Czy istniejąca przeszło 140 lat placówka przestanie istnieć w murach zamku? Pierwsze decyzje o jej przyszłości ma podjąć jeszcze w styczniu 2014 r. powołany przez władze szwajcarskiej gminy zespół.
Gdzie jest problem?
Muzeum w tradycyjnym znaczeniu, przedstawiające polsko-szwajcarskie związki nie będzie więcej na zamku w Rapperswilu
- to sławna już wypowiedź Ericha Zollera, prezydenta Rapperswil-Jona, miasteczka leżącego nad jeziorem zuryskim, podsumowująca wyniki rozpisanego przez gminę sondażu, którego celem było zdobycie społecznej akceptacji dla projektu modernizacji zamku. Modernizacji, dodajmy, już bez istniejącej w nim od ponad 140 lat polskiej placówki, której obecność w murach zabytkowej, XIII – wiecznej budowli stała się osią toczącego się od kilku lat sporu.
Zdaniem Marco Schmida, szwajcarskiego dziennikarza, sprawa związana z usunięciem muzeum nie do końca jest jasna.
Chodzi o działalność właściciela miejscowego klubu hokejowego oraz lokalnej gazety, Bruno Huga, który kierując się zasadą „Rapperswil dla Rapperswilczyków” zawziął się na muzeum. Jako wydawca lokalnej gazety "Obersee Nachrichten" od kilku lat kwestionuje na jej łamach obecność polskiego muzeum na zamku
– mówi dziennikarz
To on pomógł zebrać dwa tysiące podpisów od mieszkańców gminy i dał argument władzom do zmian. Gdyby tego człowieka nie było, w ogóle nie byłoby sprawy
– przekonuje Schmid. Innego miejsca dla polskiej placówki nie wyobraża sobie bp Krzysztof Zadarko, który przez kilka lat był polonijnym duszpasterzem w Szwajcarii.
To raczej niemożliwe, aby muzeum po usunięciu z zamku znalazło sobie inne miejsce. To są potężne potrzeby lokalowe i finansowe i nie wiem, czy placówka byłaby w stanie im sprostać. Opinię duszpasterza potwierdza Schmid, według którego muzeum po ewentualnej eksmisji nie będzie już Muzeum Polskim w Rapperswil ze swoją wieloletnią tradycją, tylko stanie się częścią jakiegoś szwajcarskiego, lokalnego muzeum.
Oburzenie Polaków i Szwajcarów
Deklaracja szwajcarskich władz wywołała gwałtowny sprzeciw w środowisku miejscowej Polonii a także wśród samych Szwajcarów.
Kiedy dowiedziałam się, że ma nie być muzeum zaraz dołączyłam do protestu
– mówi Anna Grusser mieszkanka położonego niedaleko Zurychu Adliswil. Polka, jako jedna z wolontariuszek, zaczęła zbierać podpisy wśród znajomych Szwajcarów, którzy chętnie udzielali inicjatywie swojego poparcia.
To dlatego, że Muzeum Polskie ma dużą grupę przyjaciół wśród Polaków i Szwajcarów
– podkreśla bp Zadarko
Ta instytucja ma przecież ogromny wkład w budowę dobrych polsko-szwajcarskiej relacji i Szwajcarzy o tym pamiętają.
Z kolei Anna Buchmann, dyrektor muzeum zaznacza, że w skład placówki wchodzą również biblioteka i archiwum, z których korzystają naukowcy i studenci z pobliskich uniwersytetów.
Elita intelektualna doskonale zdaje sobie sprawę z historycznego znaczenia naszej instytucji, którą każdego roku odwiedza ponad 10 tys. przeważnie obcojęzycznych gości
– zaznacza.
Co na to polskie państwo?
Problemem z utrzymaniem muzeum zainteresowali się polscy parlamentarzyści. Poseł PiS, Kazimierz Michał Ujazdowski przypomina, że Muzeum Polskie w Rapperswilu jest jedną z najważniejszych placówek kulturalnych stworzoną jeszcze w czasach wielkiej emigracji.
– To nie jest jedno z wielu polskich muzeów za granicą, ale obok instytucji założonych przez Wielką Emigrację w Paryżu, absolutnie najważniejsze miejsce stworzone przez Polaków po powstaniu listopadowym
– przekonuje były minister kultury i dziedzictwa narodowego
Nie możemy godzić się, aby jedna z najcenniejszych instytucji dziedzictwa polskiego w Europie została zlikwidowana
– podkreśla poseł. Parlamentarzysta wystosował do polskiego MSZ zapytanie w tej sprawie.
W odpowiedzi, którą otrzymałem wymienione są rutynowe działania. Niestety brak w niej adekwatnych do sytuacji kroków, co wpisuje się w całokształt dotychczasowych posunięć rządu PO zmierzających do wygaszenia polskiej polityki kulturalnej i zaniku odpowiedzialności za instytucje kultury poza granicami kraju
– komentuje Ujazdowski. A co konkretnie w tej sprawie zrobiły polskie władze? Planowana w 2012 r. umowa dzierżawy przez kolejne 25 lat pomieszczeń zamku przez Muzeum Polskie zakładała jego modernizację i uatrakcyjnienie, m.in. poprzez środki z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które w ostatnich latach wydało na ten cel ok. 1,5 mln zł. W sprawę oprócz MKiDN zaangażowała się również polska ambasada w Bernie, której pracownicy prowadzili rozmowy z władzami Rapperswil-Jona. Przedstawiciele MKiDN i MSZ zasiadają także w działającej w tej gminie grupie roboczej, która zajmuje się opracowaniem nowego projektu zagospodarowania zamku. I co? I nic. Proces zaplanowanej etapami eksmisji, przebiega powoli i precyzyjnie. Jak w szwajcarskim zegarku.
Eksmisja jest przesądzona?
Pozostaje protest.
Żałujemy bardzo, że wbrew ciągle powtarzanym przez władze miasta i gminy Rapperswil zapewnieniom o pozostawieniu muzeum na zamku, włodarze miasta w ciągu kilku miesięcy nagle zmienili swoje zdanie
– piszą zdesperowani pracownicy liczącej prawie półtora wieku placówki w petycji zamieszczonej na swojej stronie internetowej. Tylko jej internetową wersję podpisało dotąd ok. 8 tys. osób, a nowe listy i e-maile wciąż napływają.
Liczy się każdy głos poparcia, także w języku polskim, który otrzymają władze Rapperswilu
– przekonuje dyrektor muzeum. Taką formę protestu popiera bp Zadarko.
Wspieram tą akcję ponieważ na miejscu obserwowałem jak ta sprawa była rozgrywana. Trzeba dołożyć wszelkich starań, aby poprzez oddolną inicjatywę utrzymać muzeum w tym miejscu, bo ma ono rację bytu właśnie tam.
Liczba podpisów jest niezwykle istotna w walce o utrzymanie placówki, tłumaczy Marco Schmid.
Szwajcaria to taki kraj, w którym wiele rzeczy rozstrzyga się właśnie przez głosowanie. Chodzi o to, aby radni i władze gminy wiedzieli, że to jest poważna sprawa. Im więcej będzie głosów poparcia za tym, aby to muzeum dalej było, tym będzie to ważniejsze dla władz lokalnych
– wyjaśnia dziennikarz. Muzeum można jeszcze uratować, przekonuje również poseł Ujazdowski.
Potrzeba szczególnego działania, atrakcyjnej oferty przedłożonej szwajcarskim władzom federalnym i samorządowym, która spowodowałaby wycofanie się z planów likwidacji, bo w istocie o to chodzi.
Zdaniem Schmidta sprawa nie jest jednak prosta, ponieważ federacja nie ma zbyt dużej możliwości wpływania na samorządy. Stąd wszyscy, poza gminą Rapperswil-Jona, mają w tej sprawie ograniczone możliwości.
Pierwsze decyzje szwajcarskich władz zapadną być może jeszcze w styczniu 2014 r. Polska placówka jest obecna na zamku od ponad 140 lat. Czy rzeczywiście, by spełnić wolę jednego wpływowego magnata medialnego, warto zniszczyć prawie półtora wieku polskiej historii w Rapperswil?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/184117-co-dalej-z-polskim-muzeum-w-rapperswilu-nie-mozemy-godzic-sie-aby-jedna-z-najcenniejszych-instytucji-dziedzictwa-polskiego-w-europie-zostala-zlikwidowana