Polska gospodarka i polskie firmy mogą stracić miliardy złotych, jeśli sytuacja na Ukrainie będzie się nadal zaostrzać

Przejście graniczne Hrebenne-Rawa Ruska po ukraińskiej stronie. Fot. Wikimedia Commons /  Krzysztof Lasoń / Licencja CC-BY-SA 3.0, GFDL 1.2
Przejście graniczne Hrebenne-Rawa Ruska po ukraińskiej stronie. Fot. Wikimedia Commons / Krzysztof Lasoń / Licencja CC-BY-SA 3.0, GFDL 1.2

W Pałacu Prezydenckim zbiera się Rada Bezpieczeństwa Narodowego w związku z nasilającą się sytuacją rewolucyjną na Ukrainie i rosnącą tam skalą przemocy. Oczywiście Polska jest kompletnie nieprzygotowana logistycznie i organizacyjnie na ewentualny stan wyjątkowy, zamieszki na dużą skalę czy nawet podział państwa ukraińskiego, choćby ze względu na ewentualność przyjęcia wielkich grup uciekinierów czy emigrantów politycznych.

Polski biznes jest znacząco obecny na Ukrainie, a jego inwestycje sięgają co najmniej kilku miliardów złotych. Nigdy nie było mu łatwo działać w tym sąsiednim kraju z wielu powodów. Było kiepsko, a może być całkiem beznadziejnie.

Na Ukrainie działają bowiem spółki córki polskich banków i polskich firm ubezpieczeniowych: PKO BP, PZU SA, Getin Holding działają jako Kredobank czy Idea Bank Ukraina, działają tacy polscy giganci produkcji okien, jak firma Fakro - posiada 3 fabryki na Ukrainie, potentat w produkcji soków firma Maspex, producent farb i lakierów Śnieżka, firmy ze stajni M. Sołowowa Barlinek i Rovese, firmy Can-Pak, firma Sanitec-Koło, firmy meblarskie takie jak: Nowy Styl, Black Red White, Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych, a nawet firma J. Kulczyka Serinus-Energy.

Do tego dochodzą setki małych firm handlowych, usługowych i transportowych głównie z terenów Polski Wschodniej, dla których jest to sprawa „być albo nie być”. Na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie funkcjonuje dziś co najmniej kilkanaście znaczących spółek ukraińskich takich jak: Kernel, Astarta, Agroliga IMC, Coal Energy, Milkiland, KSG Agro, Westa, Sadovaya, Agroton. Istnieje odrębny indeks giełdowy WIG-Ukraina.

W przypadku wprowadzenia na Ukrainie stanu wyjątkowego i np. blokady przepływów finansowych czy walutowych straty potencjalnie mogą ponieść akcjonariusze, a obecne zamieszanie z pewnością będzie rzutować na obniżenie kursów tych spółek. Warto przypomnieć blisko 150 mln zł strat inwestorów w słoweński bank Nova KBN, który umorzył swoje akcje w związku z problemami i nacjonalizacją.

Komisja Nadzoru Finansowego z rozbrajającą szczerością stwierdza, że w przypadku zagranicznych spółek niewiele może zrobić, a całe ryzyko spada na inwestorów. Niepokoje na Ukrainie mogą więc pogrążyć nie tylko inwestycje na warszawskiej giełdzie, ale i u znaczących producentów i usługodawców w samej Polsce.

Te wymierne finansowe szkody trzeba będzie odrabiać latami, a procesy dochodzenia odszkodowań i rekompensat dla polskich firm mogą ciągnąć się latami. Świat, a zwłaszcza Unia Europejska porzuciła i zdradziła demokratyczną Ukrainę już na samym początku sporu politycznego. Polska zaś nie posiada żadnej długofalowej koncepcji dotyczącej polityki wschodniej, zwłaszcza wobec naszego najbliższego sąsiada – Ukrainy.

Rysują się przed nami wielce niepokojące perspektywy, zarówno strat, blokady, jak i całkowitego wyjścia polskich firm z tego wielkiego, wielce obiecującego rynku zbytu. Brak spójnej koncepcji polityki gospodarczej i przemysłowej oraz ekspansji polskich firm na Ukrainie, chaotyczne działania i interwencje natury politycznej ze strony Polski, spór polityczny na Ukrainie będą nas kosztować wymierne straty finansowe, z powodu których ucierpią polscy przedsiębiorcy, a to może również skutkować utratą wielu tysięcy miejsc pracy dla Polaków.

Polskie władze już dawno powinny powołać sztab kryzysowy chroniący interesy polskich przedsiębiorców i inwestycje polskie oraz majątek i bezpieczeństwo osobiste polskich pracowników i przedsiębiorców działających na Ukrainie. Same komunikaty ostrzegawcze MSZ nie wystarczą. Zawierucha na Ukrainie może być bardzo negatywnym sygnałem dla międzynarodowych rynków finansowych i walutowych i odbić się bardzo negatywnie na rynku długu i rentowności obligacji dla całej Europy Środkowo-Wschodniej, w tym zwłaszcza dla największego kraju w tym regionie – Polski. Tym bardziej, że na styczeń i luty tego roku przypada kumulacja spłat polskiego długu - polskich obligacji Skarbu Państwa. Polska będzie musiała wykupić zapadające właśnie w tym okresie krajowe długi na kwotę blisko 52 mld zł, z czego aż 30 mld zł znajduje się w rękach podmiotów zagranicznych, w tym banków. Długów w walutach zagranicznych w styczniu i lutym 2014 r. trzeba będzie wykupić na kwotę ok. 3,5 mld euro.

Nie dziwi więc pośpiech, z jakim Ministerstwo Finansów pożyczało pieniądze w styczniu, z tak wielkim wyprzedzeniem i na tak ogromne kwoty idące w dziesiątki miliardów złotych. Eskalacja niebezpiecznej sytuacji na Ukrainie może uderzyć w niezwykle słabe ożywienie gospodarcze w Unii Europejskiej i także w Polsce. Polska jak zwykle jest zupełnie nieprzygotowana na rozwój czarnego scenariusza u naszych sąsiadów. Sorry - taki tam jest dziś klimat polityczny.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.