Platforma i koleje kolesiów, czyli co POzostanie? "Jaka kwota została wyprowadzona z Inteko? Według wstępnych szacunków chodzi aż o 35 mln zł"

CCWikimedia/Tomasz Nycz CC-BY-SA-3.0
CCWikimedia/Tomasz Nycz CC-BY-SA-3.0

Kto wypompował 35 milionów złotych z Inteko, spółki-córki Kolei Śląskich? Tego na razie nie wiadomo. Po audycie TOR można powiedzieć, że mieliśmy do czynienia ze zorganizowaną formą kradzieży publicznych pieniędzy – stwierdza poseł PiS Jerzy Polaczek.

Mamy do czynienia z dużym przestępstwem związanym z wyprowadzaniem pieniędzy ze spółki. To ordynarny skok na kasę publiczną. Nie tylko były prezes Inteko powinien za to odpowiedzieć, nie mógł tego przeprowadzić w pojedynkę.

– powiedział Adrian Furgalski, członek zarządu Zespołu Doradców Gospodarczych TOR, która przeprowadzała audyt w spółce Inteko.

Dotarłem do tego audytu. Jego lektura jest szokująca.

W okresie zarządzania Spółką przez p. Witolda W. od dnia11 maja 2012 r. aż do dnia 26 sierpnia 2013 r., zawarto szereg niekorzystnych dla Spółki umów, które ostatecznie doprowadziły do katastrofalnej sytuacji finansowej Spółki.

– czytamy w dokumentach audytorów.

Jaka kwota została wyprowadzona z Inteko? Według wstępnych szacunków chodzi aż o 35 mln zł.

Trudno to dokładnie ustalić, bo w dokumentacji firmy jest straszny bałagan. Finanse były nierzetelnie prowadzone, a niektóre umowy zawierane ustnie. Na dodatek te same umowy były tego samego dnia po kilka razy zawierane, po czym rozwiązywane. To wszystko zaciemnia obraz sytuacji.

- dodaje Sławomir Czura z ZDG TOR.

Według audytorów część dokumentów została zniszczona, żeby zatrzeć ślady. To przestępstwo, ale zapewne o najmniejszym ciężarze gatunkowym.

Część podmiotów, z którymi Inteko podpisało umowy, została powołana przed datą zawarcia umów, co dodatkowo może sugerować, że spółki te zostały powołane na potrzeby związane z zawarciem umowy z Inteko. Dotyczy to spółek: Sulaco Propierties Polska Sp. z o.o. (m.in. wynajem samochodów służbowych) oraz KOBA Systems Sp. z o.o. (system biletowy).

Inteko spółka z o.o. rozpoczęła działalność w czerwcu 2012 roku z kapitałem zakładowym „aż” 50 tysięcy złotych, który dzielił się na 500 udziałów. Podstawowym celem powołania spółki było:

Kreowanie innowacyjnych rozwiązań w zakresie infrastruktury i technologii kolejowych, w tym zwłaszcza koordynacji& Klastra Innowacyjnych Technologii Kolejowych Południowej Polski.

Spółka co prawda złożyła dokumenty w ramach starań o współfinansowania projektu z funduszy UE, ale z uwagi na fakt niedostatecznego stopnia przygotowania tego dokumentu został on odrzucony już na etapie wstępnej weryfikacji, bo wniosek nie spełniał wymogów formalnych.

Sam sobie prezesem

Udziałowcami spółki w momencie jej powstania były Koleje Śląskie oraz EPM Technologie. Niewiele. Dlatego kilka miesięcy później Inteko dokapitalizował jej prezes Witold W. poprzez swoją własną spółkę EPM Technologie, która objęła 20 proc. udziałów. Kapitał zakładowy został podniesiony do kwoty 83 tysięcy złotych. Później 23 proc. udziałów objął Bartłomiej Bandoła. Miał pomóc w tworzeniu systemu biletowego.

W pewnym momencie (dokapitalizowanie Inteko przez EPM Technologie) Koleje Śląskie straciły pełną kontrolę nad spółką, która miała odpowiadać za system zewnętrznej sprzedaży biletów Kolei Śląskich (w automatach) oraz zakup taboru.

Inteko to był pomysł Marka Woracha, byłego prezesa Kolei Śląskich. Chodziło o to, żebyśmy się mogli starać o unijne dotacje na projekty związane z informatyką na kolei. Wyspecjalizowana spółka miała to ułatwić.

- mówił w ubiegłym roku o kulisach powołaniu Inteko Adam Matusiewicz, były marszałek województwa śląskiego, który przeszedł do historii jako „Adam Kolejarz”.

Jednak jak się okazało podczas audytu, spółka takich dotacji nie zdobyła.

Śledczy będą teraz musieli odpowiedzieć na pytanie: Kto podsunął Worachowi, miernemu menedżerowi, leczącemu się psychiatrycznie, który bez sukcesów zarządzał kilkoma spółkami, taki model biznesowy?

