Janusz Szewczak: "Nic dziwnego, że nastroje Polaków tak bardzo się radykalizują. Idzie niewątpliwie czas próby"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Jacek Turczyk
fot. PAP/Jacek Turczyk

Okazuje się, że dzisiejsza Polska to nie tylko przysłowiowy Kraj Absurdów, ale państwo, w którym na całego trwa niewypowiedziana ekonomiczna wojna z własnym narodem, ale też coraz bardziej jawny stan wyjątkowy, przeciwko wszystkiemu co polskie, katolickie, tradycyjne, normalne i przyzwoite.

Obecna władza i jej elity oraz media mętnego nurtu przestały już zachowywać jakiekolwiek pozory. Patriotyzmu gospodarczego w gazecie będącej własnością obcego kapitału uczą nas prezesi zagranicznych banków, działających i osiągających krociowe zyski właśnie w Polsce, na czele z J.K. Bieleckim i M. Morawieckim.

Patriotyzmu historycznego młodzi Polacy nie uczą się od rodziców czy na zlikwidowanych lekcjach historii od nauczycieli, lecz na ławach sądowych od prokuratorów, sędziów karnych oraz redaktorów GW i TVN.

Żyjemy w kraju, nie tyle absurdu i zakłamania, gdzie publiczne i komercyjne media każdego dnia, całą dobę kłamią, jątrzą, poniewierają i opluwają wszystkich tych, którzy podejmą choćby próbę walki o godność czy odruch sprzeciwu wobec tego co złe, bezprawne czy szkodliwe dla Polskiej Racji Stanu czy majątku narodowego.

Żyjemy w kraju nad Wisłą gdzie ci, którzy w imieniu tej lepszej Polski, którzy podejmują walkę z patologią, korupcją, przestępczością gospodarczą, układami zamkniętymi, wysługiwaniem się obcym czy najzwyklejszą zdradą i zaprzaństwem są poniżani, zastraszani, włóczeni po sądach i prokuraturach czy opluwani przez kreatury pokroju posła S. Niesiołowskiego czy J. Palikota.

Dożyliśmy czasów gdzie państwowe instytucje przedstawiają całkowicie fałszywy obraz naszej rzeczywistości gospodarczej, stanu finansów, państwowej kasy i kondycji materialnej polskiego społeczeństwa i polskiej rodziny. Czasu, w którym gdzie ministrowie i inni urzędnicy wszelkich szczebli stosują kuglarskie sztuczki i kreatywną księgowość, czasu, w którym Prokuratoria Generalna, instytucja mająca dbać o bezpieczeństwo i chronić majątek narodowy, w ciągu tygodnia zmienia zasadniczo zdanie na temat tego co jest, a co nie jest wywłaszczeniem Polaków.

Nastał czas niewypowiedzianej wojny władzy i stojących za nią elit finansowych i różnego rodzaju zagranicznych lobby z własnym narodem. Coraz głośniej rozbrzmiewa hasło rządzącej kasty - Bój się Polaku. Każdy nowy dzień przynosi ewidentne dowody i przykłady bezgranicznej wręcz głupoty urzędniczej, marnotrawstwa i rozrzutności na najwyższych szczytach władzy, zaprzedania obcym, tolerowania, a nawet nagradzania przypadków korupcji, nepotyzmu, sprzedajności i pogardy dla zwykłego człowieka i obywatela.

Z jednej strony widzimy chaos przypadkowość, brak profesjonalizmu, a z drugiej strony precyzyjnie zaplanowaną i coraz bardziej skuteczną destrukcję oraz wszelkie działania mające pozbawić Polaków resztek majątku narodowego, osobistej godności i nadziei na przyszłość we własnym kraju.

Cnotą i chlubą rządzących stała się masowa emigracja młodych wykształconych Polaków - 1,5 mln osób - praktyczny brak własnych banków, wielkich sieci handlowych czy nowoczesnych dużych przedsiębiorstw (na 100 największych firm w Polsce tylko 17 i to częściowo jest jeszcze polskich, na ponad 60 dużych banków komercyjnych tylko 3 są jeszcze polskie).

Neokolonialna struktura gospodarcza Polski jest powodem do dumy zachwytów ze strony rządzącej dziś w Polsce koalicji PO-PSL. Medialne uznanie, popularność i przychylność władz zyskują postawy i poglądy takich profesorów jak I. Krzemińskiego, J. Hartmana czy ostatnio dr J. Sowy z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który zabłysnął stwierdzeniem , że rozbiory były dla Polski triumfem i oznaczały postęp i modernizację, jak doniosła GW w Święto Niepodległości.

Dla wielu dzisiaj luminarzy polskiego życia publicznego ideałem była by dziś Polska bez Polaków, a zagraniczne kurorty nie naznaczone zbytnią obecnością naszych Rodaków. Dziś etyki, kultury, historii i patriotyzmu gospodarczego uczą nas moralne karły i redaktorzy pokroju J. Kuźniara czy K. Wojewódzkiego. Tu już nie ma żartów - polskość, samo istnienie państwa polskiego, tradycja, kultura z „Panem Tadeuszem” na czele, resztki majątku narodowego, tkanka rodzinna, instytucja kościoła katolickiego, zwykła ludzka przyzwoitość, nasze zdrowie i nasze pieniądze są coraz bardziej i to całkiem realnie zagrożone.

Spalona tęcza na Placu Zbawiciela stała się miejscem "walki i męczeństwa", skorumpowani politycy domagają się w sądach zwrotu "ofiarowanych fantów", w tym drogiego whisky, odmawia się leczenia ciężko chorym na raka czy małym dzieciom, ale kupuje się za 2,5 mld zł Pendolino, które dopiero ćwiczy na polskich torach jazdę pod górę i hamowanie.

W ministerstwach i spółkach Skarbu Państwa wysoko płatne stanowiska obejmują bardzo młodzi ludzie bez żadnego doświadczenia, którzy nie ukończyli nawet studiów, członkowie rodzin, totumfaccy, przyjaciele królika, a nawet ludzie będący na bakier z prawem. Zwalniani są zaś ci, którzy ujawniają przekręty czy ci, którzy upomną się o polskość, przyzwoitość, a nawet normalność. Bo przecież dzisiaj tak świetnie brzmi hasło "Polskość to nienormalność". Ciężka choroba, anty-polska zaraza dotknęła już nie tylko media i celebryckie elity czy też decyzje praktycznie wszystkich szczebli władzy, ale głęboko zakorzeniła się w sercach i mózgach rządzących dziś Polską elit.

Kłamstwo stało się metodą rządzenia, a propaganda i zaklinanie rzeczywistością, sposobem uprawiania polityki gospodarczej i zarządzania finansami, pogarda dla słabych chorych czy po prostu biednych stała się powszechnie akceptowaną normą społeczną. Jesteś bezrobotnym biednym, samotnym, choć kochającym rodzicem, zabierzemy ci dzieci. Nie masz pieniędzy na lekarstwa i leczenie, choć płacisz całe życie składki zdrowotne - poczekasz na wizytę u specjalisty do 2018r. Na pytanie o prawa człowieka o zasady konstytucyjne, o odpowiedzialność rządzących słyszymy jedynie "Bój się Polaku", my wiemy co dla ciebie dobre, wybij sobie z głowy referenda i protesty.

Po raz kolejny słyszymy, że kryzys w Polsce się skończył i znów powróciła "zielona wyspa", bo PKB w III kw. urosło o 1,9 proc. i sprzedano 40 Bentleyi, Maseratti czy Ferrarii. To nic, że zabrakło już pieniędzy w ramach kontraktów NFZ-u dla szpitali i w Urzędach Pracy pieniędzy na zasiłki dla bezrobotnych. To nic, że jesteśmy na skraju bankructwa. Polski premier mówi coś o przyzwoitości gdy jego podwładni na potęgę handlują stanowiskami w ramach korupcji politycznej, a Polacy są codziennie wywłaszczani z ostatnich dochodowych składników majątku narodowego.

Z żelazną logiką realizowane jest założenie, że niewielu ma być jeszcze lepiej, a wielu znacznie gorzej, widocznie ma jeszcze wyjechać kolejne 2 miliony młodych Polaków, a ci starzy i chorzy mają popierać rząd czynem i umierać przed terminem. Władzy raz zdobytej nie oddamy, niech się wali, niech się pali my będziemy w gałę haratali. Wyrzucimy jeszcze 100 mln zł na szczyt klimatyczny, pozwolimy budować na cudzym gruncie, będziemy wmawiać Polakom, że gospodarka cudownie rośnie, a jak dalej to my będziemy rządzić, to nawet cytryna na sośnie urośnie. I to wszystko pomimo faktu, że do końca III kw. 2013 r. do sądów wpłynęło już blisko 18 tys. wniosków o upadłość, a liczba upadłości firm giełdowych w tym roku może pobić historyczny rekord, że krytykuje nas za deficyt, już nawet Komisja Europejska.

Z ekranów telewizorów i szpalt gazet płynie nieprzerwanie komunikat "Polska rośnie w siłę, a naród żyje dostatniej". Polski premier D. Tusk chciałby aby Polska była drugą Kalifornią, tyle tylko, że ten amerykański stan jest od lat na granicy bankructwa. Ucieczka od rzeczywistości zawsze kończy się bardzo boleśnie, a tam gdzie było rżysko nie zawsze powstaje San Francisco, czasami pozostaje porzucony plac budowy. Na naszych oczach tracimy niepowtarzalną gospodarczą szansę czyli polskie łupki, a najnowsze przygotowywane przepisy unijne o delegowaniu pracowników mogą zlikwidować 340 tys. miejsc pracy w Polsce, podobnie jak konsekwencje pakietu klimatycznego.

Władza i sądownictwo właśnie zastanawiają się czy kontenery, kioski, hale namiotowe to nieruchomość, którą można jeszcze opodatkować, niektóre Izby Skarbowe zastanawiają się czy nie objąć VAT-em pogrzebów, samorządy chcą oddać świeżo zbudowane drogi w zarządzanie prywatnym firmom. W Polsce mamy obecnie najmniej zawieranych małżeństw od 1945r., a Unia chce zakazać Polakom palenia i ogrzewania we własnych piecach węglem. Nic dziwnego, że nastroje Polaków tak bardzo się radykalizują. Idzie niewątpliwie czas próby.

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych