Red. Mikołajewska z Gazety Wyborczej notorycznie manipuluje informacjami nt. SKOK. Tym razem ujawnia "aferę" wokół stypendiów dla dzieci Gosiewskich

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

"Złota ważka" - taką oto nagrodę powinno się przyznawać za dziennikarską czujność. I laureatką pierwszej edycji powinna, według nas zostać Bianka Mikołajewska z Gazety Wyborczej.

Oto, co ujawniła redaktorka:

Senator PiS Beata Gosiewska, członkini senackiej komisji finansów, całkowicie zgodnie z prawem nie wykazała w oświadczeniu majątkowym kilkudziesięciu tysięcy złotych otrzymanych od fundacji związanej z jedną z największych instytucji finansowych w Polsce - ze Spółdzielczymi Kasami Oszczędnościowo-Kredytowymi (SKOK)

- czytamy w "GW".

Trudno uwierzyć w konstrukcję tego newsa i determinację w ściganiu wszystkiego, co ma związek z PiS, zatem powtórzmy zdanie - klucz:

całkowicie zgodnie z prawem nie wykazała w oświadczeniu majątkowym kilkudziesięciu tysięcy złotych otrzymanych od fundacji

- prawda, że mocne? Redaktor Mikołajewska ujawniła jednocześnie kulisy brawurowego, dziennikarskiego śledztwa.

Informacje o udzielonym jej wsparciu znaleźliśmy przypadkiem w aktach rejestrowych Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych (FPZK)

- czytamy w "GW".

W kwietniu 2010 r. FPZK ustanowiła fundusz pomocy dla rodzin tych ofiar katastrofy smoleńskiej, które były laureatami przyznawanej przez SKOK-i nagrody Feniks. Pod Smoleńskiem zginęły trzy uhonorowane Feniksem osoby: Lech Kaczyński, Maciej Płażyński i były mąż Beaty Gosiewskiej - Przemysław

- wyjaśnia GW. Jednocześnie skrupulatnie wyliczane są zarobki Beaty Gosiewskiej i kwoty jakie dostała w formie zapomogi po tragicznej śmierci Przemysława Gosiewskiego.

Samo to jest już niskie i małe, ale sugerowanie, że stypendium dostały dzieci z rodziny, której po śmierci ojca i męża wcale źle się nie wiodło należy nazwać już podłością.

Warto jeszcze spojrzeć na zdjęcie poniżej, to internetowa wersja tego samego artykułu.

Stypendia dla dzieci senator Gosiewskiej. W oświadczeniu majątkowym nie ma o nich słowa

- grzmi tytuł, a dopiero w środku wyjaśnione jest, że owszem, w oświadczeniu majątkowym nie ma o tym mowy, BO NIE MA TAKIEGO OBOWIĄZKU.

Niczego innego po pani redaktor Mikołajewskiej nie należało się chyba jednak spodziewać. Temat SKOK-ów jest "bliski" jej sercu, co udowodniła pisząc jeszcze na łamach "Polityki". W połowie lutego 2011 roku Sąd Okręgowy w Gdańsku nakazał prawomocnym wyrokiem Biance Mikołajewskiej-Niemczyk, Jerzemu Baczyńskiemu i wydawcy tygodnika „Polityka” przeprosić Kasę Stefczyka i jej prezesa Andrzeja Sosnowskiego.

„Polityka” w artykule z 2006 r. pt. „Superkasa Stefczyka” podała nieprawdziwe informacje dotyczące pożyczki członka zarządu Kasy.

Na czym polegało dziennikarskie kłamstwo? W spornym artykule Bianka Mikołajewska-Niemczyk zarzuciła Kasie zatajenie informacji o pożyczce w sprawozdaniach z działalności Kasy składanych w sądzie rejestrowym. Problem w tym, że był to zarzut całkowicie bezpodstawny, ponieważ żaden przepis nie nakłada na SKOK obowiązku informowania sądu rejestrowego o pożyczkach członków władz Kasy.

Za recydywę w ujawnianiu afer, których nie ma do "złotej ważki" dorzucamy pani Biance "hienę roku". Gratis.

źródło: GW/Wuj

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.