Nauki moralne i amoralne, czyli pogadanka o gender i nie tylko. "Nowa minister nauki potwierdziła obecność „gender studies” w programach uniwersyteckich"

Minister nauki i szkolnictwa wyższego - Lena Kolarska - Bobińska, fot. PAP/Jakub Kamiński
Minister nauki i szkolnictwa wyższego - Lena Kolarska - Bobińska, fot. PAP/Jakub Kamiński

Gendermania jest już pewnym folklorem na uniwersytetach, ciekawe czy wkroczy także do szkół, przedszkoli, a nawet żłobków? Pytanie uzasadnione, bo prócz pełnych oburzenia zapewnień o wysokich standardach naukowych tego dość zagadkowego nadal, ezoterycznego niemal ruchu, wiemy już coś niecoś o programach edukacyjnych z pieczęcią „gender”. A w ogóle, ta sprawa jest wdzięcznym tematem do ogólniejszych rozważań, niekoniecznie naukowych czy ideowych, ale pouczających, jak nie dać się zwieść przez autorytatywne lub sugestywne teorie i hasła. Najpierw jednak dla lepszego rozeznania trochę rozważań ogólniejszych i historycznych.

Coraz bardziej postępowa i wciąż postępująca nowoczesność cierpi na zadziwiającą utratę instynktu życiowego, nie mówiąc już o moralnej orientacji i zdrowym rozsądku albo rozumie, z którego kultu w czasach Oświecenia ma się wywodzić ideologia nowoczesności. Widać, że jedno z drugim się łączy, nie można wzorców postępu technologicznego przenosić na całą sferę życia ludzkiego, przeżyć i myślenia, wzorców kulturowych i obyczajowych, sprawdzonych przez dłuższy czas, stosunku do świata, nie można ich zwłaszcza odnosić, co dzieje się właśnie teraz, do naturalnych podstaw życia ludzkiego. By dać jakiś przykład: technologia in vitro jest zupełnie zbędnym eksperymentem medycznym (istnieje choćby adopcja dzieci), który zmieni całkowicie stosunek do człowieka i jego wartości, nie da się jej utrzymać nawet w „prawach człowieka”, bo będzie on tylko technologicznym produktem, przedmiotem i wymiennym towarem. Nie mówiąc już o tym, że otwiera to pole dla niebezpiecznej utopii eugenicznej, produkowania ludzi według jakichś planów i założeń, nie łudźmy się, że rodziców, bo tych już nie będzie. Kim będzie taki rzeczywiście nowy człowiek? Kiedyś istniała odpowiedzialność uczonych, jeszcze niedawno fizycy, których odkrycia doprowadziły do zbudowania bomby atomowej, zastanawiali się nad własnym w tym udziałem i nad rolą nauki w ogóle.

Scjentyści czy scjentolodzy

Wielu ludziom wydaje się, że można bez ograniczeń modernizować życie ludzkie jak telefony komórkowe i programy komputerowe. Ta specyficzna wiara, bo jest to rodzaj scjentystycznej wiary, że nauka rozwiąże wszelkie problemy ludzkiego życia, że „nauka nas wyzwoli”, to już potężny ruch ideowy, który chce zdobywać, podbijać umysły innych, zmieniać całe społeczeństwa. Ta fala wzbiera z różnych stron i chce stworzyć nową ideologię, która chce urobić większość społeczeństwa na podatną na wpływy masę, stworzyć nowy proletariat, jak by powiedział Orwell. Tak działa właśnie ideologia, nie mocą racjonalnych argumentów, praw natury, czy przekonaniami zdrowego rozsądku, lecz siłą wpływów, mocą wymyślonych często idei, pomysłów, abstrakcyjnych teorii, działa tak, by przekroczyć „masę krytyczną”, zdobyć większość i szantażować tym resztę społeczeństwa. Takiej ideologizacji podlegają także niektóre nauki, zwłaszcza społeczne i humanistyczne. Zobaczyliśmy już w XX wieku, czym mogą być ideologie, wyglądające na słuszne i humanitarne, a do tego spełniające wiele ludzkich pragnień. Ideologie obecne, wybijające się tendencje, czy po prostu mody tzw. postmodernizmu, nie wyglądają tak groźnie, ale najczęściej działają również rozkładowo, destrukcyjnie (same mówią o dekonstrukcji jako celu swego działania). Przeciwnie, nieraz wyglądają one nawet śmiesznie i groteskowo jak powtórki z dawnych rewolucji, rewolucje robione na siłę, by coś jeszcze obalić i zakwestionować. Nienasycony moloch modernizmu pożera stale własne wytwory, trzeba mu dostarczać stale nowego paliwa, żywi się tylko nowością, która najszybciej się starzeje, bo jutro wypchnie ją następna. Doprawdy, syzyfowa praca.

Gender, czyli z motyką na Słońce

Ideologia modernizmu i postmodernizmu dąży, mówiąc ogólnie, do naprawy świata, który wciąż jest niedoskonały, a historia to dzieje przeważnie niezawinionych krzywd i zła. Naprawianie krzywd dziejowych zaczęło się od rewolucji francuskiej, trwało przez rewolucję komunistyczną, poniekąd także później w dwóch najpotężniejszych totalitaryzmach, a skończyło się na milionach ofiar zarówno przeciwników, jak i zwolenników tych rewolucji. Obecna rewolucja gender ma być dużo łagodniejsza, ale wynika z tych samych źródeł, z obsesji powszechnej równości, ze zrównania wszystkich z wszystkimi pod każdym względem, nie tylko sprawiedliwego, ale jednakowego podziału ról i dóbr społecznych, nie tylko wymiany ról społecznych, ale i ról biologicznych, zatarcie wszelkich różnic, w końcu zmiana tożsamości biologicznej, płciowej, seksualnej. Mówi się, że to zmiana „płci kulturowej”, przystosowanie do nowych warunków społecznych, nowych zajęć i zawodów kobiet i mężczyzn. Ale przecież ruch gender na tym nie poprzestaje, nie chodzi tylko o reformy społeczne, lecz o zmianę świadomości płciowej ugruntowanej i uwarunkowanej biologicznie w naturalny sposób.

Dobrze jednak, zgódźmy się na razie na całkowitą naprawę dawnych szkód. Niech kobiety dotąd uciśnione będą całkowicie wyzwolone, niech przejmą rolę mężczyzn, a nawet niech wezmą na nich odwet, niech one uciskają. Niech wezmą się do ciężkich, nieprzyjemnych robót, do przypadkowych zawodów. Dalej niech będą wyzwoleni homoseksualiści, a także wszyscy inni, którzy tego pragną spod znaku tęczy i  pakietów LGBT plus itd. Niech paradują bez końca po miastach i wsiach. Czy to ma być pomysł na lepszy porządek społeczny, na lepsze urządzenie ludzkiej rzeczywistości? A może to tylko pomysł na wielką, ale chwilową imprezę, na nowy karnawał, ma maskaradę i przebierankę „transgender”, na zabawową i groteskową imitację rewolucji bez większej przyszłości. No, gdyby to było tylko to, gdyby na tym mogło się skończyć. Dlaczego jednak do tej hucpy dorosłych wciągać jeszcze dzieci. Dlaczego nauka czy ideologia gender ma wejść do programów nauczania, edukacji, wychowania dzieci i młodzieży od najmłodszych już lat.

Nowa minister nauki potwierdziła niedawno obecność „gender studies” w programach uniwersyteckich. Wiadomo, że wywodzą się one z feminizmu, który jest raczej czystą ideologią a nie żadną nauką i chce wpływać zarówno na programy nauczania i wychowania obywateli, uzurpując sobie polityczną już rolę prawa do zmieniania społeczeństwa. Programy Gs na uniwersytetach są skutkiem silnego lobbingu środowisk feministycznych, trwającego na Zachodzie nieprzerwanie od czasów rewolucji obyczajowej w latach 60. My to mamy teraz dosłownie „kupować” w pakiecie razem z dotacjami unijnymi i z sankcją, że jeśli się nie wywiążemy z umowy, to trzeba dotacje zwrócić. Trwa też zamieszanie wokół statusu „gender” jako nauki, bo to brzmi jednak lepiej niż jakaś podejrzana jednak ideologia. Gender jako nauka to nieporozumienie, bo jak ją porównać do innych nauk, nie mówiąc już o naukach ścisłych czy przyrodniczych, gdzie oprócz teorii, obowiązuje doświadczenie i weryfikacja danych tez, odrzucenie błędnych hipotez. Nie umywa się również do nauk humanistycznych, gdzie z kolei obowiązuje pewna kumulacja całej, zdobytej przez wieki, wiedzy ludzkiej na temat własnej sytuacji człowieka, jego rzeczywistości, myślenia i działania, znajomość tradycji, dzieł i wartości wokół których tworzył się ludzki świat. Gender mieści się tu w programie postmodernizmu, o którym trudno powiedzieć coś pewnego, bo polega on na tym, że wszystko jest w nim płynne, jak podsumował go klasyk tej myśli profesor major Zygmunt Bauman. Skoro tak, to trudno na takiej niepewnej podstawie zbudować jakąś konstrukcję naukową. Na tym całym tle gender i jej teoria wygląda po prostu na dobre naukowe alibi  dla uprawiania ideologicznej propagandy, która ma cele nie poznawcze, a rewolucyjne, chce zmienić świat i ludzi, tylko nie bardzo wiadomo na co, i czy na lepszy. To jest po prostu kontynuacja dawnych rewolucji, teraz w różnych odmianach, którą wcześniej propagował marksizm, kiedyś również obowiązkowy na uniwersytetach jako nowa, odkrywcza nauka, naukowy socjalizm, naukowy światopogląd, naukowy, czyli bezapelacyjnie pewny, udowodniony i gotowy do praktycznego, społecznego zastosowania. Po nieudanej, nieskutecznej rewolucji komunistycznej, w późniejszym marksizmie wybrano strategię stopniowej „drogi przez instytucje”, rewolucji kulturowej i obyczajowej, drogi wewnętrznego rozbicia, skonfliktowania i rozkładu ustalonych instytucji, takich właśnie jak szkoły, uniwersytety, rodzina, tradycja religijna, Kościół. To właśnie ta złagodzona ideologia neomarksizmu doprowadziła do rewolucji obyczajowej i seksualnej na amerykańskich uniwersytetach w latach 60. Miała też silne wpływy w zachodnich partiach komunistycznych, gdzie stworzono koncepcję eurokomunizmu w latach 70.

