Nagonka na przewodniczącego Komisji Weryfikacyjnej Antoniego Macierewicza trwa w najlepsze. Przebiega według znanego z komunizmu przysłowia: „dajcie człowieka a paragraf się znajdzie sam”
Premier Donald Tusk chyba pozazdrościł sukcesów Kamilowi Stochowi i zapewne ogłosił jakiś wewnątrzrządowy konkurs w tej konkurencji. Co i raz jakiś poseł, minister urzędnik wyskakuje z nowymi „rewelacjami”, by przypodobać się przełożonym. Słowem, gdyby te „rewelacje mogły latać”, to przedstawiciele rządu spokojnie zastąpiliby naszych skoczków narciarskich. Ta „antymacierewiczowska histeria” przybiera bowiem coraz bardziej absurdalne rozmiary. Najpierw miała być zdrada stanu w sprawie – jak to próbowała wylansować Służba Kontrwywiadu Wojskowego – tłumaczenia na język rosyjski jawnego dokumentu. Potem publiczność była ekscytowana ujawnieniem rosyjskich kursantów KGB i GRU. Teraz przyszła pora na kolejną „rewelację”, tym razem „wypichconą” przez drugą specsłużbę – Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Szef Komisji Weryfikacyjnej dokonał – zdaniem ABW – kolejnej zbrodni politycznej! Mówił o agenturze w koncernie Orlen.
Otóż kilka dni temu „Rzeczpospolita” poinformowała, że szef ABW płk Dariusz Łuczak skierował do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie wniosek, w którym domaga się ścigania Antoniego Macierewicza. Według „Rz” obecny szef ABW po raz pierwszy stwierdza, że w raporcie WSI znalazły się „tajne" oraz „ściśle tajne" informacje o pracownikach, współpracownikach oraz działaniach operacyjnych Agencji i jej poprzednika – Urzędu Ochrony Państwa. „Rz" ujawniła też, że aktualny szef ABW:
Jednak szef ABW nie pofatygował się sprawdzić, że sprawa nielegalnych działań służb specjalnych w Orlenie kilka lat wcześniej była bardzo dokładnie omawiana podczas prac sejmowej komisji śledczej ds. afery Orlenu.
Co więcej, to właśnie poseł Platformy Obywatelskiej śp. Konstanty Miodowicz wiódł prym w demaskowaniu bezprawnych działań operacyjnych służb specjalnych, w tym również Urzędu Ochrony Państwa, w tym koncernie. Fakt, że to śp. K. Miodowicz ujawniał ten proceder jest niesłychanie ważny. Przez kilka lat był on wysokim oficerem UOP, szefem zarządu kontrwywiadu tej służby specjalnej, dlatego w żaden sposób nie ośmieliłby się ujawnić informacji zagrażających bezpieczeństwu służb specjalnych oraz strukturom państwa.
W swoich wystąpieniach śp. K. Miodowicz mówił o agenturze UOP ulokowanej w Orlenie, o tajnych współpracownikach UOP rekomendowanych do pracy w tym koncernie, o tworzeniu notatek przez agenturę UOP w Orlenie, o werbunkach osobowych źródeł informacji w największym koncernie paliwowym. Powoływał się na przesłuchania w komisji ds. służb specjalnych, dokładnie przepytywał świadków, ujawniał kolejne rewelacje. I cały czas był posłem Platformy Obywatelskiej!
W związku z tym obecny szef ABW, nominowany przez premiera z Platformy Obywatelskiej, powinien zastanowić się, i to bardzo poważnie, czy nie wszcząć sprawy nie tylko wobec Antoniego Macierewicza. ABW musi strzec tajemnic za wszelką cenę! Dlatego logicznym posunięciem ABW byłoby rozpoczęcie procedury operacyjnej przeciwko sejmowej komisji śledczej ds. Orlenu, jak również przeciwko ówczesnym władzom Platformy, które przecież nominowały wtedy śp. K. Miodowicza do tej komisji śledczej.
Cóż, zapewne ktoś w ABW dostał rozkaz, ale nie doczytał, nie zrozumiał, nie przypomniał sobie i wysmażył kotlet przeciwko obecnej ekipie rządowej. Ludzie służb specjalnych charakteryzują się bowiem bardzo słabą pamięcią. W zasadzie, to po upływie jednej kadencji parlamentarnej nie pamiętają, co sami robili kilka lat wstecz, nie są w stanie przypomnieć sobie dawnych realiów politycznych. W tym środowisku zdolności mimikry są opanowane do perfekcji.
Dlatego warto przypomnieć obszerne fragmenty wystąpień posła Platformy Obywatelskiej śp. Konstantego Miodowicza sprzed dziesięciu lat.
Czytając stenogramy tych wystąpień można uświadomić sobie, jak bardzo Polska zmieniła się przez ostatnią dekadę. Okazuje się, że to, o czym kilka lat temu mógł bez przeszkód mówić poseł Platformy Obywatelskiej, obecnie – pod rządami tejże partii – jest groźnym przestępstwem ściganym przez służby specjalne.
23 sierpnia 2004 r. poseł Platformy Obywatelskiej śp. Konstanty Miodowicz, przepytując byłego ministra skarbu państwa Wiesława Kaczmarka, wskazał na działania werbunkowe UOP w Orlenie i tworzenie notatek przez agenturę Urzędu ulokowaną w tej firmie:
Poseł Konstanty Miodowicz /PO/ :
…Panie pośle, na jednym ze spotkań, na którym był obecny pan i pan minister Siemiątkowski, ten ostatni pokazał panu notatkę, którą pan 2 kwietnia br. na posiedzeniu Komisji do Spraw Służb Specjalnych określił jako notatkę z poziomu agentury UOP; notatkę napisaną - dalej - starym telefaksem jak gdyby. Kiedy to było?
Były minister skarbu państwa Wiesław Kaczmarek:
Musiałby pan wrócić do początku pytania, bo...
Poseł Konstanty Miodowicz /PO :
Na posiedzeniu Komisji do Spraw Służb Specjalnych, powtarzam, 2 kwietnia br. poinformował pan członków tej komisji, iż na jednym ze spotkań, w którym uczestniczył pan i pan Siemiątkowski, ten ostatni okazał panu notatkę, którą pan określił, cytuję: notatką z poziomu agentury UOP na terenie Orlenu [podkreślenie – PB] Dalej, pana uwagę zwrócił sposób wydruku informacji zawartych na notatce. Była ona jakby napisana starym telefaksem, pochodziła z jakiejś tam placówki, dodaje pan. O co tu chodzi?
Były minister skarbu państwa Wiesław Kaczmarek:
Nie mogę sobie przypomnieć takiego zdarzenia, bo to jest chyba jakieś nieporozumienie.
Poseł Konstanty Miodowicz /PO/:
Proszę pana, informacja, o którą pytam, jest zawarta na stronie nr 7 i stronie nr 9, a także na stronie 137 protokołów posiedzenia Komisji do Spraw Służb Specjalnych, ze 106. jej posiedzenia odbytego 2 kwietnia br. (…)
Były minister skarbu państwa Wiesław Kaczmarek:
Tak, tu ma pan rację, bo to kwestia notatek. Są notatki, które są drukami formalnymi, które docierają do ministra skarbu. Natomiast ja już nie pamiętam tej treści, ale to była treść taka zbliżona do treści, którą później mogłem przeczytać, którą przeczytałem w tej notatce z 5 lutego.
Poseł Konstanty Miodowicz /PO/:
Dokładnie o tym samym informował pan nas na posiedzeniu Komisji do Spraw Służb Specjalnych, tyle tylko że pana uwagę zwróciło coś innego - że ten materiał sugerował jakby obecność źródeł osobowych wśród personelu PKN Orlen [podkreślenie – PB]. Czy podtrzymuje pan tę impresję?
Były minister skarbu państwa Wiesław Kaczmarek:
Wie pan, ja... To jest impresja. Pewnie panu posłowi i komisji będzie łatwiej zapoznać się, czytając te notatki, które otrzymaliśmy w... (…) Wiem, że on był materiałem odnoszącym się na takiej zasadzie, że z wnętrza, tak jak pan opowiedział, firmy istnieją takie informacje, że prawdopodobnie może nastąpić przed posiedzeniem rady nadzorczej podpisanie kontraktu, ale to tak jak się bierze po prostu, tak jak kiedyś, dawniej bywało, czyta się jakiś fragment z dalekopisu.
Poseł Konstanty Miodowicz /PO/:
Dobrze. Sęk w tym, panie pośle, że ja odnoszę się do informacji, dla których jedynym źródłem jest pan, dlatego byłoby bardzo dobrze, gdyby pan przemyślał ten problem i w stosownym czasie pozwolił nam go uszczegółowić. Idzie o ważną rzecz. Idzie o możliwość dokonywania przez funkcjonariuszy Urzędu Ochrony Państwa werbunku w obrębie personelu PKN Orlen [podkreślenie – PB]. I do tego zmierzam. Przejdźmy do sprawy innej.
za: Biuletyn nr: 3509/IV
* * *
8 listopada 2004 r. poseł Platformy Obywatelskiej śp.Konstanty Miodowicz pytając byłego szefa UOP Zbigniewa Siemiątkowskiego o kontrakty Orlenu z tamtych czasów, ujawnił że UOP prowadził w tym koncernie „regularną agenturę kwalifikowanych źródeł informacji”. Wskazał również, że do Orlenu wprowadzono ekspertów rekomendowanych przez UOP. Do pracy w Orlenie zarekomendowano nawet tajnego współpracownika Urzędu:
Poseł Konstanty Miodowicz /PO/:
W ostatnim kwartale 2001 r. i w pierwszych miesiącach roku 2002 Urząd Ochrony Państwa kolportował na szczeblu kierowniczym państwa informacje, quasi-analizy, materiały dotyczące bezpieczeństwa sektora paliwowego. Kiedy i w jaki sposób ustosunkował się do nich minister gospodarki odpowiedzialny za bezpieczeństwo energetyczne Polski?
B. szef UOP Zbigniew Siemiątkowski :
Nie ustosunkował się, panie pośle. (…)
Poseł Konstanty Miodowicz /PO/:
(…) Proszę pana, powróćmy do sprawy, która była już tutaj podnoszona przez członków komisji, ale ma znaczenie kluczowe dla wyjaśnienia tych problemów, które wyjaśniamy. Otóż skąd Urząd Ochrony Państwa na przełomie 2001 i 2002 r. czerpał swoją wiedzę - tu proszę o konkretną odpowiedź - o założeniach, kierunkach i szczegółach uregulowań kontraktów wynegocjowanego w tym czasie przez PKN Orlen z firmą J&S? I z tym pytaniem wiążę następne: Czy mimo prowadzenia przez UOP w PKN Orlen regularnej agentury - a więc, jak to podkreślił pan na 106. posiedzeniu Komisji do Spraw Służb Specjalnych, kwalifikowanych źródeł informacji [podkreślenie – PB] - urząd nie zdołał poznać rzeczywistych treści przygotowywanego pod auspicjami Modrzejewskiego kontraktu? A jeżeli tak, jeżeli nie zdołał go rozpoznać, jeżeli nie znał jego szczegółów - a przecież one były ważne dla dokonania jego oceny - ile były warte, ile były warte enuncjacje serwowane przez Urząd Ochrony Państwa jesienią 2001 r. i w styczniu, w lutym 2002 r. kierownictwu państwa? Nieprecyzyjna informacja, która wywoływała bardzo brzemienne w skutki zachowania? Oto problem, z którym się tutaj borykamy. Proszę ustosunkować się do niego.
B. szef UOP Zbigniew Siemiątkowsk :
Panie pośle, ja już, zdaje się, mówiłem o tym szerzej, nawet mówiłem na tej zamkniętej części naszych spotkań, że nawet nie dysponując całością projektu kontraktu, znając go w zasadniczych szczegółach, mógł sobie Urząd Ochrony Państwa wyrobić zdanie i wyrobić stanowisko na temat jego konsekwencji dla bezpieczeństwa energetycznego kraju. Oczywiście większą wiedzę i bliżej na ten temat mogą opowiedzieć bezpośrednio zainteresowani, czyli oficerowie zarządu II, którzy, po pierwsze, wytwarzali tego typu dokumenty, którzy to posiadali wiedzę dogłębną, bo to oni, jak pan zauważył, operowali z kwalifikowanymi źródłami informacji. Ja mogłem się tylko opierać na ich przesłaniach i na ich wypowiedziach, mając zaufanie do ich profesjonalizmu.
Poseł Konstanty Miodowicz /PO/:
No dobrze, trzymajmy się tego wątku. Czy obchodzący nas obecnie kontrakt, czy - inni jak nazywają go - aneks, uzyskał Urząd Ochrony Państwa dopiero 18 marca 2002 r., kiedy to na polecenie pana Zbigniewa Wróbla udostępnił go funkcjonariuszom Urzędu Ochrony Państwa pan Andrzej Praxmajer. Tak, czy nie?
B. szef UOP Zbigniew Siemiątkowski:
Panie przewodniczący i panie pośle, pan mnie pyta o sprawy kuchni operacyjnej leżące w kompetencjach...
Poseł Konstanty Miodowicz /PO/ :
Nie pytam pana o okoliczności operacyjne tylko o to, czy one przyniosły taki rezultat, o jakim mówię, czy nie?
B. szef UOP Zbigniew Siemiątkowski:
Na to pytanie mogą odpowiedzieć oficerowie kierunkowi pracujący w zarządzie IIA, to nie jest pytanie z mojego poziomu kompetencji, żebym w szczegółach analizował kontrakty i różnice występujące między tym, co miało być podpisane, a tym, co zostało podpisane, itd. Tu się nie czuję kompetentny, bo byłoby dziwne, gdybym miał taką głęboką wiedzę na ten temat.
Poseł Konstanty Miodowicz /PO/ :
Odnoszę wrażenie, że na pana poziomie kompetencji pan niewiele wiedział, co się działo w służbie panu podległej.
B. szef UOP Zbigniew Siemiątkowski:
To tylko pana ocena.
Poseł Konstanty Miodowicz /PO/:
Pragnę pana poinformować w kontekście pytania przed chwilą przeze mnie zadanego, iż rzeczywiście doszło wtedy do wydarzenia, o którym wspomniałem, i dokonało się to w okolicznościach odsłaniających bardzo przygnębiające realia funkcjonowania notowanych na giełdzie spółek prawa publicznego w uwarunkowaniach państwa postkomunistycznego [podkreślenie – PB]. Pozwolę sobie zadać kolejne pytanie. Powyższe wydarzenie, to, o którym mówiłem w pytaniu przed paru minuty zadanym, poprzedziło spotkanie płk. Piotra Lenarta, dyrektora bydgoskiej Delegatury UOP ze Zbigniewem Wróblem i Sławomirem Golonką dnia 6 marca 2002 r. Czy pan aranżował to spotkanie? Z czyjego upoważnienia działał wtedy Lenart?
B. szef UOP Zbigniew Siemiątkowski:
Panie przewodniczący, wysoka komisjo, ja odbyłem, dziś oczywiście nie pamiętam, kiedy dokładnie, ale to gdzieś mniej więcej na przełomie lutego, marca, spotkanie z nowo wybranym prezesem zarządu panem Zbigniewem Wróblem, w trakcie którego to spotkania w ogólnych zarysach, na tyle, na ile pozwalały procedury, mówiłem o zastrzeżeniach, jakie służba, którą kierowałem, miała do poprzedniego zarządu (…).
Poseł Konstanty Miodowicz /PO/:
Czy wie pan, panie pośle, iż w II kwartale roku 2002 w grono audytorów prowadzących działania w Biurze Zakupu Ropy i Paliw wprowadzono ekspertów tajnie rekomendowanych przez Urząd Ochrony Państwa [podkreślenie – PB]? Tak czy nie?
B. szef UOP Zbigniew Siemiątkowski:
Nic mi na ten temat nie wiadomo.
Poseł Konstanty Miodowicz /PO/:
Rozumiem. Czy na opróżnione przez Urząd Ochrony Państwa stanowisko jednego z wicedyrektorów biura zakupów ropy, firma, Urząd Ochrony Państwa, mówiąc inaczej, zarekomendowała swojego tajnego współpracownika, uplasowanego w tymże biurze [podkreślenie – PB], eksploatowanego informacyjnie na przełomie 2001 i 2002 r.? Tak czy nie?
za: Biuletyn nr: 3828/IV
* * *
30 kwietnia 2005 r. poseł Platformy Obywatelskiej śp.Konstanty Miodowicz pytał byłego członka zarządu Orlenu Krzysztofa Kluzka o zmianach w koncernach. Kluzek ujawnił, że zmiany są uzgodnione z ówczesnym oficerem UOP:
Poseł Konstanty Miodowicz /PO/:
Do tych problemów wrócimy w innym kontekście, miejscu i czasie. Natomiast już teraz zadam panu pytanie, co panu wiadomo o wyrażanych przez pana Piotra Lenarta, dyrektora bydgoskiej delegatury UOP, a następnie ABW, sugestiach dokonywania określonych zmian personalnych w koncernie [podkreślenie – PB]? Kogo one miały dotyczyć i dlaczego?
B. członek zarządu PKN Orlen SA Krzysztof Kluzek:
Znaczy ja z pracy w Orlenie, ja się wtedy z tym nie zetknąłem, to co mówiłem, jakby nie byłem w temacie, bo te sprawy były załatwiane przez pana Wróbla chyba osobiście. Więc ja nawet nie wiedziałem wtedy, że coś takiego miało miejsce. Natomiast kiedyś, kiedy byłem na otwarciu stacji benzynowej nieopodal ośrodka, w którym pan Wróbel ma swoją posiadłość w Pięknej Górze, tam jest taka ładna stacja dla motorowodniaków otwarta, i płynąłem na motorówce z panem Zbigniewem Wróblem, to pan Wróbel wtedy do mnie mówił, nie wiem dlaczego, że jest wszystko uzgodnione, nie wiem co, z panem Kamińskim, chyba wtedy z UOP a teraz z ABW [podkreślenie – PB].
Poseł Konstanty Miodowicz /PO/:
Może z AW.
B. członek zarządu PKN Orlen SA Krzysztof Kluzek:
Może z AW. Chciał mi dokładnie tak powiedzieć, że właściwie on ma wszystko uzgodnione, żebym, nie wiem czy chciał powiedzieć, żebym się do niczego nie wtrącał [podkreślenie – PB], czy też, że to wszystko jest tam już... W każdym razie taki fakt miał miejsce i o tym komisja, uważam, też powinna wiedzieć.
za: Biuletyn nr: 4508/IV
* * *
Czytając te stenogramy warto również pamiętać, że nawet pod rządami SLD, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie ścigała opozycyjnego posła, który ujawniał patologie w służbach specjalnych. Dlatego i w tym względzie Platforma Obywatelska prześcignęła postkomunistów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/185747-z-zawiadomieniem-abw-na-a-macierewicza-bedzie-jak-z-rosyjskim-raportem-skw-dziesiec-lat-temu-posel-po-ujawnil-agenture-w-orlenie-teraz-abw-chce-scigac-posla-opozycji