Witoldowi W., przed miesiącem prokuratura postawiła zarzuty – właśnie ze względu na działalność w Inteko. Kuriozalne jest to, że Witold W. w spółce nie pracował na etacie, ale otrzymał umowę o doradztwo, co zrodziło później konflikt interesów, bo w niektórych wypadkach Witold W. reprezentował jednocześnie Inteko i EPM Technologie, w której miał udziały. Prezes W. co miesiąc wystawiał za swoje „usługi” fakturę na 12 tys. złotych netto miesięcznie.

Jednak utworzona przez Koleje Śląskie do m.in. zbudowania systemu sprzedaży biletów i zakupów taboru spółka Inteko „urwała się ze smyczy”. Jak? Wystarczyło w ostatnim kwartale 2012 roku odpowiednio zmienić umowę spółki, by mające formalnie większość w zgromadzeniu wspólników KŚ straciły wpływ na to, co wyrabia ich „córka”. Jak to się jednak stało, że ówczesny zarząd Kolei Śląskich dopuścił do takiej skandalicznej sytuacji? Umowa założycielska spółki Inteko była tak sformułowana, że pomimo posiadania przez Koleje Śląskie większości głosów na Walnym Zgromadzeniu nie były one w stanie samodzielnie podjąć żadnej decyzji, w tym decyzji dotyczących składu organów Spółki.

Jazda bez trzymanki

Inteko nie miało pieniędzy na zakup pociągów. Fundusze planowała zdobyć z emisji obligacji i zaciągniętych kredytów. Inteko wyemitowało obligacje na kwotę 26 mln zł, z czego spłaciło tylko 6 mln zł. Kwota niezapłaconych kredytów wynosi 11,7 mln zł. W spłatę zobowiązań zostało uwikłane kontrolowane przez urząd marszałkowski Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów, które poręczyło spłatę obligacji i kredytów. Zadziałał układ partyjno-personalny. W końcu okazało się, że Inteko nie ma pociągów ani pieniędzy, a GPW zostało z ogromnym długiem.

Ostatnią emisję obligacji opiewającą na kwotę 20 mln zł objęła jedna ze spółek samorządu województwa - Fundusz Górnośląski. Ich poręczycielem zostało również należące do marszałka Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów, którego Jarosław Kania, ówczesny prezes nadal jest prominentnym działaczem Platformy Obywatelskiej.

Spółka Inteko zbudowała dla Kolei Śląskich system sprzedaży biletów, zaopatrzyła firmę w samochody i miała dostarczyć używane pociągi spalinowe. Zabezpieczeniem transakcji były kupowane przez Inteko pociągi. Spółka nie wykupiła jednak obligacji, a przejęcie zastawionych pociągów okazało się w praktyce niemożliwe, bo nie można było ustalić pełnego stanu ich własności! Inteko podpisywało bowiem z ich dostawcą, spółką Sigma Tabor, umowy zakładające przewłaszczanie pociągów wraz z zapłatą pełnej należności. Tymczasem wpłacano zaliczki na kwotę wynoszącą jedynie część ceny. W sumie GPW straciło przez Inteko 31,8 mln zł, z czego 11,8 mln zł złożyło się na kaucję pod zaciągnięte przez Inteko kredyty.

Jedynym źródłem realnych przychodów Inteko był system sprzedaży biletów zrealizowany i obsługiwany na zlecenie Kolei Śląskich Sp. z o.o. Z tego tytułu Inteko uzyskiwało miesięcznie przychód w wysokości 100 tysięcy zł netto!

15 lipca 2013 r. została podpisana umowa z KOBA Systems Sp. z o.o., w której Prezesem Zarządu i jednym z współwłaścicieli jest były wspólnik spółki Inteko (23 proc. udziałów) –Bartłomiej Bandoła. Obsługa systemu sprzedaży biletów została zlecona spółce KOBA Systems Sp. z o.o. za kwotę 36500,00 zł netto miesięcznie.

Dodatkowo, na mocy aneksu z 12 sierpnia 2013 r., KOBA Systems otrzymywać miało dodatkowe wynagrodzenie za czynności związane ze zbiórką bilonu z biletomatów – np. została upoważniona do odbioru bilonu z biletomatów (stanowiącego własność spółki Koleje Śląskie Sp. z o.o. – była to cena za sprzedane bilety) oraz potrącania należności KOBA Systems z tych środków.

Zawarcie powyższej umowy doprowadziło do tego, że całość kosztów związana z leasingiem urządzeń, oprogramowaniem itd. została po stronie Inteko, zaś przychody zostały przerzucone na odrębną spółkę (czyli KOBA). Audyt wykazał, że system ten generuje co miesiąc ponad 30 000,00 zł netto straty dla Inteko. Nie wiadomo, co stało się z kodem źródłowym systemu sprzedaży biletów.

Sukcesy kolejowe PO na Śląsku doprowadziły do totalnego zdemolowania systemu sprzedaży i dystrybucji biletów. Śląsk to jedyny region w Unii Europejskiej, gdzie bilety na pociągi dalekobieżne można kupić tylko na 7 stacjach!

– stwierdza poseł Jerzy Polaczek.

Dużo wątpliwości i zastrzeżeń natury formalno – prawnej, merytorycznej, biznesowej budzą umowy zawarte ze Spółką Sigma Tabor Sp. z o.o. Audyt wykazał przepływ majątku i środków finansowych pomiędzy spółkami, który jest jednostronnie korzystny Sigma Tabor.

Z naszych informacji wynika, że CBA przygląda się od dłuższego czasu działalności Zbigniewa Majcherka, prezesa Sigma Tabor.

Portal wnp.pl w obszernym artykule rok temu tak pisał o Majcherku:

Człowiek o wysokiej inteligencji, elokwentny, potrafiący przekonywać - tak dzisiejszego prezesa Sigmy Tabor opisuje osoba, która robiła z nim interesy i uważa się za poszkodowaną. Sposoby prowadzenia działalności gospodarczej przez Zbigniewa Majcherka niejednokrotnie wzbudzały poważne wątpliwości. Sądy umarzały jednak toczące się przeciwko niemu postępowania (w tym co najmniej trzy w sprawach karnych, związane z działaniem dłużnika na szkodę wierzycieli), a organa skarbowo-podatkowe - postępowania z tytułu zobowiązań podatków, ceł i zaległości do ZUS.

Jednym słowem – Majcherek nie jest w biznesie (także kolejowym) postacią anonimową.

Także na Śląsku:

W 2004 r. Zbigniew Majcherek kupił firmę Sigma sp. z o.o. w Lubinie, o kapitale zakładowym 100 tys. zł. I spokojnie, z czystą kartą kontynuował współpracę z nowymi przewoźnikami kolejowymi. W Przedsiębiorstwie Transportu Kolejowego i Gospodarki Kamieniem w Rybniku złożył on, w imieniu Sigmy sp. z o.o, ofertę sprzedaży pięciu lokomotyw - za 22 mln zł. Wziął zaliczkę 14 mln, ze sporym poślizgiem dostarczył tylko dwie. Do dziś kolejni właściciele (PCC Rail Rybnik, a od 2009 r. - DB Schenker Rail) nie mogą wydobyć należnych kwot i odszkodowań.

– przypomina portal wnp.pl.

Bank w Wołominie

Inteko chętnie brało kredyty, i równie głupio traciło na nich. Spółka zapłaciła dodatkowo Spółdzielczemu Bankowi Rzemiosła i Rolnictwa w Wołominie (SK Bank) 704 500 zł. Było to bezzwrotne wpisowe w związku z uzyskaniem kredytów na kwotę prawie 12 mln zł. Zgodnie ze statutem SK Bank przy zaciągnięciu kredytu lub pożyczki, „członek Banku obowiązany jest do uiszczenia wpisowego na poziomie 6 proc. kwoty pożyczki bądź kredytu. Wpisowe nie podlega zwrotowi w przypadku ustania członkostwa”.

1 sierpnia 2013 r. z Mohmedem Al-Sahly (występował też jako Maged Sahly) zawarto umowę o pracę na okres 6 miesięcy bez możliwości wypowiedzenia! Al-Sahly został zatrudniony na stanowisku rzecznika prasowego, jednak w dokumentacji prawnej i finansowej Inteko brakuje rozliczenia i odbioru jego usług, nie ma też śladu zakresu jego obowiązków

W Internecie można znaleźć taką jego wizytówkę:

Palestyńczyk, mieszkający w Polsce od 25 lat. Dziennikarz, pracujący dla mediów arabskich i polskich. Tłumacz literatury polskiej na arabski m.in. Leśmiana i Norwida. Poeta, marzyciel, podróżnik, ale najlepiej czuje się w Warszawie, gdzie zawsze chętnie wraca. Ma wiele niewykorzystanych talentów, najgorszy z nich to taniec.

Za to brał pieniądze w Inteko? Kto załatwił mu „fuchę”?

Można śmiało postawić tezę, że to nieprawidłowości w Inteko, które objawiły się w grudniu 2012 roku, kiedy to Koleje Śląskie przejęły całość regionalnych połączeń kolejowych w regionie, doprowadziły do chaosu na śląskich torach. Funkcję stracił wtedy nie tylko Marek Worach prezes KŚ, ale również jego kolega - marszałek Adam Matusiewicz. A przy okazji skompromitowana została regionalna Platforma Obywatelska i jej „kolesiostwo”. Szkoda tylko, że za dojście do takich wniosków znowu zapłacimy wszyscy, nie tylko wyborcy PO.

Koleje Śląskie nie zarabiają. Jak poinformowała Ewa Chorowska-Kasperlik, szefowa rady nadzorczej Kolei Śląskich, strata za 2013 rok wyniesie około 59-60 mln zł. Rok 2014, według zapowiedzi przedstawicieli spółki i urzędu marszałkowskiego, Koleje Śląskie mają zamknąć na plusie. Ale w to nikt na Śląsku nie wierzy. Wiadomo jedynie tyle, że do przyszłego roku, roku wyborów parlamentarnych, Platforma Obywatelska nie może pozwolić sobie na następną kompromitację, czyli upadek kolejowego kaprysu. Dlatego będzie pokrywać straty Kolei Śląskich, kosztem wydatków np. na kulturę. Aby żyło się lepiej… Wszystkim?

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych