Krótka refleksja na temat potrzeby wyplenienia polityki z kościołów, w kontekście współczesnej myśli prawotwórczej i pewnego kazania ks. Popiełuszki

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Celem prawa nie jest znoszenie i ograniczanie, lecz zachowanie i powiększanie wolności - John Locke.

POLITYCE Z AMBON MÓWIMY STANOWCZE: NIE!

Każdy wykształcony przez tzw. media głównego nurtu człowiek zapewne doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak niezwykle niebezpiecznym społecznie zjawiskiem jest zabieranie głosu w sprawach publicznych przez osoby stanu duchownego. Jad sączony z ambon ciągle jeszcze zatruwa umysły i wpływa na sympatie polityczne wielu rodaków. Przyczyna tego stanu jest taka, że nie wszyscy, a wielka to szkoda, pobierają nauki na wspomnianych medialnych wszechnicach wiedzy o Polsce i świecie. Ci, którzy tego nie czynią, toną w obskuranctwie. Wyrwać ich z tego zaklętego kręgu wstecznictwa jest bardzo trudno. Praca pozytywistyczna może nie wystarczyć, potrzebne są zdecydowane i szybkie działania instytucjonalne. Zwłaszcza, że tylko w ciągu najbliższych dwóch lat aż czterokrotnie będziemy mieli okazję pójść do urn wyborczych. Na szczęście jest nadzieja, a raczej na razie jej promień, że wkrótce nadejdzie kres tej patologii życia naszej zbiorowości. W dniu 22 listopada 2013 r. Sejm Najjaśniejszej Rzeczypospolitej przyjął bowiem do dalszych prac legislacyjnych krótki w treści, ale jakże ważny dla omawianej sprawy projekt nowelizacji ustawy z dnia 5 stycznia 2011 r. Kodeks wyborczy, który to projekt przewiduje wprowadzenie zakazu prowadzenia agitacji wyborczej na terenie kościołów i w miejscach kultu religijnego innych związków wyznaniowych. Naruszenie tego zakazu sankcjonowane będzie grzywną. W praktyce oznacza to, że gdy jakiś „klecha” będzie na tyle bezczelny, że w kazaniu wygłoszonym w czasie zbieżnym z trwającą kampanią wyborczą powie, przykładowo, że katolik nie powinien głosować na partie, których cele programowe czy inicjatywy prawotwórcze są sprzeczne z etyką chrześcijańską, to będzie winien złamania prawa. Popełni wykroczenie. A jeżeli jakiś światły parafianin albo kontrolujący pod względem zgodności z prawem wyborczym przebieg mszy świętej działacz SLD utrwali na nośniku takie lub im podobne skandaliczne słowa kazania i złoży na policji stosowne zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia przez „czarnego”, to wtedy ruszy machina wymiaru sprawiedliwości...

O MYŚLI PRAWOTWÓRCZEJ NA MIARĘ NASZYCH CZASÓW

Taki to wykwit myśli prawotwórczej, właściwej dla czasów, w których żyć nam przyszło, przyniósł ze sobą druk sejmowy nr 1885 z 6 września 2013 r. zawierający propozycję zmiany Kodeksu wyborczego (i niech ktoś powie, że Sejm RP pracuje opieszale). Pośród posłów, którzy złożyli swoje podpisy pod tą inicjatywą legislacyjną (nazwijmy ją na potrzeby tego tekstu Projektem Ustawy) znajdziemy zasłużonych weteranów obrony demokratycznego porządku: Eugeniusza Czykwina, Tadeusza Iwińskiego czy Leszka Millera. Reprezentantem tego zacnego grona w pracach nad Projektem Ustawy wybrany został poseł Dariusz Joński, ten sam, który Powstanie Warszawskie raczył ulokować  w latach 80 – tych ubiegłego wieku (a dokładnie w 1988 r.), wprowadzenie stanu wojennego natomiast skojarzył z rokiem 1989, co oznacza, że żył w przeświadczeniu, że stan wojenny nastał w rok po wybuchu Powstania Warszawskiego. Myślę, że to był ze strony wnioskodawców właściwy wybór, bo twarzami mądrych projektów powinni być ludzie o dużym zasobie wiedzy i szerokich horyzontach.     W każdym razie ten znawca naszej historii najnowszej a jednocześnie rzecznik klubu poselskiego SLD  okazał się dobrym szermierzem sprawy Projektu Ustawy. Inicjatywa SLD znalazła bowiem uznanie pośród posłów, którzy w szyldzie swojej partii mają wyraz „obywatelska”. Nie znam przebiegu debaty sejmowej poprzedzającej głosowanie nad tym czy Projekt Ustawy odrzucić czy skierować do dalszych prac parlamentarnych, więc nie wiem jakie argumenty merytoryczne przekonały posłów Platformy Obywatelskiej do jego poparcia (pozostałe partie głosowały przeciwko Projektowi Uchwały, czyli za jego odrzuceniem w pierwszym czytaniu). Być może był to gest wobec przyszłego koalicjanta, a być może przekonała posłów PO myśl, moim zdaniem z gatunku szczerego złota, którą w czasie konferencji prasowej SLD poświęconej Projektowi Ustawy sformułował towarzyszący prowadzącemu konferencję Dariuszowi Jońskiemu poseł SLD Piotr Chmielowski (zapis konferencji: iTV Sejm – konferencje archiwalne):

