"Klauzula sumienia jest nadużywana i służy narzucaniu pacjentom przekonań moralnych lekarzy" - uznał Komitet Bioetyki Polskiej Akademii Nauk. Komitet stwierdził, że lekarze odmawiając wypisywania recept na tabletki antykoncepcyjne czy tabletki wczesnoporonne bądź nie zgadzając się na wydawanie orzeczeń pozwalających na stwierdzenie medycznych wskazań do aborcji naruszają prawa pacjenta.
Komitet zajął już wcześniej stanowisko w sprawie dostępności in vitro - opowiadając się za szeroką dostępnością tej metody oraz postulując pilne uchwalenie odpowiedniej ustawy. Opowiedział się także za testowaniem zarodków, czyli - krótko mówiąc - poparł eugenikę.
Opinia Komitetu nie ma mocy prawnej, niewątpliwie jednak jest formą wywierania presji na przedstawicieli środowiska lekarskiego. Opinię Komitetu odnotowuje z satysfakcją „Gazeta Wyborcza”, podkreślając zarazem ze zgrozą, że klauzula sumienia jest w Polsce "nadużywana", co utrudnia kobietom przeprowadzanie zabiegów usuwania ciąży:
Stanowisko Komitetu jest efektem m.in. wyroków Trybunału w Strasburgu po polskich skargach. Chodzi o odmowy prawa do aborcji, do badań prenatalnych czy do wydania zaświadczenia o stanie zdrowia uprawniającym do aborcji. (…) Według organizacji kobiecych, ale też części lekarzy, powoływanie się na klauzulę sumienia, by uniemożliwić przerwanie ciąży, to dziś zjawisko powszechne. Zabiegów odmawiają całe szpitale, mimo że mają kontrakty na ich wykonanie. Powołując się na klauzulę, odmawiają nawet informowania, gdzie aborcji można dokonać. Lekarze utrudniają wykonanie badań diagnostycznych, nie chcą wystawiać zaświadczeń o stanie płodu czy zdrowia ciężarnej. Ani informować o metodach antykoncepcji czy przepisywać środków antykoncepcyjnych. Aptekarze odmawiają ich sprzedaży. Powołują się na klauzulę, choć nie przewiduje jej ustawa o zawodzie farmaceuty –
podaje dziennik. "Wyborcza" podkreśla również "różnorodność światopoglądową" członków Komitetu Bioetyki. Jej gwarantem jest zapewne sam przewodniczący Komitetu, prof. Zbigniew Szawarski. Przytoczmy jego opinię o roli eksperta w danej dziedzinie:
Ekspert nigdy nie wykracza poza granicę swoich kompetencji. Ekspert od prawa rzymskiego nie będzie wydawał eksperckich opinii w sprawach podatkowych. A ekspert od budowy mostów - w sprawie katastrofy samolotowej –
Wydaje się jednak, że tę zasadę przewodniczący Komisji Bioetyki być może stosuje, ale jedynie w odniesieniu do innych. Prof. Szawarski najwyraźniej uważa się nie tylko za specjalistę w dziedzinie bioetyki, ale także innych zagadnień medycznych, a nawet katastrof lotniczych. Jego wiedza w tej ostatniej dziedzinie pozwoliła mu na przykład na podważenie autorytetu naukowców współpracujących z Zespołem Parlamentarnym:
To fanatycy, którzy odrzucają wszystko, co nie potwierdza ich tezy. Z tym właśnie mamy do czynienia w przypadku komisji Macierewicza. Nieprzypadkowo mówi się o "religii smoleńskiej". Nauka traktowana jest tutaj jako narzędzie na usługach wiary. Ludzie nie mają umiejętności oceny, co jest wiedzą, a co wiarą, jak odróżnić naukę od pseudonauki. Wprowadziliśmy do szkół religię, ale już pod koniec lat 50. wyrzuciliśmy z liceów logikę, która w czasach stalinowskich ratowała nas przed kompletnym ogłupieniem -
stwierdził. Zapewne ta właśnie żelazna logika przyświecała prof. Szawarskiemu, kiedy porównał on Paula Camerona do… członka Al – Kaidy. W wywiadzie udzielonym niedawno "Gazecie Wyborczej" na pytanie o zasadność odmowy wygłoszenia wykładu na uczelni wyższej amerykańskiemu psychologowi stojącego na stanowisku, że homoseksualizm jest zaburzeniem podlegającym leczeniu, prof. Stawiarski odpowiedział:
A gdyby przyjechał do nas przedstawiciel Al-Kaidy z wykładem?
Dziennikarz "Wyborczej" zauważył, że Al-Kaida to organizacja przestępcza, Cameron natomiast przestępcą nie jest. Prof. Stawiarski uznał jednak inaczej:
Jeśli potępiamy propagowanie terroryzmu, to konsekwentnie powinniśmy potępiać poglądy propagujące niechęć, nienawiść, dyskryminację pewnej grupy osób -
stwierdził.
Zrównywanie opinii o tym, że homoseksualizm podlega leczeniu z propagowaniem terroryzmu to dość osobliwy zabieg. Jak widać, osoba przewodniczącego Komisji nie pozostawia złudzeń co do neutralności światopoglądowej prezentowanych ustaleń. Model narzucania większości woli „hałaśliwej mniejszości” odbywa się jednak według wypróbowanego wzorca: Komisja ustala, głos odrębny jest przedstawiany jako odosobniona opinia przedstawiciela „starego porządku”, który nieuchronnie musi odejść w niebyt, „postępowe” media z „Wyborczą” na czele triumfalnie przedstawiają wyniki „najnowszych ustaleń” i podają je do wierzenia zdezorientowanej rzeszy ludzi. Na tym większy szacunek zasługuje zajęcie stanowiska odrębnego przez jednego z członków Komisji Bioetyki PAN, prof. Barbarę Chyrowicz, bioetyka z KUL. Miała ona odwagę nazwać rzeczy po imieniu i zaznaczyć, że obligowanie do przepisywania pigułek poronnych narusza klauzulę sumienia, zmuszając de facto lekarzy do zabijania dzieci.
Czy w jej ślad pójdą inni przedstawiciele środowiska lekarskiego, dochowując wierności raczej Przysiędze Hipokratesa niż wytycznym agend cywilizacji śmierci działających pod płaszczykiem propagowania "postępu"?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/171355-lekarze-zostana-zmuszeni-do-przeprowadzania-aborcji-i-przepisywania-tabletek-wczesnoporonnych-presja-ideologiczna-pod-plaszczykiem-troski-o-wolnosc-sumienia