Dwa niemieckie uniwersytety podjęły decyzję, że obowiązujący w odniesieniu do "profesora" będzie rodzaj żeński. Feminizm w stadium skrajnego zidiocenia?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Dwa niemieckie uniwersytety - w Lipsku i w Poczdamie - podjęły wewnętrzną decyzję, że obowiązującym słowem w odniesieniu do profesora będzie rodzaj żeński. Nie będzie więc odtąd na tych uniwersytetach „profesorów”, lecz wyłącznie „profesorki”. Będzie się więc zwracało do mężczyzny „panie profesorko” (Herr Professorin).

Feminizm w stadium skrajnego zidiocenia? Oczywiście. Wszyscy wkoło rechoczą, ale, jak u Gogola, nie wiedzą, że rechoczą z samych siebie. W ciągu ostatnich dziesięcioleci mieliśmy już takich idiotyzmów mnóstwo. Wszyscy też się na początku śmiali, a w końcu to, z czego się śmiano stało się prawem surowo i bezwzględnie wymaganym. Śmiali się z pomysłów wprowadzenia małżeństw homoseksualnych, z pomysłów adopcji dzieci przez pary homoseksualne, z językowych głupot w rodzaju „chairperson”, z likwidacji podziału na męskie i żeńskie, a wszystko to już mamy, a kto próbuje się bronić, to rzuca się na niego postępowa tłuszcza wspomagana przez sądy, parlamenty, media i instytucje międzynarodowe.

Sam pamiętam, jak na moich uniwersytecie koledzy przed laty zaśmiewali się z dziwactw amerykańskiej politycznej poprawności, a dzisiaj siedzą cichutko i bez zmrużenia oka łykają wszystko, nawet największe głupstwo. Jest zresztą skądinąd ciekawe, że wszelkie największe absurdy wychodzą zawsze ze środowisk akademickich. Co owi ludzie uczeni mają w sobie takiego, że nie tylko nie potrafią zidentyfikować idiotyzmu, oczywistego dla prostego elementarnie inteligentnego człowieka, ale nadto te idiotyzmy wymyślają, propagują i sami się w nich ogłupiają?

Jest to szczególnie przygnębiające w takim kraju jak Polska, który przeżył kilka dziesięcioleci w komunizmie, a kadry akademickie popełniały masowo przez lata najbardziej obrzydliwe grzechy intelektualnego tchórzostwa, brnąc w uzasadnianie i analizowanie czegoś, o czym wiadomo było, że jest wstrętne i niemądre. Wielu z nich z własnej inicjatywy budowało nowe szczeble ideologicznych głupot i chętnie pilnowało, by inni robili to samo, a opornym uprzykrzano życie.

Akademicy, a także intelektualiści i artyści to w ostatnim stuleciu grupy podwyższonego ryzyka. Chyba w żadnych innych środowiskach nie było tak wysokiego odsetka egzekucji na ludzkim rozumie. Piszę o niemieckim przypadku, bo ostatnimi czasy niektórzy uczeni mężowie i niektóre uczone białogłowy bronią w Polsce genderyzmu jako wielkiej zdobyczy nauki zachodniej. Kto chce oglądać wpływ nauki genderowej na naukowców i instytucje naukowe niech zatem jedzie do Lipska i do Poczdamu.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych