Hegemon „nie potrzebuje” Waszej kasy. "Dla hegemona inni gracze, inne racje, inne interesy mają prawo do obecności w przestrzeni publicznej tylko wtedy, gdy nie próbują podważać wyróżnionej pozycji hegemona"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP / L. Szymański
fot. PAP / L. Szymański

„Kolejnym dyrektorem państwowej spółki Polskie Inwestycje Rozwojowe został Marcin A. Piasecki, który ostatnio był dyrektorem Kulczyk Investments, funduszu jednego z najbogatszych Polaków Jana Kulczyka” – taką informację we wrześniu 2013 podał portal „wyborcza.biz”.

Tymczasem w Sejmie leżą cztery projekty ustaw dotyczących finansowania partii politycznych z budżetu. Platforma Obywatelska, która spółkę „Polskie Inwestycje” powołała, chce finansowanie to zlikwidować.

 

Dwie strategie

Nie tylko w polityce, ale w życiu społecznym w ogóle, warto dostrzegać dwie strategie. Pierwsza ma charakter pluralistyczny, druga zaś hegemoniczny. W dzisiejszym świecie ta druga strategia jest zazwyczaj maskowana.

Strategia pluralistyczna jest zgodna z duchem demokracji i wolnorynkowej gospodarki. Działając w jej ramach dany aktor społecznej gry – partia polityczna, formacja kulturowa, przedsiębiorca, grupa powiązanych ze sobą firm - zabiega o swoją jak najlepszą pozycję, dąży do przewagi nad konkurentami, ale traktuje pozostałych graczy jako podmioty, które w równym stopniu mogą zabiegać o swój sukces.

W demokracji możemy traktować inne opcje ideologiczne jako szkodliwe, możemy propagować swoje projekty jako najlepsze, zakładamy jednak, iż koncepcje, wizje odmienne mają prawo obywatelstwa w przestrzeni publicznej (w zasadzie – wyjątkiem jest np. nawoływanie do bezprawnej przemocy). Dziś ja mam władzę albo największy udział w rynku, ale liczę się z tym, że w zabiegach o łaski wyborców lub klientów ktoś może okazać się bardziej ode mnie skuteczny.

W demokracji, zgodnie z duchem pluralizmu przyjmujemy, że nie tylko samo istnienie konkurentów jest prawomocne, ale także ich aspiracje do przewodzenia społeczeństwu. Mówi o tym ta koncepcja demokracji, która podkreśla, iż są to rządy większości sprawowane przy poszanowaniu praw mniejszości – ta bowiem kiedyś może stać się większością.

 

Autorytaryzm dominował

Ale przez większość dziejów ludzkości przeważała inna strategia - hegemoniczna. Stosując strategię hegemoniczną, zabiegamy o coś więcej niż np. o wygranie wyborów, czyli o osiągnięcie wyróżnionej pozycji w systemie władzy i wpływów. Dążyć do hegemonii, to chcieć uniemożliwić innym zajęcie naszego miejsca. Wygraliśmy wybory, jesteśmy w siodle, cieszymy się służbowymi samochodami i sekretarkami, a niebawem mielibyśmy to wszystko oddać? Z powodu czegoś tak błahego jak przegranie wyborów? Wyborów, o których wyniku często decyduje „ciemny lud”?

Zatem po sukcesie w pluralistycznej grze nierzadko pojawia się apetyt na więcej. Apetyt na utrwalenie zasadniczej asymetrii w układzie sił. Mówiąc językiem socjologicznym, apetyt na instytucjonalizację swojej przewagi.

Dla hegemona inni gracze, inne racje, inne interesy mają prawo do obecności w przestrzeni publicznej tylko wtedy, gdy nie próbują podważać wyróżnionej pozycji hegemona. Gdy „znają swoje miejsce w szeregu”.

Pluralizm tak – ale regulowany. On, owszem, nawet może sobie być, ale jednak głosy nam przeciwne, mają prawo istnienia tylko wtedy, gdy zgadzają się być koncesjonowane. Chcecie podskakiwać? Bardzo proszę, ale w określonym miejscu i czasie - na odgórnie wyznaczonych warunkach.

 

Pozbawić przeciwnika środków walki

Nieżyjący już, wybitny francuski myśliciel Michel Foucault, wskazywał, iż elementem hegemoniczności jest dążenie do „pozbawienia przeciwnika jego środków walki, (…) oddziałanie na przeciwnika w taki sposób, aby walka stała się niemożliwa dla niego”.

Dzisiaj w Polsce kolejnym przejawem tego jest próba pozbawienia największej partii opozycyjnej finansowania z budżetu. Tej partii, która chce system III RP wybić z patologicznej równowagi.

Co należy do podstawowych środków politycznej walki dziś w Polsce? Posiadanie lub dostęp do środków masowej komunikacji? Tak. Umiejętności inteligentnego, skutecznego posługiwania się tymi środkami? Tak. Ale w tle zawsze są pieniądze. A finansowanie partii z budżetu jest jednym z rozwiązań, które chronią pluralizm systemu władzy. Które osłabiają fasadowość demokracji.

 

Wydzierżawią Polskę?

 

Rządzący mogą sobie wymyślać „inwestycje” z Polską w nazwie i dawać je „w dzierżawę” biznesmenom wcześniej pracującym dla oligarchów. Ale opinia publiczna nie zawsze musi się na to nabierać.

Likwidacja lub dalsze ograniczenie finansowania partii z budżetu to kolejna próba domknięcia systemu władzy III RP. Platformie, która na stanowiska, gdzie dysponuje się miliardami, może zatrudniać ludzi związanych z miliarderem, żadne finansowanie z budżetu nie jest potrzebne.

Nie wiem, jak Wy, Czytelnicy Drodzy, ale ja wolałbym, aby sukienki dla swojej żony premier Tusk kupował z pieniędzy podatników niż np. z kieszonkowego od oligarchy, np. takiego, jakie dostaje były Prezydent RP Aleksander Kwaśniewski.

PS. Autor niniejszego tekstu, który jest socjologiem, otrzymał wynagrodzenie za doradzanie jednej z partii opozycyjnych. Zgodnie z prawem i zasadami demokracji.

 

Tekst ukazał się w tygodniku wSieci

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych