Najzdolniejszy (według premiera) ekonomista został ministrem finansów. Mniej od niego zdolni, ale znający stan państwa, odmówili...

Fot. PAP/Radek Pietruszka
Fot. PAP/Radek Pietruszka

Najzdolniejszy (według premiera) ekonomista został ministrem finansów. Mniej od niego zdolni, ale znający stan państwa, odmówili...

1. Premier Tusk powiedział, że nowy minister finansów Mateusz Szczurek jest najzdolniejszym polskim ekonomistą. Niezbyt wiadomo, według jakich kryteriów te superzdolności zostały ocenione i co na to inni, zdaniem premiera mniej zdolni, polscy ekonomiści.

Ale niech mu tam, może i jest superzdolny. Tu skończył uniwersytet, tam gdzieś akademie, dyplomy certyfikaty. No i złote, cudowne dziecko bankowości w Polsce. Dodajmy od razu – zagranicznej bankowości, bo taka głównie w Polsce występuje.

2. Może on i jest superzdolny, nawet genialny, ale kwalifikacji na ministra finansów nie ma żadnych. Nie ma kwalifikacji merytorycznych, bo nie zna, nie może znać budżetu państwa. Tego trzeba się latami uczyć, w to się trzeba wczuć, trzeba poznać wszystkie związki i zależności, które nie zawsze wychodzą w komputerowej symulacji. Pierwszy z brzegu poseł, pracujący w sejmowej Komisji Finansów Publicznych, zagnie go merytorycznie, bo zna budżet, bo spędził nad nim setki godzin. A nasz geniusz nad budżetem nie siedział, bo po co mu to było w banku?

Minister finansów to także szef administracji skarbowej, niesłychanie ważnej części aparatu państwa. Co ten superzdolny bankowy analityk o tym wie? Czy wie, jak działają urzędy skarbowe, urzędy celne, czy zna ich problemy, czy wie na przykład jakie zarzuty wobec tego aparatu wysuwała wielokrotnie Najwyższa Izba Kontroli, co tam trzeba usprawnić, co poprawić?

3. Geniusz Mateusz Szczurek nie ma też żadnych kwalifikacji politycznych, nikt go w polityce nie widział, nikt o nim nie słyszał. A przecież finanse publiczne to nie tylko księgowość, ale i polityka. Tu trzeba nie tylko dodawać i odejmować słupki, ale trzeba tez wiedzieć, co z tego dodawania, a zwłaszcza odejmowania wyniknie. Że tu się wkurzą, tam zastrajkują, a tam braknie na leki i ludzie będą umierać bez pomocy. Analityk bankowy tego nie wie, nie zna, nie czuje, bo i skąd miałby czuć.

Tusk rzucił więc głęboką, mętną wodę może i superzdolnego ministra, ale kompletnie zielonego, niedojrzałego do tej funkcji, jednej z najważniejszych w państwie.

Najzdolniejszy (według premiera) ekonomista został ministrem finansów. Mniej od niego zdolni, ale znający stan państwa, odmówili...

 

 

----------------------------------------------------------------------

----------------------------------------------------------------------

Zachęcamy do kupna książki autorstwa Andrzeja Zybertowicza "III RP Kulisy systemu".

III RP Kulisy systemu

 

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.