – Piłsudski

Na deskach ukraińskiego teatru, przy widoczności ograniczonej emocjami tłumów i dymami anarchizującego Majdanu, na kilku poziomach rozgrywa się jednocześnie kilka związanych ze sobą scen. W tej najważniejszej biorą udział sami Ukraińcy zmęczeni beznadzieją i szerzącą się korupcją. Na wyższej scenie zachodzi przepychanka miedzy politykami głównych politycznych partii i popierającymi ich oligarchami, tu już chodzi o władzę i pieniądze. Na innej ważnej scenie prawie bezgłośnie, jednak przy brzęku miliardów dolarów poruszają się przedstawiciele światowych potentatów politycznego hazardu: Rosja, Unia Europejska (głównie Niemcy) i USA oraz międzynarodowi banksterzy z NWO. Niemym świadkiem całej tej operacji pozostają sąsiadujący

Na początek kilka uwag. Ukraina jest obszarowo drugim, co do wielkości państwem (po Rosji) w Europie. Nie tak dawno Ukraina liczyła 52 miliony mieszkańców ( wtedy Polska miała ok. 37 mln mieszkańców). Dzisiaj w porównaniu z sąsiednią Polską dochód na głowę mieszkańca (GDP) w Ukrainie wynosi $4,160, przy GDP w Polsce wynoszącym $13,640, dodajmy, że Ukraina ma 45 mln mieszkańców, w porównaniu z 38,5 mln w Polsce. Według prognoz demografów, jeżeli utrzymają się dotychczasowe tendencje, za 10 lat ludność Polski przewyższy liczbowo ludność Ukrainy. Wypada jeszcze zauważyć, że rosyjska mniejszość na Ukrainie szacowana jest na od 5-ciu do 8 mln.  Szacuje się, że tylko ok. 1% populacji Ukrainy monopolizuje całe bogactwo kraju, reszta Ukraińców zarabia miesięcznie ok. $275.00.

Jednym z oligarchów wspierającym protesty jest Piotr Poroszenko, ten sam, co popierał pomarańczowa rewolucję i następnie był ministrem MSZ u Timoszenko, oraz ministrem gospodarki u Jaknukowycza, obecnie jest jednym z kandydatów na premiera. Inni, jak Wiktor Pińczuk grają na dwie ręce.

Protest na Majdanie wybuchł w listopadzie 2013 roku, kiedy wbrew oczekiwaniom prezydent Janukowycz nie podpisał przygotowanego w Wilnie wstępnego porozumienia z UE. Nawiasem mówiąc, oferta UE była dosyć skromna i dodatkowo poparta była żądaniem uwolnienia b. premier Juli Timoszenko. Natomiast przyjął wyciągniętą dłoń zaniepokojonego Putina ofiarującego $15 mld pożyczkę i obniżkę cen gazu o 30% w nadziei przyciągnięcia Ukrainy do swojej Unii Celnej. Majdański protest zjednoczył pro-europejskich i ultra-nacjonalistycznych liderów we wspólnej walce przeciwko rządom Janukowycza, dość prominentny na Majdanie wydaje się być ukraiński kościół, czego media zachodnie starają się nie dostrzegać.

Nie oszukujmy się również Ukraina dla międzynarodowych graczy jest leżącą obok Polski następną „parcelą” do zagospodarowania, bądź do zachowania jak w przypadku Rosji. Tradycyjnie ze strony Zachodu głównym graczem są Niemcy. Z naszego polskiego punktu widzenia, chodziłoby o wzmocnienie Ukrainy i osłabienie Rosji i właściwie nacjonalistyczny „porodowy ból” Ukrainy, jeśli rozumiemy go w kontekście przeciwstawienia się unijnemu płaszczeniu, „wynarodawianiu” państw członkowskich, powinien być w oczach Polaków cennym partnerskim nabytkiem w walce o federacyjny kierunek rozwoju Unii Europejskiej.  Oczywiście podzielam troski szanownego ks. Tadeusza Isakiewicza-Zaleskiego odnośnie nieszczęśliwych prób odgrzewania wizerunku obciążonego bestialskimi mordami „wodza” Stefana Bandery.  Głośna i jednoznaczna postawa oficjeli polskich powinna brzmieć: patriotyzm, wolność i demokracja tak, skrajny nacjonalizm i w tym przypadku faszyzm nie.

Chcąc, nie chcąc przez sąsiedzki płot oglądamy następny odcinek przezwyciężania zaszłości, dojrzewania poszczególnych geograficznych części ukraińskiego ludu, jego konsolidowania się i jak widzimy dosyć problematycznego szukania dróg do zbudowania, stworzenia obywatelskiego państwa. Podobne procesy zachodziły oczywiście w innych okolicznościach w jednoczącej się z trzech zaborów polskich społeczności II Rzeczypospolitej po I wojnie światowej i wojnie bolszewickiej.  Więc, kto, jak kto, ale my Polacy mamy owe konieczne doświadczenie, aby zachodzące burzliwe zmiany na Ukrainie postrzegać ze zrozumieniem.