Gender jest więc częścią większego pakietu rewolucyjnego, który ma zmieniać społeczeństwa, postawy i przekonania ludzi, teraz już i ich tożsamość kulturową, a nawet naturalną, jak słychać, biologiczną i seksualną. Nie jest już zwykłą propagandą, lecz działa także politycznie, wpływa na prawodawstwo i ustala dyrektywy, które chce wprowadzać Unia Europejska do kolejnych krajów. UE przyjmując i przekazując ideologie w rodzaju „gender”, nie jest już „neutralna światopoglądowo”, lecz staje się instytucją zideologizowaną. Już w projekcie konstytucji UE wyszło na jaw, że nie chce ona odwoływać się do całego dziedzictwa europejskiego, lecz odnosi się wybiórczo do praw człowieka, wartości antyku i Oświecenia. Wypadło to dość karykaturalnie: nie można było przyznać się do religijnej tradycji chrześcijaństwa, a przecież bez niej nie byłoby Europy, powszechnych (czyli katolickich) praw człowieka, pełnej demokracji (antyczna wykluczała kobiety i obcych), nie byłoby nawet rewolucyjnych haseł: wolność, równość, braterstwo. UE, odrzucając całą tę tradycję przestaje być europejska, a stawiając na nowe, niepewne i wątpliwe co do skutków zmiany, staje się coraz bardziej antyeuropejska.

Najdziwniejsze jest to, że wszystkie te szczytne idee naprawiania zła, usatysfakcjonowania pokrzywdzonych, wprowadzania sprawiedliwości poprzez powszechną równość, a właściwie już przez ujednolicenie, wyzwalanie z wszelkich ograniczeń i pęt, wszystko to nie jest nowe, było już wielokrotnie przerabiane, a nadal się to powtarza, może dla nowych pokoleń, choć przynosi często odwrotne skutki, nowe kłopoty, nowe trudności i komplikacje. Rewolucja kulturowa i obyczajowa skończyła się rewolucją seksualną, która miała być totalnym wyzwoleniem, a sprowadzała się do orgiastycznego pożycia w amerykańskich komunach, które nie zapewniło chyba powszechnej szczęśliwości. Mimo to ten rodzaj przemiany w ludzkich stosunkach miałby być nadal teraz wzorcowym modelem dla całych społeczeństw.

W tej chwili mamy nowy, dobry dowód narzucania takiej obyczajowej rewolucji seksualnej w postaci programów edukacji seksualnej, wprowadzanych do szkół, a nawet przedszkoli i żłobków. Co może przynieść taka, zwłaszcza przedwczesna edukacja, gdy dzieci nie są na nią przygotowane, bo nie osiągnęły po prostu dojrzałości płciowej? Może przynieść tylko niepotrzebny konflikt wewnętrzny, zaburzenia emocjonalne, naruszenie naturalnej tożsamości. To jest już zamach na dziecko, naruszenie jego rozwoju, odbieranie mu dzieciństwa, robienie z niego na siłę dorosłego. Do czego miałby zmierzać taki proceder, do czego się odwoływać i jak się usprawiedliwiać? To, co dla kamuflażu nazywa się akademicko nauką „gender”, jest już nie tylko ideologią, ale i zwykłą propagandą, wdzierającą się i zawłaszczającą, nie wiadomo, jakim prawem, najbardziej czułą sferę wczesnego życia człowieka, od którego tak wiele później zależy. Proceder „gender” jest naruszeniem naturalnej ludzkiej integralności, a nie jest żadnym udoskonaleniem, jak głosi, ludzkiego życia, jest nowym fałszem i nowym zniewoleniem. Nowa minister nauki zaznaczyła, że akademicki program gender będzie korzystał z wolności uprawiania nauki, zagwarantowanej przez konstytucję. A czy ta wolność posłuży także do swobodnej edukacji i do eksperymentów na dzieciach?

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.