Proszę zwrócić uwagę na to, że przy pewnej mnogości partii na prawej stronie może być tak, że jeden z proboszczy [odmiana jak w oryginalnej wypowiedzi] dopuści jedną partię,  a drugi, sąsiedni, dopuści inną partię, więc będziemy mieli pewnego rodzaju dysonans.

Można tylko dodać, że taka sytuacja byłaby skandaliczna i całkowicie niedopuszczalna.  Dlatego absolutnie konieczna jest zmiana porządku prawnego, zabronienie takich praktyk        i zagrożenie karą grzywny dla tych, którzy takie dysonanse mogliby pośród ludu wywołać...

Cóż, wywód zaprezentowany przez posła Chmielowskiego mógłby być nawet śmieszny, bo jest to ten rodzaj nieporadności umysłowej, który u parlamentarzysty może bawić, gdyby nie był jednocześnie budzącym poważny niepokój, bo będącym udziałem polityka partii aspirującej do współrządzenia naszym krajem, wyrazem chęci używania prawa jako narzędzia do uzyskania efektu w postaci wzrostu poziomu monomyślności w życiu publicznym.

WOLNOŚĆ A PRAWO DO GADANIA

Pozostaje mieć nadzieję, że niektórzy przynajmniej posłowie Platformy Obywatelskiej wolność szanują jeszcze na tyle, aby w przyszłym głosowaniu, które będzie rozstrzygało czy regulacje zawarte w Projekcie Ustawy staną się elementem porządku prawnego  Rzeczypospolitej, zagłosować przeciwko przyjęciu tej ustawy, że nie pozwolą, aby reprezentanci struktury całkowicie autonomicznej od państwa, czyli kapłani Kościoła katolickiego (powyższe dotyczy oczywiście także duchownych innym wyznań), byli na terenie świątyń ograniczeni, pod sankcją kary grzywny, w prawie do…. gadania o sprawach publicznych. Nawet jeśli to gadanie może dać koniec końców efekty niekorzystne dla partii aktualnie rządzącej.

Jeden z bohaterów powieści Józefa Mackiewicza „Kontra” tak sformułował zależność pomiędzy wolnością i prawem do gadania:

(…) gadaniem w końcu dojdziesz do prawdy. Tą czy inną drogą. Bo wolność gadania to znaczy wolność wyboru, żeby tam nie wiem jaka w tej chwili działa się krzywda i komu. Ale gadać o niej wolno. Ot, co jest najważniejsze. Ale dopiero tam, gdzie gadać zabroniono, gdzie: nie – ma - gadania! Aaa… wtedy dopiero, bracia, nie można mieć nadziei. Wtedy dopiero: kajuk, kajuk (…)

Co będzie, czas pokaże.

POCZTÓWKA Z HISTORII

Niniejszy tekst chcę zakończyć pocztówką z historii - wspomnieniem naszego bohatera narodowego a jednocześnie błogosławionego Kościoła katolickiego. Może dotrze ona, choćby okrężną drogą, do niektórych posłów Platformy Obywatelskiej i wpłynie na ich decyzję co do sposobu głosowania w sprawie przyjęcia ustawy, której projektowane zapisy zapędziły mnie w reakcji obronnej przed klawiaturę komputera i wywołały niniejszy tekst? Może dzięki niej, przez szacunek do postaci bł. księdza Jerzego Popiełuszki, bo o Nim mowa, zagłosują przeciwko tej ustawie? Słaba to wprawdzie nadzieja, ale zgodnie z życzeniem wieszcza nie traćmy jej i nieśmy oświaty kaganiec.

Dla naszkicowania wzmiankowanej pocztówki z historii musiałem sięgnąć do  zasobów mojej biblioteczki, do tej jej części, w której trzymam na wieczną pamiątkę kilkadziesiąt pozycji wydanych w tzw. drugim obiegu, w latach 80-tych ubiegłego wieku. Wydobyłem z niej zakurzone nieco wydanie krajowe, z 1985 r., opublikowanych przez emigracyjną oficynę EDITIONS SPOTKANIA „Zapisków” (z lat 1980-1984)  księdza Jerzego Popiełuszki. Druk jest niewyraźny, lekko zatarty – co w kontekście zawartej tam treści można odbierać w perspektywie symbolicznej. Otóż w owych zapiskach  księdza Jerzego Popiełuszki można przeczytać pod datą 8 czerwca 1984 roku (czyli na cztery miesiące przed Jego męczeńską śmiercią ) następującą adnotację:

Na Mszy św. za Ojczyznę odczytałem 7 punktów "Polak katolik wobec władzy i wyborów". Poszło w świat i chyba przynosi pozytywne efekty. Musiało to ich zaboleć, bo w tym tygodniu ukazał się artykuł we wszystkich dziennikach całego kraju i [podawano] jako wiadomość dziennika radiowego przez cały dzień, że "poglądy ks. Popiełuszki są jego prywatnymi poglądami".

Pozostaje mi jeszcze tylko dodać, że odczytany wówczas na mszy świętej przez księdza Jerzego Popiełuszkę dokument („Polak katolik wobec władzy i wyborów”) to, według wydawcy posiadanych przeze mnie „Zapisków”, fragment orędzia Episkopatu Polski z 10 września 1946 r., który ma treść następującą:

1.Kościół ma prawo i obowiązek pouczania wiernych o ich prawach i obowiązkach wobec państwa.

2.Katolicy jako członkowie społeczności państwowej mają prawo wypowiadania swych przekonań politycznych.

3.Katolicy nie mogą należeć do organizacji ani do partii, których zasady są sprzeczne                 z nauką chrześcijańską lub których czyny i działalność zmierzają do podważenia etyki chrześcijańskiej.

4.Po władzę mogą sięgnąć tylko ludzie moralni, tzn. tacy, którzy rozumieją istotę dobra wspólnego obywateli.

5.Kościół nie wdaje się w partyjno-polityczne dyskusje, tylko podaje zasady moralno- religijne według których katolicy powinni sami wyrobić swoje sumienie wyborcze.

6.Katolicy mogą głosować tylko na takie osoby, listy i programy wyborcze, które nie sprzeciwiają się katolickiej nauce i moralności.

7.Katolicy nie mogą oddawać swoich głosów na kandydatów takich list, których program albo metody rządzenia są wrogie zdrowemu rozsądkowi, dobru narodu i państwa, moralności chrześcijańskiej i światopoglądowi katolickiemu.

Czy naprawdę z naszą wolnością jest już tak źle, że niedługo za przywołane wyżej lub podobne im słowa wypowiedziane w świątyni podczas kazania wygłoszonego w czasie zbieżnym z kampanią wyborczą, osobom duchownym grozić będzie kara grzywny, którą w trybie postępowania w sprawach o wykroczenia orzekały będą polskie sądy?

PS. Słowo „kajuk” pojawiające się w przywołanym w niniejszym tekście cytacie z „Kontry” Józefa Mackiewicza występuje  w języku rosyjskim zwykle w zwrocie „ jemu priszoł kajuk”, co oznacza: umarł w butach (tak: Andrzej Stanisław Kowalczyk „Temat rosyjski” – artykuł w zbiorze tekstów„Nad twórczością Józefa Mackiewicza”, Wydawnictwo Baza, Warszawa 1990 r.)

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.