Inną sprawą jest, że w oczach Ukraińców i historii Ukrainy UPA jest postrzegana, jako bohaterska formacja patriotycznych wojowników walczących głównie z sowiecką/rosyjską okupacją narodu ukraińskiego. Mniejszy margines Ukraińców zna zwyrodniałe bestialstwo UPA wymierzone przeciwko Polakom (Lachom), Żydom, Ormianom, czy też pomagającym im Ukraińcom. Dla Ukraińców to ludobójstwo na Polakach, te bestialskie mordy, były jednym z epizodów wojny o niepodległość. My Polacy niestety nie możemy tak łatwo przejść nad tym, co się wydarzyło i nie możemy zamieść tych zbrodni pod dyplomatyczny dywan.  Trzeba jednak dobrej woli i moralnej odwagi obydwu stron, aby te wydarzenia wspólnie omówić i nazwać. Tak będzie lepiej dla przyszłości.

Nurt prawego sektora na Majdanie zyskuje poklask zgodnie z zasadą rządzącą w czasach rewolucyjnych zawieruch, kiedy to na czoło zwykle wysuwają się elementy ekstremalne i brutalne. Główne polskie media otwarcie sympatyzujące z Majdaniem niemądrze bagatelizują lub milczą o realnej atmosferze z bilbordami i transparentami „bohatera” Bandery, czerwono-czarnymi flagami i całą symboliką UPA określając ten nurt, jako marginalny. Bez wątpienia duch Majdanu jest z nacjonalistycznymi rewolucjonistami wywodzącymi swoje idee i symbolikę z UPA. Jednak trzeba być ślepym, żeby na Majdanie nie zauważyć również flag polskich… Prezydium Episkopatu Polski w imieniu polskiego kościoła i tym razem (podobnie jak wcześniej z Niemcami) nie przespało okazji, tylko zachowało się przyzwoicie wystosowując list z zapewnieniem o solidarności z narodem ukraińskim. Na Ukrainie żyje ok. 1 mln Polaków i Ukraińców z polskimi korzeniami, dzisiaj nie prześladuje się tam Polaków.

Czy powinniśmy się temu dziwić? Jakby nie było zachodnia Ukraina przez wieki była związana z Polską, łączy nas wspólne dziedzictwo kulturowe i etos walki o wolność. Raczej nie, jest to normalna prawidłowość, kiedy młodzi ludzie szukający narodowego oczyszczającego ognia wchodzą w historię swojego narodu i sięgają po korzenie swoich „żołnierzy wyklętych”. Każdy naród ma swoją historię, na którą składają się dni chwały i dni wstydu.

IMPERIALNY PUTIN

Kiedy spojrzymy na międzynarodowych aktorów uwikłanych w sprawę przyszłości Ukrainy to nie sposób pominąć nasuwającej się konkluzji, że Putin (imperialna Rosja) bez Ukrainy automatycznie staje się, co najmniej przegranym Gorbaczowem i jego idea imperialnej Rosji bez Ukrainy ginie we mgle. W takiej scenerii Putin mógłby tylko poprosić o samurajski miecz i zmyć hańbę w akcie harakiri.  Powtarzam: Putin, który utraciłby kontrolę nad Ukrainą w rosyjskiej historii zostanie carem NIKIM. Dlatego aby zrozumieć przyszłościowe nowe rozdania kart czy to na ukraińskim okrągłym stole, czy w sprowokowanych starciach, należy obserwować trzęsącą się o losy imperium rękę Putina…

Putin, jako weteran KGB, próbuje oczywiście grać wieloma znaczonymi kartami, a dwie z nich to szantaż i prowokacja. Jak pisałem wyżej ukraińscy oligarchowie czują się potrójnie zagrożeni. Najpierw przez oddolne i też opozycyjne wołanie o ukrócenie korupcji i niesprawiedliwości przez miliony Ukraińców, dalej przez ewentualne zawłaszczenie ich przez wspomagającego ich Putina, oraz przez nasilające się żądania własnych obywateli o pełniejszą demokratyzację rozumianą, jako przyjęcie standardów UE. Cokolwiek by nie uczynili, będzie pójściem z dzisiejszego deszczu, pod rynnę.

Putin wydaje się być olimpijsko zagrożony. W 2008 podczas olimpiady w Pekinie, wydusił nadzieję Gruzinów i wyrwał im dwie etniczne enklawy. Jesteśmy świadkami olimpiady w Soczi. Rozumiejąc, że historia dwa razy się nie powtarza (chyba, że tylko, jako farsa), tym razem jego ukraińscy przeciwnicy i ich inspiratorzy użyli podobnej karty. Niektórzy obserwatorzy sceny ukraińskiej widzą stary numer kremlowski z potajemnym popieraniem ultra-nacjonalistów, aby następnie wykazując i nagłaśniając absurdalność ich stanowiska, skompromitować cały ukraiński obywatelski protest. Oczywiście każde skuteczne kłamstwo zawiera część prawdy, mam tu na myśli odgrzewanie idei „bohatera” Bandery.  Ale Putin ma nadzieję, że przynajmniej Polacy powinni na tę prowokację zareagować z niepokojem.

Jedną z kart Putina wobec Ukrainy jest autonomiczny region Krymu, podarowany Ukrainie w 1954 r. przez Chruszczowa. Z Krymu jeszcze Stalin wywiózł na Syberię mieszkających tam od XIII wieku Tatarów na ich miejsce osadzając Rosjan. Dzisiaj powracający z zesłania Tatarzy stanowią zaledwie 12% z 2 milionów mieszkańców Krymu. Właśnie w Sewastopolu stacjonuje Rosyjska Flota Morza Czarnego i niedawno pro-rosyjskie władze tego regionu wystąpiły o poprawkę do lokalnej konstytucji ustanawiającą Rosję, jako opiekuna swojej autonomii w ewentualnej rozgrywce z „faszystami” z zachodniej Ukrainy. Oczywiście to wszystko pachnie ewentualnym scenariuszem gruzińskim z 2008 r., kiedy to Putin wyciął z terytorium gruzińskiego dwie autonomiczne republiki: abchaską i południowo osetyńską. Na Krymie tamtejsi Rosjanie zdelegalizowali nacjonalistyczną partię Swoboda, jako odpowiedź na zdelegalizowanie na swoim terenie przez opozycję rządzącej Partii Regionów i Komunistycznej Partii Ukrainy. Siergiej Głazjew, doradca Putina ds. gospodarczych określiłł wydarzenia na Ukrainie mianem „pełzającego przewrotu” i ostrzegł Janukowycza, że jeśli nie stłumi buntu to utraci władzę i pogrąży Ukrainę w chaosie.

Licho nie śpi, o czym dobrze wiedzą sąsiedzi. Tuż przed igrzyskami w Soczi Putin samowolnie przesunął granicę Rosji o 11 km w głąb gruzińskiej Abchazji. Jak wiemy Gruzja ma podpisać w tym roku parafowaną w Wilnie umowę stowarzyszeniową z UE. Putin również może podjąć działania destabilizujące, aby przeszkodzić podpisaniu we wrześniu przez Gruzję, Planu Członkostwa (MAP) z NATO podczas szczytu NATO w Walii.

Dla Putina ewentualny sukces protestujących na Ukrainie jest poważnym zagrożeniem, który po prostu może być zaraźliwy i stać się przykładem do podobnego rozwoju wydarzeń w Rosji. Trwa praca propagandowa wewnątrz samej Rosji, 84% Rosjan uważa, że protesty na kijowskim Majdanie to próba zamachu stanu, ale tylko 16% chce utworzenia z Ukrainą wspólnego państwa.

Wojna gruzińska z 2008 r. wg założyciela Stratforu, Georga Friedmana miała pokazać Gruzji i Ukrainie, ze zachodnie gwarancje bezpieczeństwa są niewiele warte, w obliczu rosyjskiej inicjatywy militarnej. Ukraina dla Rosji jest koniecznym zabezpieczeniem strategicznym, szczególnie przez swoje dwa porty Odessę i Sewastopol dające Rosji kontrolę nad Morzem Czarnym i dostęp do Morza Śródziemnego.

Rosja ustami szefa MSZ Sergieja Ławrowa wyzywa protestujących na Majdanie od ekstremistów, „faszystowskiej młodzieży” ostrzegając obce siły przed mieszaniem się w wewnętrzne sprawy Ukrainy. Jednak Zachód ciągle monitoruje sytuację, podkreślając, że Ukraińcy mają prawo do protestowania we własnym kraju, szczególnie, kiedy nie podoba im się kierunek polityki zagranicznej rządu. Również wice-prezydent USA Joe Biden napominał bezpośrednio Janukowycza, że:

„wprowadzenie stanu wyjątkowego, albo wprowadzenie ostrych przepisów bezpieczeństwa tylko bardziej zaogni sytuację i utrudni możliwość pokojowego zakończenia kryzysu”.

Z drugiej strony, do drzwi pełnego nadziei odruchu odrodzenia Ukrainy, zapukał, idący od dziesięcioleci nieprzerwanie w trwającym imperialnym pochodzie wszelkiej maści światowych masonów i banksterów chcących wyrwać Putinowi z jego wpływów Ukrainę. Może to szachowy karny ruch za jego sukces w Syrii? Ci fachowcy wyczuwając szansę, powoli bez użycia czołgu i dywanowego bombardowania, dla demokratycznej odmiany posługując się bankami i mediami, nieustannie poszerzają swój stan posiadania. Przy tym oplatają szaraczkowe umysły naiwnych ludzkich pragnień skutecznie rozbijając wielowiekowo wypracowane wartości cywilizacji zachodniej niszcząc jej fundamenty w obrębie rodziny, własności prywatnej i narodowego państwa.

Jednym z celów majdańskiego protestu, niejako w ramach tęsknoty za bardziej udaną powtórką pomarańczowej rewolucji ( głośny postulat przywrócenia konstytucji z 2004 r.), jest obalenie Wiktora Janukowycza, wówczas pretendenta, dzisiaj prezydenta Ukrainy. Protestujący odnieśli już pewne sukcesy, odwołany został rząd premiera Mykoła Azarowa, który sam umknął do swojej zasobnej rezydencji i bankowych kont do Austrii. Również napływają informacje o wypuszczeniu przez władze zatrzymanych uczestników protestu. Rząd praktycznie wypełnia część żądań Majdanu w sprawie amnestii.  Ze swojej strony protestująca opozycja zaczęła właśnie wypełniać warunki amnestii i rozpoczęła akcję opuszczania okupowanych dotąd rządowych budynków. Sytuacja się normalizuje, może dało o sobie znać zmęczenie, a może to znak, że Niemcy i zachód mają jakiś przemyślany, logiczny plan?

Co o tych gorących zimowych protestach myślą zwykli Ukraińcy? Według Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii postulaty Majdanu (m.in. ustąpienie prezydenta Janukowycza) znajdują poparcie wśród 47% Ukraińców, jednak 46,1% ciągle popiera prezydenta. Na pytanie, z jakimi międzynarodowymi organizacjami powinna integrować się Ukraina 46,7% wskazało na Unię Europejską, zaś 38% poparło integrację z Unią Celną (Rosja, Białoruś i Kazachstan). Więc sytuacja jest w miarę patowa.

JANUKOWYCZ I PARTIA REGIONÓW

Spójrzmy szybko na sylwetki liderów, których dzisiaj obserwujemy na ukraińskiej scenie. Kilka słów o 63 letnim prezydencie Janykowyczu, który po mieczu wywodzi się z polskiej katolickiej rodziny (dziadkowie). W młodości utracił rodziców i dwukrotnie trafił do więzienia. Odnalazł jednak swoją życiową drogę, ukończył studia, doktorat i został profesorem ekonomii i prawa, jest autorem ok. 50 publikacji z dziedziny ekonomii. Następnie z powodzeniem zaangażował się w polityce: premier w latach 2002-05 i 2006-07, lider Partii Regionów, kandydat na prezydenta (2004 r.) i wreszcie od 2010 roku prezydent Ukrainy.

Według austriackiego tygodnika „Format” majątek Janukowycza jest szacowany, na co najmniej 150 mln euro, chociaż sam prezydent ocenia swój majątek na ok. $5,5 mln. Tygodnik ustalił, że obok luksusowej rezydencji nad Morzem Czarnym i kilku mieszkań w Kijowie i prywatnej floty lotniczej, posiada otoczony przeciwczołgowymi zaporami dom i teren o powierzchni 30 tys. hektarów. Jego majątkiem oficjalnie zarządzają wiedeńskie spółki kontrolowane przez zaprzyjaźnionych oligarchów Andrieja i Siergieja Klujewów.  Członkiem klanu „Rodzina” jest również syn Janukowycza, dentysta, który w ub. roku zarobił ok. $5 mln pracując w przedsiębiorstwie konstrukcyjnym.

Partia Regionów, której liderem jest Janukowycz największe poparcie posiada w bogatszej, lepiej uprzemysłowionej (eksport do Rosji) rosyjskojęzycznej wschodniej części Ukrainy, gdzie mieszka wielu etnicznych Rosjan. Więc nawet ze względów regionalnych partia ta wspierała i będzie wspierać bardziej interesy rosyjskie, niż powiedzmy interesy polskie, czy UE.  Jednak sam Janukowycz, jak i współgrający z nim oligarchowie nie chcą dostać się w łapy Putina (model fasadowej Białorusi) preferując samodzielność, niezależność i „korupcję na swoim”. Dlatego przeciągając decyzję, aby jak najwięcej wytargować wybrali ofertę Putina, dlatego, że dawał im więcej i porównawczo bez zobowiązań.  Poza tym Putin nic nie mówi o korupcji na Ukrainie i nie żąda, aby oligarchowie poddali się „demokratyzacji”.  Mimo nacisków Putina, Janukowycz nie dał się wciągnąć w euroazjatycki projekt rosyjski. Istnieje jednak podejrzenie, że eskalowanie protestów na Majdanie, przy sankcjach zachodnich może siłą rzeczy zbliżyć go do Putina.

Z naszych polskich pozycji trudno nie pamiętać, że w styczniu 2011 roku właśnie prezydent Janukowycz uchylił dekret prezydenta rewolucji pomarańczowej Juszczenki nadany znanemu Polakom mordercy Stefanowi Banderze tytuł Bohatera Ukrainy oraz zapewnił (wbrew zwolennikom Bandery) ochronę prawną cmentarzom Łyczakowskiemu i Orląt Lwowskich. Również trudno zapomnieć, że to Partia Regionów przy sprzeciwie opozycji ( m.in. partia Swoboda) uchwaliła ustawę językową (2012 r.) zezwalającą Polakom i innym mniejszością narodowym na wprowadzenie swojego języka narodowego w tych rejonach gdzie stanowią, co najmniej 10% mieszkańców. W tym samym roku Janukowycz przekazał we Lwowie nieruchomość na potrzeby Domu Polskiego, co było jednak przez ponad rok blokowane przez niechętną Polakom rządzącą tam partię nacjonalistów ukraińskich Swoboda, której przedstawiciele teraz zabiegają o życzliwość Polaków….

 

LIDERZY OPOZYCJI I MAJDAN

Na Majdanie protestują już czwarty zimowy miesiąc przedstawiciele trzech niezależnych partii opozycyjnych z ukraińskiego parlamentu. Są to UDAR (lider Witali Kliczko), Batkiwszczina (uwięziona Julia Timoszenko) i Swoboda (Oleh Tiahnybok) obserwatorzy zauważają jednak, że liderzy opozycji powoli tracą kontrolę nad radykalizującym się Majdanem.

WITALIJ KLICZKO

42-letni Witalij Kliczko jest nie tylko byłym bokserskim mistrzem świata, ale i liderem partii UDAR (Ukraińskie Demokratyczne Porozumienie dla Reform). Posiada również doktorat i w swojej bokserskiej karierze wygrał 45 z 47 walk, w tym 41 przez nokaut.  Mieszkał w Niemczech i na Ukrainie, a w USA posiada zieloną kartę, pochodzi z mieszanej rodziny ukraińsko-żydowskiej. Jego partia, występująca pod hasłami walki z rządową korupcją zdobyła w ostatnich wyborach czwartą pozycję z 37 posłami w 450 ukraińskim parlamencie. Jak przystało na boksera od 10 lat uderza krytyką w ukraiński system, oskarżając Janukowycza o nepotyzm i sabotowanie zbliżenia z Unią Europejską.

 

„Ten system jest zbudowany tak, aby służyć klanowi, „Rodzinie”, a nie wszystkim mieszkańcom Ukrainy”

„Władza nas chce zastraszyć. Bez walki nie odniesiemy zwycięstwa, dlatego musimy walczyć o nasz kraj. I zwyciężymy.”

 

Kliczko, który planuje ubiegać się o prezydenturę w 2015 roku, podkreśla, że jedynym sposobem zakończenia protestu jest rezygnacja prezydenta Janukowycza. Nawołuje też do wprowadzenia zakazu wjazdu do UE dla przedstawicieli rządu Ukrainy jak również zamrożenia ich kont bankowych na Zachodzie. Domagał się zwolnienia wszystkich zatrzymanych opozycjonistów, przywrócenia konstytucji z 2004 r. i przeprowadzenia wyborów tak prezydenckich, jak i parlamentarnych. Ostatnio Kliczko odrzucił oferowaną mu przez Janukowycza pozycję wicepremiera, jako „zatrutą” w celu rozbicia jedności opozycji. Przez obserwatorów wydarzeń postrzegany jest, jako kandydat na prezydenta z silnym poparciem UE i zachodniej finansjery.

Kliczko w ostatnich dniach zrezygnował z prawa pobytu w Niemczech, co jest jego kolejnym krokiem w kierunku spełnienia warunków nowej ustawy, jakie mają spełniać w wyborach kandydaci na prezydenta. Według wyników sondażu (z ubiegłego tygodnia) Kliczko w pierwszej turze wyborów prezydenckich mógłby liczyć na 28,7% poparcia, Wiktor Janukowycz na 29,5%. W starciu bezpośrednim w drugiej turze Kliczko zyskałby aż 63,9% głosów, przy 36,1% głosujących na obecnego prezydenta Janukowycza.

 

BATKIWSZCZINA, TIMOSZENKO I JACENIUK

Lider drugiej, co do wielkości ukraińskiej partii politycznej Batkiwszczina (najwięcej zwolenników ma w środkowej Ukrainie), była gwiazda pomarańczowej rewolucji z 2004 roku i premier, a zarazem główny rywal Janukowycza, Julia Timoszenko w 2011 roku otrzymała wyrok 7 lat więzienia za nadużycia władzy i kieruje partią z więzienia. Jej zwolennicy utrzymują, że wyrok był tylko zemstą Janukowycza.  Świat zareagował krytycznie na posłanie politycznego przeciwnika do więzienia, co jednak przyczyniło się do powstania swego rodzaju martyrologii. Właśnie w negocjacjach z Janukowyczem, UE twardo zażądała, aby chorą Timoszenko wypuszczono na leczenie do Niemiec.  Jednak administracja prezydenta i parlament odrzuciły stosowną uchwałę i w krótkim czasie Janukowycz odrzucił projekt porozumienia z UE, szukając pomocy u Putina. Uwięziona Julia w kilku ostatnich oświadczeniach apeluje o ustąpienie Janukowycza, prosząc o pomoc społeczność międzynarodową. Parlament UE postulował jej uwolnienie (podobnie jak komisja praw człowieka), ale krytycy Timoszenko utrzymują, że dowody na podstawie, których Julia została skazana to dopiero wierzchołek góry lodowej wskazując na poważne nadużycia i defraudację Timoszenko w latach 90-tych w obszarze handlem źródłami energii.

Uwięzioną Timoszenko w parlamencie zastępuje 39-letni prawnik, były minister spraw zagranicznych i kandydat na prezydenta w 2010 roku Arsenij Jaceniuk, który niedawno nie przyjął propozycji Janukowycza oferującego mu fotel premiera, jednocześnie domagając się spełnienia żądań protestujących na Majdanie. W konkluzji wysłał tweeterem Janukowyczowi:

 

„Skończymy to, co zaczęliśmy. Obywatele wybiorą swoich liderów, nie ty.”

 

Podobnie jak Kliczko, Jaceniuk nawołuje do integracji z UE i odrzuceniu wszechobecnej korupcji. Obserwatorzy sugerują, że Jaceniuk właśnie rozpoczął, (podobnie jak Kliczko) swoją kampanię prezydencką (2015 roku). Wczoraj jeden z liderów Batkiwszcziny potwierdził, że rząd wypuszczając na wolność 236 osób spełnił warunki i protestujący niezwłocznie opuszczą okupowane budynki administracji rządowej.. Awakow jednak dodał, że Sztab Sprzeciwu Narodowego żąda zamknięcia ok. 2 tys. śledztw rozpoczętych przeciwko protestującym.

Innym znacznym, ale niezależnym (wcześniej z Partii Socjalistycznej), chociaż powiązanym z Batkiwszcziną ambitnym politykiem jest 49 letni były popularny i prozachodni minister spraw wewnętrznych Jurij Lutsenko, który w połowie stycznia osiągnął czołówki mediów, jako ofiara brutalnego pobicia w starciach z milicją. Podobnie jak Timoszenko, po zwycięstwie Partii Regionów, był sądzony i skazany, ale pod wpływem nacisków UE zwolniony w kwietniu 2013 roku. Wychodząc z więzienia oświadczył, że pozostanie aktywny w polityce, jednak bez deklarowania konkretnych ambicji. Jakiś czas później utworzył ruch obywatelski „Trzecia Ukraińska Republika”, co potwierdza jego polityczne ambicje.

 

SWOBODA I TIAHNYBOK

Trzecią parlamentarną partią opozycyjną reprezentowaną na Majdanie jest Swoboda (Wolność), której od 10 lat lider Ołeh Tiahnybok wydaje się być najlepszym majdanowym mówcą w porównaniu z Kliczką i Jaceniukiem. Jest błyskotliwym trybunem porywającym tłumy, starannie dobierającym słów. Z zawodu jest prawnikiem, ale również lekarzem chirurgiem. Swoboda jest czwartą, co do wielkości partią w parlamencie. W wyborach w 2012 r. Swoboda zdobyła 10% głosów w tym ok. 30 do 40% głosów w trzech zachodnich regionach Ukrainy i ok. 1% w trzech regionach wschodnich. Swoboda jest członkiem stowarzyszenia europejskich partii nacjonalistycznych (Alliance of European National Movements, obok francuskiego Frontu Narodowego, brytyjskiej Partii Narodowej i węgierskiego Jobbika) i została utworzona w 1991 r., jako Socjal-Nacjonalistyczna Partia Ukrainy, zmieniając w 2004 r. nazwę i sztandary, dziś to Ogólnoukraińskie Zjednoczenie Swoboda. Ma bliskie powiązania z uważaną za faszystowską grupą zwaną Patriotami Ukrainy. Swoboda w swoim programie uważa się za zdecydowanego obrońcę tradycyjnej ukraińskiej kultury i języka przeciwko obcym wpływom.

Tiahnybok, który zaprzecza jakoby Swoboda była partią antysemicką, został wydalony w 2004 roku z Parlamentu za ogłoszenie, że Ukrainę kontroluje „moskiewsko-żydowska mafia”.  Podczas protestu na Majdanie 1-go stycznia 2014 roku tysiące zwolenników Swobody przemaszerowało z płonącymi żagwiami czcząc pamięć Stefana Bandery, którego portrety są bardzo popularne na Majdanie. Tym podobne ekscesy niestety pozwalają głębiej dzielić społeczeństwo ukraińskie ustawiając banderowski zachód przeciwko wschodowi i południowi uważający ich za ekstremistów.

 

PRAWY SEKTOR, ANARCHIŚCI I NACJONALIŚCI

Prawy sektor jest najbardziej radykalną, wojowniczą, zadymiarską i nacjonalistyczna częścią Majdanu.  Grupa ta wypłynęła w mediach szczególnie w walkach z milicją na Majdanie 19 stycznia, kiedy to używając społecznościowe media VKontakte zachęcała swoich zwolenników do znoszenia bomb i koktajli Mołotowa. Jednym z jej liderów jest Andrei Tarasenko. Organizacja została zawiązana w listopadzie ub. roku i skupia zwolenników kilku ultra-prawicowych grup jak Ukraiński Patriot, Trident, Biały Młot i innych.  Według Tarasenki celem prawego sektora jest nie tak poparcie do przystąpienia Ukrainy do UE, jak wywołanie narodowej rewolucji.  Unię Europejską określają mianem opresora narodów Europy.

Uczestnicy tej grupy pochodzą z różnych części Ukrainy, część z nich mówi po rosyjsku, część po ukraińsku. Trzon tej grupy stanowią rosyjskojęzyczni kibice sportowi o nacjonalistycznych poglądach. Często noszą maski, kaski, zabezpieczenia na ramiona i nogi i dzierżą kije bejsbolowe, lub metalowe pręty, używane do walk z milicją.  Liderzy grupy uważają, że sytuacja na Ukrainie dojrzała do tego, aby zniszczyć szkielet skorumpowanego państwa i rozpocząć budowę nowego porządku.  Organizacja nie jest blisko związana ze Swobodą, którą uważa za zbyt liberalną i konformistyczną.

Czy zaszczepiana przez Swobodę i Prawy Sektor nacjonalistyczna rewolucja ma szanse zwycięstwa? Raczej nie, niosłaby ona zbyt wielkie niebezpieczeństwa dla spoistości i bezpieczeństwa samej Ukrainy. Wydaje się, że również główni liderzy opozycji sami zapatrzeni są w tłustą kość władzy, do której aby mogli się zbliżyć muszą reagować na polecenia i strategie swoich okolicznych „życzliwych” trenerów.

Jak wiemy Majdański protest rozniósł się szeroko po całym kraju ze słabszym natężeniem w jego wschodniej części. Protestujący w pewnej chwili okupowali 10 z 25 regionalnych rządowych centrów Ukrainy, w których lokalna opozycja tworzy „ludowe parlamenty” mające ambicje zarządzania swoimi regionami.  Problemem dla Janukowycza jest rozszerzanie się protestu na centrum kraju i na rosyjskojęzyczny wschód. Opozycja podjęła interesujące metody wojny psychologicznej i nacisku na oligarchów wspierających Janukowycza i jego ekipę. Nawołuje do bojkotu towarów przyjaznych mu firm: „Idźcie do ich sklepów, załadujcie pełne koszyki i zostawcie je przy kasie”.  W internecie rozsyłano zdjęcia urzędników i milicjantów, czasem z ich prywatnymi adresami i numerami telefonów („opowiedzcie o tym, co robią, ich matkom, żoną i dzieciom”).

Najnowsze doniesienia wskazują na rodzaj przełomu we wstępnym porozumieniu między władzą i opozycją.

Ołeh Tiahnybok ze Swobody zaapelował na Majdanie o marsz (w najbliższy wtorek) na parlament, aby poprzeć opozycyjne głosowanie nad przywróceniem konstytucji z 2004 r. Obecna konstytucja daje prezydentowi iście dyktatorskie uprawnienia, czemu sprzeciwia się opozycja. Wygląda na to, że Majdan zaczyna pustoszeć.

Ukraińska ekonomia nie wychodzi z kryzysu, dalej kuleje, podobnie jest z walutą. Zagadką jest, co stanie się z $15 mld pomocy Putina, jeżeli upadłby Janukowycz. Zachód nie ma ochoty pobić oferty Putina, znakomicie wiedząc, że pieniądze nie trafiłyby do zwykłych Ukraińców, ale głównie na zachodnie konta bankowe oligarchów.

Ze strony Zachodu nie widać jakiegoś planu w wypadku zażądania przez Putina natychmiastowej spłaty długów, co zrujnowałoby ukraińską ekonomię. UE ma nadzieję na wynegocjowanie stopniowych zmian z reformą konstytucyjną prowadzącą do wolnych wyborów z upewnieniem klanu Janukowycza, że nie będzie sądzony.

Taki polski scenariusz z końca lat 80-tych.

Zarysowuje się różnica podejścia do rozwiązania sytuacji na Ukrainie między UE, a USA. Te ostatnie miało nadzieje, że Janukowycza można usunąć za pomocą silnego protestu. Zagadką pozostaje strategia Putina, który włożył wiele wysiłku w budowanie swojego pozytywnego wizerunku w Soczi i czy chciałby go zniszczyć przed nadchodzącym następnym prestiżowym wydarzeniem, jakim będzie goszczenie w Moskwie w czerwcu spotkania grupy wiodących światowych ekonomii G 8.

UE zwleka z nałożeniem sankcji przeciwko ekipie Janukowycza ze względu na doświadczenie z podobnym krokiem podjętym przeciwko Białorusi i Zimbabwe. Unia na uwagi krytyczne USA z satysfakcją odpowiada, ze protestujący na Majdanie nie noszą flag NATO, czy USA, ale właśnie UE.  Wydaje się, że USA oczekiwało szybkiej konkluzji, natomiast UE przygotowuje się na dłuższą drogę z głębszym rozumieniem ukraińskiej sytuacji. Bez wątpienia wśród zewnętrznych graczy Putin ma najwięcej do stracenia i Ukrainy raczej łatwo nie odpuści. Z drugiej strony Obama nie jest tej miary politykiem amerykańskim, co Reagan, czy Kennedy.

Według pewnych obserwatorów obok pogłosu odgrzewanych haseł rewizjonistycznych w stosunku do Polski („oddajcie” Przemyśl i 15 powiatów, o Lwowie to pewnie nie słyszeli…) wśród nacjonalistów słychać słowa uznania dla Polski i jej historycznej roli chrześcijańskiego przedmurza przed inwazjami ze Wschodu i naszego „dorobku” w walce z Moskalem, naszym wspólnym wrogiem. Niewątpliwie bunt Chmielnickiego przeciwko I Rzeczypospolitej z 1654 r. był wyrazem rodzenia się odrębnej świadomości Ukraińców, niestety oddanie się w opiekę Rosji skutecznie uśpiło walkę o tożsamość aż do wystąpienia Petlury w 1920 r., co też skończyło się kolejnym niepowodzeniem.

Nam się powiodło, na ile było to wówczas możliwe. Jednak w sierpniu 1991 roku –to Polska, jako pierwsze państwo na świecie uznała Ukrainę. Nie bez znaczenia też jest fakt, że Polska już przetarła niejako Ukrainie drogę do UE. Myślę, że nie powinniśmy dać się zwariować, my Polacy również niejednokrotnie w swojej historii składaliśmy ofiary w imię Patriotyzmu, Suwerenności i Niepodległości, a jak było trzeba to i Nacjonalizmu. Licznie i dumnie uczestniczymy w swoich Marszach Niepodległości. Oczywiście nie wszyscy Ukraińcy są nacjonalistami, ale wszyscy mają za sąsiada zaborczą, niebezpieczną i o imperialnych apetytach Rosję. Młode pokolenie Ukraińców ma dosyć już korupcji, nepotyzmu, braku ekonomicznych perspektyw i dominowania bezwstydnie bogacących się oligarchów. Młodzi Ukraińcy nie tęsknią do przeszłości. Oni tęsknią do przyszłości, do swojej wizji demokratycznego, suwerennego państwa równych szans dla jego wszystkich obywateli.

Istnieje niebezpieczeństwo, że imperialna Rosja w swoim interesie będzie prowokowała nacjonalistyczne elementy na Ukrainie przeciwko Polsce, aby łatwiej wpływać na politykę i zachowanie w obydwu swoich byłych satelitach. Więc, wydaje się, że suwerenna Ukraina będzie stanowiła dla Polski mniejsze niebezpieczeństwo, niż ta na pasku służb specjalnych głodnej imperialnie Rosji. Chyba nikt nie zaprzeczy, że w interesie Rosji jest zniechęcić Polaków do Ukraińców w godzinie ich próby.

Z napływających informacji wynika, że liderzy opozycji na Ukrainie z niepokojem obserwują kalendarz zmagań olimpijskich w Soczi. Starają się tak przyspieszyć kalendarz wydarzeń, aby stworzyć fakty dokonane jeszcze przed zakończeniem olimpiady, obawiając się, że pracowity i troskliwy Putin będzie chciał pomóc Janukowyczowi pozamiatać w Kijowie. Niestety polska polityka zagraniczna jest uczepiona u fartuszka Angeli, która przy poparciu USA zaczyna coraz żwawiej ustawiać ukraińską opozycję. Włączeniem Ukrainy do UE najbardziej zainteresowane są ekonomicznie silne Niemcy, którzy uzyskaliby dostęp do taniej siły roboczej.

Według Zbigniewa Brzezińskiego (NWO) na Ukrainie jedyne wyjście z obecnej sytuacji jest przez osiągniecie kompromisu stron. Zaleca on, aby UE rozmawiała nie tylko z Ukrainą, ale i z Rosją. Podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa poinformował on, że Ukraina znajduje się w miejscu przecięcia się interesów UE, USA i Rosji. Dodał jednocześnie, że ewentualny szantaż Rosji nie da się łatwo pogodzić z jej członkostwem w Światowej Organizacji Handlu. Jak wyżej pisałem część obserwatorów utrzymuje, że w finansowanie olbrzymiego przedsięwzięcia Majdanu zamieszany jest znany filantrop pochodzący z Węgier amerykański Żyd i bankster George Soros. Lokalnie, parlamentarzyści z Grupy Wyszehradzkiej utworzyli specjalny fundusz na rzecz wspierania europejskich aspiracji Ukrainy, z uwzględnieniem wolnych mediów.

Oczywiście zarysowuje się i czarny scenariusz dla Ukrainy. Na dzisiaj obserwujemy pochód nacjonalizmu z zachodu Ukrainy i rozlewanie się go do centrum i na wschód. Jeśli nastąpią ostre prowokacje prowadzące do stanu wyjątkowego i wojny domowej, Ukraina może znaleźć się w prawdziwych tarapatach, prowadzących do jej rozpadu. Istnieje wiele scenariuszy i mam tu zbyt mało miejsca, aby je omówić.

Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wydarzeń będzie scenariusz polski ’89 z dopuszczeniem do władzy części opozycji, z pewną demokratyzacją z otwarciem drzwi dla młodych i zbuntowanych na zachód. My już to przerabialiśmy… Na dzisiaj aż 63% Polaków sympatyzuje (CBOS) z protestującymi Ukraińcami, 31%jest neutralna, a tylko 1% sympatyzuje z Janukowyczem. Zainteresowanie Ukrainą wykazało 65% badanych.

Ewentualna Ukraina banderowska mająca poparcie Niemiec i prowokacyjne poparcie Rosji byłaby nieszczęściem dla Polski. Banderowcom inspirującym się ideologią Doncowa trzeba przypomnieć bestialstwo ich idoli i zwykłym poczciwym Ukraińcom wykazać, że ta ideologia nie tylko nie jest dobra dla nas, ale i dla nich samych.

Trudno sobie dzisiaj wyobrazić, że walczący o poparcie tych samych wyborców liderzy opozycji Kliczko, Jaceniuk, Tiahnybok i inni, potrafią dogadać się, aby wystawić jednego kandydata przeciwko Janukowyczowi, może zachęci ich wkrótce do tego Angela Merkel?

Jak wspomniałem wiele głosów oskarża o finansowaniu protestów na Ukrainie m.in. przez Georga Sorosa. Jeden z liderów rządzącej Partii Regionów Ołeksander Jefremow już 3 lata temu publicznie ostrzegał przed przygotowywanym na Ukrainie scenariuszu libijskim. O finansowaniu rewolucji pomarańczowej w 2004 r. pisał brytyjski „Guardian” informując, że za finansowaniem rewolucji stał Instytut Otwartego Społeczeństwa (Soros) i inne fundacje i organizacje z USA. Bliskie więzi z Sorosem potwierdzała tez premier Julia Timoszenko informując (2008 r.), że stosowała się do jego rad w aspekcie kursu walut w okresie ekonomicznego kryzysu.

Zachodnie społeczeństwa, dla których wiara utraciła swoje tradycyjne jednoczące znaczenie, wierzą, że ich państwa i narody najlepiej będą prosperować pod siatką regulacji i zarządzeń opartych na zimnej logice.

Bliższym nam modelem (jak i Ukraińcom) jest model oparty na wierze, nadziei i emocjach.  Wiadomo, że tak jak kierowanie się regulacjami, zarządzeniami, bez wiary prowadzi do zagubienia moralnego kompasu i zatraty sensu istnienia, tak niedocenianie prawa i regulacji może prowadzić do anarchii. Każde społeczeństwo, tak jak człowiek, szuka tego, czego potrzebuje, co jest mu niezbędne do równowagi. Dzisiaj Ukraińcy szukają demokracji, sprawiedliwości społecznej i wolności w swoim państwie. Dlatego, pamiętając, że mamy podobne potrzeby, powinniśmy po sąsiedzku ich zrozumieć i pomóc na ile nas stać, o ile leży to w naszym dobrze pojętym interesie.

Pamiętajmy jednak, że Niepodległa Ukraina, to osłabienie Rosji, a zatem wzmocnienie suwerenności Polski.

 

 

 

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.