Jakie "polskie Pendolino"? Co za kłamstwo. Pendolino jest włoskie, tam poszła "praca i płaca". Polsce zostaną po tym szklanym sznurze paciorków miliardowe długi

PAP/Rafał Guz
PAP/Rafał Guz

Premier Donald Tusk konsekwentnie niszczy podstawy sukcesu Robwrta Górskiego, "premiera" z nieśmiertelnej już serii kabaretowej. W swoich przemówieniach pastiszuje  siebie samego coraz skuteczniej, coraz boleśniej. Gagi nie są już nawet markowane, są jawne, wyeksponowane, podkreślone grubą, czerwoną kreską.

I tak podczas sobotniej konwencji Platformy premier zauważył, że "za opłotkami Warszawy bieda ciągle jest obecna". Nieźle jak na człowieka kierujące państwem od 6 lat, ogłaszającego co tydzień dziejowy sukces.

Ale to był dopiero początek. Szef rządu postanowił bowiem z biedą walczyć.

"Jeśli PO chce pokazać, że jest Polsce potrzebna, musi zrealizować program pracy tych europejskich pieniędzy na rzecz każdej polskiej rodziny" - zapowiedział rewolucję.

Można zapytać: na co szły dotychczas europejskie pieniądze? Nie wiadomo. Od teraz, w każdym razie, mają już służyć Polakom (znaczy się pójdą na kampanię wyborczą, a nie na rozwój i inwestycje):

"Ten drugi krok, nowe otwarcie, to systematyczne przekierowywanie środków krajowych i europejskich, by trafiły do +rodziny w Pułtusku+" - podkreślił Tusk.

I dodał, że Polakom potrzebna jest przede wszystkim praca i bezpieczna płaca. Będzie więc pilnował ministrów, by przy podejmowaniu decyzji brali pod uwagę to, czy "dzięki temu ma szansę wzrosnąć płaca".

Kamery nie pokazały, czy w tym momencie klaskał Sławomir Nowak - ale pewnie klaskał.

Czy będzie praca i czy wzrośnie płaca - zobaczymy. Na pewno pracy nie przybędzie dzięki najgłupszym z możliwych decyzjom rządu premiera Tuska, z których Tusk wciąż jest dumny.

Oto bowiem podczas tej samej konwencji Tusk "zadedykował" byłemu ministrowi transportu informację, że "polskie Pendolino, na polskich torach osiągnęło przed chwilą 282 km/h".

Jakie "polskie Pendolino"? Co za kłamstwo. Czy ktoś z nas swoją Skodę nazywa "polską Skodą" tylko dlatego, że jeździ po polskich drogach? "Polski fiat" był polski, bo produkowano go w Polsce. Pendolino jest włoskie, tam poszła praca i płaca. Polsce zostaną po tym szklanym sznurze paciorków miliardowe długi. I poczucie, że ta władza nie chce polskiego przemysłu i polskiej myśli technicznej - które wciąż istnieją, i które mogłyby wyprodukować lokomotywy może nie tak szybkie, ale wciąż szybkie, wciąż sensowne, wciąż bardziej adekwatne do naszej infrastruktury.

"Trzymaj się w tym niełatwym dla ciebie momencie. Trzymamy za ciebie kciuki, żebyś dał sobie radę" - rzucił Tusk w stronę odwołanego ministra transportu.

"Dać sobie (samemu) radę (każdym sposobem)" - to dobre motto tej ekipy. Polska - zasób do wykorzystania, trampolina do karier, do majątków. I głęboka wiara, że ładnymi słówkami, pustymi obietnicami (których nie weryfikują media) da się czarować Polaków jeszcze bardzo długo. Na szczęście coraz więcej z nas ma dość.

PS. Wiadomość z ostatniej chwili: Jak podaje PAP, podczas sobotnich testów prędkości na Centralnej Magistrali Kolejowej pociąg Pendolino w najszybszym przejeździe osiągnął rekordowe 291 km/h. A więc o 9 kilometrów na godzinę szybciej niż podawał Tusk.

Problem w tym, że nawet jeśli dobijemy do tysiąca na godzinę, "pracy i płacy" od tego w Polsce nie przybędzie.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.