Rząd się wyleczy, czyli pacjent znaczy u nas mniej niż pies czy kot. "Sama procedura przyjęcia na oddział, uwłacza ludzkiej godności"

fot. PAP/Paweł Supernak
fot. PAP/Paweł Supernak

W Polsce pomoc weterynaryjna jest prawdopodobnie  na wyższym poziomie niż pomoc lekarska. Nie słychać, żeby zwierzęta tyle czekały na zabieg co ludzie. Premier wraz ze swoim osobistym ministrem zdrowia nadal kpią w najlepsze z chorych. Tym razem z okazji Światowego Dnia Chorego.

Na spotkaniu podczas VIII Forum Liderów Organizacji Pacjentów, premier w swoim odpowiedzialnym i precyzyjnym stylu oznajmił:

Nikt nie jest bezbłędny, a w tak wielkiej machinie, jaką jest system ochrony zdrowia, błędy muszą się zdarzać. Naszym zadaniem jest, aby tych błędów było jak najmniej. Bez waszej pomocy, bez waszego uczestnictwa nasza praca nie będzie doskonała.

Mistrz pustosłowia w akcji. Tylko ile czasu można słuchać  bezczelnych bredni, gdy „te błędy, które muszą się zdarzać”, to dzieci umierające z powodu systemowego bałaganu, albo śmierć pod przychodnią czy na jej korytarzu. A ta „niedoskonała praca” to zapaść systemu ochrony zdrowia.

Kolejna pokazówka ma zastąpić działanie. Teraz będą zmniejszać kolejki na zabiegi. Z pięciu lat do czterech i pół. Może ktoś dożyje.

Podobno w Białymstoku na endoprotezę trzeba czekać trzynaście lat. Będzie dziesięć. Jeden chory czekał na operację barku  trzy lata, by dowiedzieć się, że musi poczekać jeszcze trzy. Zaczeka jeszcze dwa i będzie postęp.

Za służbą zdrowia ordynowaną nam przez Tuska i Arłukowicza akurat miałem okazję się zetknąć dzisiaj.

Mojej 80 - letniej mamie odczuwającej dotkliwy ból w okolicach miednicy, udało się dostać do szpitala.

Prosta robota. Idzie się na wizytę prywatną za 150 zł i lekarz gwarantuje, że przyjmie do szpitala. Lekarz pierwszego kontaktu, do którego też trzeba się dostać, aby wypisał skierowanie, sceptycznie stwierdził, że szans na szpital nie ma. Dopiero, gdy się dowiedział, że sprawa jest obgadana, wydał odpowiednie papiery z porozumiewawczym spojrzeniem.

Trzeba przyznać, że korzystając z tej drogi czekanie na łóżko szpitalne było niezwykle krótkie. Czyli można. O takiej praktyce  chyba nie wie tylko minister zdrowia. A jak się tylko dowie, to jak „rzuci kontrol na odcinek”, to aż się będzie kurzyło.

Natomiast sama procedura przyjęcia na oddział, uwłacza ludzkiej godności. Ludzie o kulach, na wózkach czekają na rejestracje po cztery godziny. Moja mama ledwie wytrzymała tyle czasu na jakimś twardym zydlu. Kogo to obchodzi i tak się cieszcie, że dostąpiliście zaszczytu bycia przyjętym.

I tu jeszcze taka jedna refleksja. Starsze osoby, które nie mają pomocy bliskich mogą zapomnieć o jakiejkolwiek opiece lekarskiej.

Mogą sobie co najwyżej posłuchać działającego kojąco bajdurzenia szefa rządu, który traktuje wszystkich coraz bardziej na odczepnego, bo przecież będzie wiał do Unii Europejskiej. Poza tym w razie czego na niego i jego rodzinę, czekają w gotowości zastępy tuzów medycyny, więc nie można mówić źle ad gremium o służbie zdrowia. 

Jeszcze taka drobna dykteryjka. Potrzebowałem sodę oczyszczona do okładów. W aptece sympatyczna pani farmaceutka doradziła mi, żebym kupił sobie w sklepie spożywczym. W aptece - 15 zł,  w sklepie  - 1,30 zł.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.