ZBiR czeka na Ukrainę. Od kilku lat, co najmniej od ponownej „dzierżawy” Sewastopola na rzecz Rosji – było wiadomo, że Putin uważa Ukrainę za „swój tort”.Czy zaczyna grać orkiestra na Tytanicu?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Na Majdanie Niepodległości przeciwko decyzji rządu Ukrainy o wstrzymaniu przygotowań do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską protestuje kilka tysięcy Ukraińców. Szwedzko-polska inicjatywa Partnerstwa Wschodniego nie została dobrze wykorzystana w odniesieniu do naszego sąsiada.

Jak publicznie stwierdził eurodeputowany PO Paweł Zalewski w ofercie kierowanej do Ukrainy zabrakło przede wszystkim zachęty finansowej. Na postawę rządu i prezydenta Ukrainy niewątpliwie ma również wpływ ugodowa polityka rządu Donalda Tuska wobec Federacji Rosyjskiej. Pobrzmiewa gdzieś w ukraińskich głowach pytanie czy Polacy będą umierać za Kijów skoro maja świadomość, że polskie władze przez lata nie są w stanie ściągnąć do Polski wraku prezydenckiego TU 154M., a faktyczna „europejska” pozycja Polski A.D. 2013 r. nie pozwala nawet na uznanie przez trybunał w Strasburgu mordu w Katyniu za ludobójstwo, które wymaga prowadzenia praworządnego i uczciwego postępowania? Ale skoro i w III RP, i na Ukrainie do więzień trafiają nadal politycy z powodów politycznych to czy możemy się dziwić decyzji władz w Kijowie?

Wiemy doskonale, że Ukraińcy muszą uznać swoją pełną odpowiedzialność za ludobójstwo na Polakach dokonane przez OUN/UPA. Jednak na naszych oczach tworzy się dla sytuacji geopolitycznej Polski i Państwa Bałtyckich poważne zagrożenie ze strony odnawianego ZSRR. Bowiem ZBiR (ros. Союзное государство России и Беларуси, Sojuznoje gosudarstwo Rossii i Biełarusi) „czeka” na Ukrainę. 

Marszałek Piłsudski postulował odgrodzenie się od Rosji kordonem niezależnych państw - stąd też jego projekt uderzenia na Kijów i ustalenia podstaw dla niezależnego państwa ukraińskiego. Warto wspomnieć, że Polacy i Ukraińcy przeciwstawiali się już wspólnie Rosji – choćby wówczas przez wspólna obronę Zamościa przez oddziały URL gen. Bezruczko.

Od ponad 20 lat Rosja „drzemie” i mimo frazesów nie jest państwem demokratycznym. Niektórzy stratedzy uznawali przez ostatnie dwie dekady, że tylko trwałe związanie Ukrainy z Zachodem da możliwość przygotowania odpowiedniej reakcji NATO na ewentualną agresję militarną sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Tymczasem od kilku lat – co najmniej od ponownej „dzierżawy” Sewastopola na rzecz Rosji – było wiadomo, że Putin uważa Ukrainę za „swój tort”.

W III RP nie zadbano w dalszym ciągu o realne wykorzystanie możliwości, które płyną z zapewnienia Polsce zaopatrzenia w paliwa z innego kierunku niż oferta rosyjska. Sprawa gazu z łupków musi wreszcie nabrać tempa jeśli chcemy mieć choć cień szansy, że Ukraińcy nie będą skutecznie straszeni przez Rosję „zakręceniem kurka”. Właściwie Polska nie była w stanie w czasie kadencji ministerialnej Radka Sikorskiego wprowadzić dla rosyjskiego biznesu dotkliwych obostrzeń w sytuacji, gdy Putin wtrąca się w nasze interesy geopolityczne. Rosjanie robią ruch polityczny, a polskie władze udają, że go nie ma. Zamrożenie małego ruchu granicznego z Kaliningradem czy czasowa tama dla rosyjskiego biznesu w Polsce mogły pokazać Ukrainie, że mają w III RP jakiś „bufor bezpieczeństwa”. Tymczasem polskie władze zajmują się przepraszaniem Rosji i umarzaniem przez Naczelną Prokuraturę Wojskową kolejnych spraw „śledztwa smoleńskiego”. Umowę stowarzyszeniową Ukrainy z UE pilotuje w odniesieniu do uwolnienia Tymoszenko w ostatnim stadium m.in. Aleksander Kwaśniewski, który chyba nie ma już problemu z chorobami z Filipin. Pytanie, kto fizycznie w Kijowie w imieniu polskich władz próbował przekonać Ukrainę do podpisania umowy stowarzyszeniowej? Gdzie był minister Sikorski?

Po 10 kwietnia 2010 roku wpierw upadły pozytywy polityki śp. Lecha Kaczyńskiego w odniesieniu do Gruzji, a obecnie coraz szybciej zamykają się możliwości integracji Ukrainy z Zachodem. We wrześniu 2011 roku nasze środowisko zaproponowało, aby powołać sformalizowaną Inicjatywę Wyszehradzką na bazie Grupy Wyszehradzkiej (V-4) i zmianą charakteru Międzynarodowego Funduszu Wyszehradzkiego. Pisałem wtedy do ministra Sikorskiego przed warszawskim szczytem Partnerstwa Wschodniego, cyt.


„ (...) Grupa Wyszehradzka (tzw. V4) – nieformalne określenie stosowane od 1991 r. w stosunku do trzech państw środkowoeuropejskich: Czechosłowacji, Polski i Węgier – Trójkąt Wyszehradzki. W późniejszym czasie, wskutek rozpadu Czechosłowacji (1 stycznia 1993 r.), członkami Trójkąta Wyszehradzkiego stały się Czechy i Słowacja, dlatego zmienił on nazwę na Grupa Wyszehradzka. Głównym celem Grupy była współpraca z Unią Europejską i NATO w kwestii przystąpienia ich do struktur tych organizacji. Jedyną instytucją Grupy jest Międzynarodowy Fundusz Wyszehradzki (International Visegrad Fund).


Konfederacja uważa, że na bazie forum konsultacji (dziś rola V4) należy stworzyć szerszą formułę opartą na ścisłej współpracy politycznej i gospodarczej krajów członkowskich V4 w ramach struktur UE kosztem zaangażowania w tzw. Trójkąt Weimarski. Instytucja Międzynarodowego Funduszu Wyszehradzkiego musi posiadać wyższy budżet  i stać się forum ścisłej współpracy banków centralnych nowej, sformalizowanej „Inicjatywy Wyszehradzkiej”. Dziś, gdy właściwie rozpoczyna się szczyt Partnerstwa Wschodniego w Warszawie proponuję min. Sikorskiemu, by oprócz zainteresowania problemami krajów postsocjalistycznych na Wschodzie - dał jasny sygnał adresowany do V4, że nadchodzi czas w którym warto się zabezpieczyć przed kryzysem gospodarczym w UE i reformując Grupę / Trójkąt Wyszehradzki powołać formalnie Inicjatywę Wyszehradzką ...

Z tej perspektywy - zdaniem KPN - będzie można  skutecznie wzmocnić również Partnerstwo Wschodnie UE i dać skuteczniejszy odpór tendencji do poszerzania się wpływów Federacji Rosyjskiej ...”.


Minister Sikorski nie raczył wówczas odpowiedzieć. Dziś trzeba powrócić do reformy tego forum i pilnie zmienić również charakter Międzynarodowego Funduszu Wyszehradzki (International Visegrad Fund) przez zabezpieczenie w nim poważnych środków nie na pogadanki notabli i „poklepywanie się po plecach” ... a na aktywną ofertę finansową, która pozwoliłaby Ukrainie się przełamać i ponownie przejść na drogę zbliżenia z Zachodem. 

To wszystko jednak nie będzie możliwe jeśli nie rozliczymy komunistycznych zbrodniarzy w sądach, prokuraturze, policji, służbach specjalnych, biznesie, itd. Jeśli słyszę, że wiceprezesem NIK staje się członek PZPR i zaufany towarzysz Leszka Millera Jacek Uczkiewicz to promowana tendencja jest dokładnie odwrotna. W strukturach władzy odbudowują swoją rolę komuniści III RP – stare pokolenie towarzyszy z PZPR i następne pokolenia „utrwalaczy władzy ludowej”. Ich zamiłowanie do Rosji nie wymaga uzasadnienia.

Polska wchodzi na drogę z XVIII wieku, gdy znów ambasador rosyjski grzmi, pieniądze na fetę totalitarnego dyktatora Jaruzelskiego w hotelu Hyatt wykłada prorosyjskie lobby, korupcja w urzędach jest powszechna, a rząd „pitu pitu” o miliardach z UE, rekonstrukcjach-rekonstrukcji, płonących tęczach, faszystach ... zamiast zauważyć, że zaczyna grać orkiestra na Titanicu. Dla III RP i dla Ukrainy dzięki słabości rządu Donalda Tuska.

Adam Słomka
Przewodniczący KPN-NIEZŁOMNI,
poseł na Sejm RP (1991-2001),
więzień polityczny PRL i III RP

http://niezlomni.net/

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych