18.11.2013 r. Sejmik Śląski jednogłośnie mianował patronem 2014 roku Henryka Sławika. Jeżeli liczba uratowanych z Holokaustu byłaby miarą zasług, to jest on największym polskim Sprawiedliwym i jednym z największych Sprawiedliwych w ogóle. 25.02.2010 r. order Orła Białego nadał pośmiertnie Henrykowi Sławikowi Prezydent RP prof.Lech Kaczyński.
Rada Miasta Katowice podjęła w październiku decyzję o budowie pomnika Sławika i Antalla. Henryk Sławik urodził się w 1894 r. w Szerokiej (obecnie część Jastrzębia-Zdroju). Ten wywodzący się z bardzo biednej rodziny samouk był redaktorem naczelnym „Gazety Robotniczej”, pisma śląskiego oddziału Polskiej Partii Socjalistycznej. Kierował Syndykatem Dziennikarzy Polskich Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego. Był również radnym Katowic i reprezentantem Śląska w genewskiej Lidze Narodów. Walczył w Powstaniach Śląskich, organizował uniwersytety robotnicze i kluby sportowe, kierował Stowarzyszeniem Kulturalno-Oświatowym Młodzieży Robotniczej „Siła” ...
Za swą działalność trafił Sławik na listę Ślązaków, wyznaczonych przez hitlerowców do aresztowania w pierwszej kolejności. Jako jeden ze 150 tys. wojennych uchodźców wojskowych i cywilnych dotarł na Węgry. Spotkanie w jednym z obozów pod Miskolcem z Józsefem Antallem seniorem, którego rząd Królestwa Węgier mianował pełnomocnikiem ds. opieki nad uchodźcami wojennymi, sprawiło, że pozostał nad Dunajem. Stał się bliskim współpracownikiem tego charyzmatycznego Węgra, którego nasi rodacy nazwali Ojczulkiem Polaków. Przy jego pomocy już na przełomie lat 1939 – 1940, kierując polskim Komitetem Obywatelskim zorganizował warunki pobytu na Węgrzech dla dziesiątek tysięcy Polaków (zakwaterowanie, praca, szkoły dla dzieci i młodzieży, edukacja dorosłych, opieka medyczna, zajęcia kulturalne, życie religijne).
Otrzymał pełnomocnictwa rządu RP na wychodźstwie.We współpracy z katolickimi duchownymi Sławik z Antallem wystawiali fałszywe metryki chrztu – urząd Sławika wyrabiał Żydom z Polski nowe dokumenty na nowe, polsko brzmiące nazwiska. W Vácu nad Dunajem założyli Sierociniec Dzieci Polskich Oficerów, który w rzeczywistości był domem dla niemal stu żydowskich sierot. Na Węgry do wiosny 1943 r. dotarło około 5 tys żydowskich uciekinierów, głównie z południa Polski. Sierotom również wyrobiono nowe dokumenty, nauczono żegnać się znakiem krzyża, podstawowych modlitw w języku polskim, a w niedzielę okrężnymi ulicami parami prowadzono na mszę do katolickiego kościoła, by mieszkańcy widzieli, gdzie te dzieciaki się modlą. By oddalić wszelkie podejrzenia, jedna z najbardziej oddanych opiekunek polskich uchodźców – hrabina Erzsébet Szapáry – sprowadziła do sierocińca nuncjusza apostolskiego abpa Angelo Rottę. I choć 19.03.1944 r. Węgry Miklósa Horthyego z sojusznika stały się krajem okupowanym przez Niemców, tak przygotowano ewakuację „Vácu”, że ani jedna z tych sierot nie zginęła.Sławik i jego sprowadzona z Warszawy na Węgry dopiero w grudniu 1943 rodzina – żona Jadwiga i 13-letnia córka Krystyna – nie miały takiego szczęścia.
W czerwcu 1944 w Balatonboglár, gdzie przez kilka miesięcy Krysia chodziła do słynnego polskiego gimnazjum i liceum, Niemcy aresztowali Jadwigę Sławik, która trafiła do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück. Ukrytą przez matkę małą Krysią zaopiekował się ksiądz Béla Varga, umieścił na pewien czas w internacie, a gdy trzeba go było ewakuować, córka Sławika przez kilka miesięcy „wędrowała” od gospodarza do gospodarza w rejonie Balatonu.Henryk Sławik nie skorzystał z posiadanych trzech paszportów i choć mógł z rodziną schronić się w Szwajcarii, to nie zrobił tego. Na wyjazd zaś tylko z córką nie zgodziła się żona Jadwiga, mówiąc „albo wszyscy, albo nikt”. Gdy podczas ostatniego przed wpadką (zdradzony przez Polaka, maturzystę-eksterna z Balatonboglár, niemieckiego konfidenta) nocnego spotkania z córką, już po aresztowaniu mamy Jadwigi, na pytanie małej Krysi: „Tatusiu, dlaczego nie wyjechaliśmy, choć nam to obiecywałeś”, tata Henryk odpowiedział, że nie mógł zostawić tych, których powierzono jego opiece ...
Gdy gestapowcy doprowadzili do konfrontacji Sławika z również aresztowanym Antallem, znów dał dowód niebywałego męstwa i wspaniałej postawy moralnej. Bito go, polewano wodą, katowano, by wymusić na nim obciążające Antalla zeznania, że to Antall pomagał mu w organizacji przerzutów do Francji i na Bliski Wschód około 50 tys polskich żołnierzy oraz że razem z Antallem ratowali Żydów z Polski! Wszystkiemu zaprzeczył, biorąc te „winy” na siebie, czym uratował węgierskiego przyjaciela. Gdy potem obu z siedziby gestapo wieziono do więzienia, wykorzystując nieuwagę strażników, Antall uścisnął dłoń ledwo żywego Sławika, mówiąc: „Przyjacielu, dziękuję, uratowałeś mi życie!”, ten odpowiedział: „Tak płaci Polska ...”. Henryk Sławik został zamordowany przez hitlerowców w końcu sierpnia 1944 r. w Mauthausen. W PRL była to postać zapomniana. W 1946 r. radni Katowic podjęli decyzję o przemianowaniu ulicy Zabrskiej na ulicę Henryka Sławika. Po trzech dniach jednak odpowiednie służby i władze rosnącej w siłę partii uświadomiły sobie, że nie można w nowej Polsce honorować przedstawiciela rządu RP na wychodźstwie, a zarazem socjalisty z nurtu zdecydowanie przeciwnego komunistom. Decyzję więc anulowano, a jej inicjatorów skarcono.
Działania b. wiceprzewodniczącego Knesetu, b. wicemera Hajfy – Henryka Zvi Zimmermanna (jednego z uratowanych przez Sławika) sprawiły, że 6.11.1990 r. odbyła się w Jerozolimie uroczystość pośmiertnego uhonorowania Henryka Sławika tytułem i medalem Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata. Informacja, że Sprawiedliwy Sławik przyczynił się do uratowania z Holokaustu ponad 5 tysięcy Żydów z Polski, nie została zauważona w polskich mediach. Henryk Zimmermann nazwał Sławika polskim Wallenbergiem. Były ambasador RP na Węgrzech Grzegorz Łubczyk napisał książkę „Polski Wallenberg. Rzecz o Henryku Sławiku” (Oficyna Wydawnicza RYTM, 2003) oraz wspólnie z Markiem Maldisem zrealizował film dla TVP. Książkę o Sławiku pt. „Czerwony ołówek” opublikowała Elżbieta Isakiewicz, wtedy dziennikarka „Gazety Polskiej”. W 2008 r. w Katowicach powstało stowarzyszenie Henryk Sławik. Pamięć i Dzieło.
Dzięki staraniom obecnego Wiceprezydenta Katowic Michała Lutego (PiS) podczas wspólnej uroczystości prezydenci Polski i Węgier uhonorowali Sławika i Antalla. Polscy aktorzy grali role drugoplanowe w „Liście Schindlera” Stevena Spielberga. Tymczasem o polskim Bohaterze Trzech Narodów nie słyszał nie tylko Hollywood ale nawet TVP. Państwowy Instytut Sztuki Filmowej dotował antypolskie „Pokłosie” ale w sprawie Sławika nie ma nawet projektu który możnaby wesprzeć. To niestety jak z lekturami szkolnymi – Tolkiem zamiast Sienkiewicza a Wallenberg i Schindler zamiast Sławika. Cudze chwalicie, swego nie znacie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/171310-henryk-slawik-polski-wallenberg-panstwowy-instytut-sztuki-filmowej-dotowal-antypolskie-poklosie-ale-w-sprawie-slawika-nie-ma-nawet-projektu-ktory-moznaby-wesprzec