1. Samolot był za nisko, ale już się wznosił. Już łapał ciąg do góry. Już minął nieszczęsny parów, gdzie przez chwilę był nawet 5 metrów poniżej poziomu lotniska, Ale już się ratował, już wzlatywał i odleciałby na drugi krąg, gdyby nie ta nieszczęsna brzoza, o którą zahaczył i urwał sobie część skrzydła. Brak części skrzydła spowodował utratę sił nośnych. Samolot jeszcze przez chwilę się wznosił, ale brak części skrzydła i ubytek sił nośnych spowodował, że zaczął się obracać na kikut skrzydła, po czym wykonał półbeczkę i runął w dół...
Gdyby nie kolizja z brzozą, samolot kontynuowałby wznoszenie się i do katastrofy by nie doszło.
A zatem kolizja brzoza-skrzydło to był krytyczny moment katastrofy. Mogą sobie niektórzy wymyślać przyczyny – zeszli za nisko i tak dalej – ale bez kolizji z brzozą do upadku samolotu by nie doszło. Samolot już się wznosił, a zatem najgorsze miał za sobą i gdyby nie brzoza, to by odleciał. To jest opis katastrofy według Millera i Laska.
2. W tych okolicznościach katastrofy należałoby sądzić, że kluczowe badania skupią się właśnie na skrzydle i na brzozie. Należałoby oczekiwać, że komisja dokładnie zbada brzozę, ustali wysokość jej złamania, a z drugiej strony dokładnie przebada skrzydło. Przede wszystkim zaś obliczy, jaką część sił nośnych samolot utracił i czy ta utrata rzeczywiście przerwała lot.
Okazuje się tymczasem, że komisja nie wiedziała i nie wie nadal, jaka jest powierzchnia urwanego skrzydła. Nie wie zatem, jaką część sił nośnych samolot utracił.
Rodzi się pytanie – skoro komisja nie wiedziała, jaką część sił nośnych samolot utracił, to na jakiej podstawie ustaliła, że samolot wykonał półbeczkę?
Nie było danych wyjściowych do obliczeń – skąd w takim razie przekonanie o półbeczce?
3. Nie chcę polemizować z głupimi zaczepkami, ale ktoś mnie zapytał o to, czy w sprawie o wypadek drogowy bada się wymiar urwanego fragmentu błotnika. Odpowiem – niekoniecznie się bada, bowiem błotnik nie jest częścią decydującą o sposobie jazdy samochodu, natomiast skrzydło samolotu ma decydujące znaczenie dla możliwości lotu. Bez błotnika samochód jedzie, a bez skrzydła samolot nie leci. Zresztą błotnika może się i nie bada, ale opony już obowiązkowo tak, żeby stwierdzić czy na przykład nie wystrzeliły i nie spowodowały utraty panowania nad pojazdem.
4. Pytanie – bez jakiej części skrzydła samolot dalej nie leci? Gdyby stracił tego skrzydła dziesięć centymetrów kwadratowych – pewnie by leciał dalej. Gdyby go stracił metr kwadratowy – pewnie też by nadal leciał. Ile metrów skrzydła musi zabraknąć, by samolot stał się niezdolny do lotu? Dwa metry, osiem, dwanaście, szesnaście? Kto na to odpowie?
To wszystko powinna obliczyć komisja Millera, zanim wydała z siebie raport. Tego wszystkiego komisja nie obliczyła. A skoro nie chciało jej się nawet zmierzyć powierzchni urwanego skrzydła, to jak mam wierzyć, że ten urwany fragment w ogóle badała? Jak mam wierzyć w to, że wykluczyła na przykład obecność materiałów wybuchowych? Nie zmierzyli skrzydła, a badania na trotyl przeprowadzili? Na jakiej podstawie mam uznać wiarygodność ich badań, skoro sami tej wiarygodności zaprzeczają?
Żadnych pomiarów, żadnych obliczeń, żadnych badań. Jak walnęło to się urwało, a jak się urwało to spadło – taki to był poziom merytoryczny badania tej katastrofy.
5. Nie wiem czy w Smoleńsku był zamach na Prezydenta RP, nie mam na to dowodów i nie tracę nadziei, że znajda się dowody świadczące, że zamachu nie było. Bo jak ktoś napisał w komentarzu do mojego poprzedniego wpisu – świadomość, że mogło dojść do zamachu, jest dławiąca.
Był natomiast i trwa nadal brutalny zamach na dochodzenie do prawdy....
---------------------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------------------
Polecamy wSklepiku.pl :"wPolityce.pl Polska po 10 kwietnia 2010 r."
autorzy:Artur Bazak, Jacek Karnowski, Michał Karnowski, Paweł Nowacki, Izabella Wierzbicka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/182521-jak-walnelo-to-sie-urwalo-a-jak-sie-urwalo-to-spadlo-oto-poziom-badania-katastrofy-w-ktorej-zginal-prezydent-rp