Prezydent bądź premier powinni pożegnać Wojciecha Kilara. Nie zrobili tego, łamiąc zasady i zwyczaje, a w dodatku Donald Tusk wolał PR-ową ustawkę

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Andrzej Grygiel
PAP/Andrzej Grygiel

Wielkiego kompozytora, znakomitego człowieka i wybitnego Polaka, Wojciecha Kilara, nie pożegnali ani prezydent Bronisław Komorowski, ani premier Donald Tusk, ani marszałek Sejmu Ewa Kopacz. Nie pożegnał go też lider opozycji Jarosław Kaczyński.

Przedstawiciele najwyższych władz państwowych powinni skorzystać z obowiązku i przywileju złożeniu hołdu człowiekowi, który był ideałem Polaka. Bo Wojciech Kilar był bardzo oddany swej twórczości i osiągał w niej wybitne rezultaty. Był wyjątkowo świadomym obywatelem, zatroskanym o los własnego kraju i narodu. Był człowiekiem, którego polskość głęboko przejmowała, bardzo przywiązanym do tradycji. Wreszcie był osobą głęboko wierzącą. Przedstawiciele najwyższych władz mieli więc obowiązek, przywilej i zaszczyt pożegnania kogoś takiego.W wypadku byłego premiera, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego nieobecność na pogrzebie Wojciecha Kilara to po prostu błąd. Tym bardziej że Wojciech Kilar uosabiał te wartości, które konserwatyście powinny być bliskie. Nieobecność prezydenta, premiera czy marszałek Sejmu to błąd nieusprawiedliwiony i niewybaczalny. Owszem, odprowadzali Wojciecha Kilara prezydentowa Anna Komorowska, wicepremier Elżbieta Bieńkowska, minister kultury Bogdan Zdrojewski, wicemarszałek Sejmu Marek Kuchciński, były premier i szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, posłowie i senatorowie, ale to za mało.

Nic nie wiadomo, aby prezydent Bronisław Komorowski miał tak ważnie zajęcia, że nie mógł się pofatygować do Katowic, by oddać hołd wielkiemu artyście, wybitnemu Polakowi. Temu, który rozsławiał Polskę na świecie. Nic nie wiadomo także o nadzwyczajnych obowiązkach marszałek Sejmu Ewy Kopacz. Oboje wykazali się małostkowością i niezrozumieniem tego, czego obywatele oczekują od przedstawicieli najwyższych władz. A oczekują także reprezentowania tego, co w życiu narodu najważniejsze. Wiadomo, co robił premier Donald Tusk, który wybrał ustawione spotkanie z rodziną Wandy Gawron ze Strzałkowa. Owszem, docenienie trudu rodzin zastępczych, a waśnie je reprezentuje Wanda Gawron, jest godne docenienia. Ale to spotkanie, choćby było tak ustawione jak ta „gospodarska wizyta”, można było jednak przenieść na inny termin. Premier Polski powinien w imieniu rządu pożegnać Wojciecha Kilara, jednego z najwybitniejszych obywateli kraju, którym od sześciu lat rządzi. Jak górnolotnie by to nie brzmiało, prezydent i premier mają m.in. takie powinności, by reprezentować majestat państwa wobec tych wielkich Polaków, którzy odchodzą. To jest po prostu ich niezbywalny obowiązek.Napawa wstydem i zażenowaniem, że ani prezydent, ani premier, ani marszałek Sejmu swoich obowiązków nie rozumieją i nie wypełniają. To nie jest ich prywatna sprawa, lecz kwestia państwowa. W takich wypadkach nie ma usprawiedliwienia, bo to nie szkółka czy lekcja wychowania fizycznego.

Od takich obowiązków nie wolno się wyłgiwać, tym bardziej takimi ustawkami jak wizyta premiera Tuska u rodziny w Strzałkowie. Najważniejszych osób w państwie zabrakło tam, gdzie być powinni. Zabrakło ich słów, potwierdzenia przez nich, że są sprawy i wartości, na którym państwu zależy, które ono wspiera i do których przywiązanie manifestują najwyżsi przedstawiciele tego państwa. To nie jest żaden rytuał, choć czasem tak wygląda. Dlatego z tych obowiązków nie można się po prostu wypisać. Bo wtedy zatracamy to, co dla narodu, dla chrześcijańskiej cywilizacji, wreszcie dla społeczeństwa najważniejsze. Prezydent, premier i marszałek Sejmu tego egzaminu nie zdali. I nie mają żadnego usprawiedliwienia.

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych