Nowy etap wojny w PO. „Buldogi” wyszły spod dywanu i na oczach wszystkich walczą na dywanie

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
fot. PAP/Bartłomiej Zborowski

Przegrana Grzegorza Schetyny w wyborach na przewodniczącego dolnośląskich struktur PO, uruchomiła lawinę wzajemnych oskarżeń, pomówień i gróźb skierowania zawiadomień do prokuratury, a nawet wniosek o unieważnienie wyborów. Wszystko to za sprawą kolejnych nagrań wyciekających do mediów. Pokazują one proceder kupowania głosów delegatów na zjazd wyborczy. Oferowanie stanowisk w spółkach skarbu państwa było na porządku dziennym. Jak widać, a raczej słychać, panowie przed zjazdem ostro się napracowali, a efektem ich ciężkiej pracy są nagrania. Co ciekawe nie są to nagrania inspirowane przez media. Partyjni koledzy na potęgę nagrywali siebie, dzięki czemu możemy poznać kulisy kupowania głosów.

Wojna domowa w Platformie weszła w nowy etap. Do tej pory walka pomiędzy Donaldem Tuskiem a Grzegorzem Schetyną i ich stronnikami toczyła się pod dywanem. Oczywiście media opisywały konflikt między niedawnymi kolegami z boiska, ale nigdy nie przybrał on takiej formy jak obecnie. Generalnie media bazowały na anonimowych rozmówcach, a sami rywale pod nazwiskiem wypowiadali się sporadycznie i unikali mocnych ciosów. Dzisiaj, „buldogi” wyszły spod dywanu i na oczach wszystkich walczą na dywanie. Publicznie skaczą sobie do gardeł, okładają się w mediach sztachetami.

Grzegorz „no mercy” Schetyna wie, że w jego przypadku jest to walka o polityczne przetrwanie. Walka na noże, w której nie ma miejsce na neutralność, są tylko sojusznicy i wrogowie, walka w której nie bierze się jeńców. Grzegorz Schetyna zna stawkę tej walki, wszak sam w przeszłości był egzekutorem, który na polecenie Donalda Tuska eliminował z partii jego potencjalnych rywali. Ma świadomość, że teraz przyszła kolej na niego i z myśliwego zmienił się w zwierzynę łowną.

Zapewne Schetyna pamięta to, co o Tusku mówił niegdyś pewien prominentny polityk PO z Biłgoraja:

Przecież politycznie zamordował wiele osób. Zresztą on popełnia te morderstwa tak, żeby nie zostawić śladu. (…)

A Donald Tusk strzela zza węgła?

Nie, on raczej wysyła swoich zabójców. Sam tylko pokazuje trupy, truchła za szybami, żeby inni się bali.

Mówił też o ulubionych lekturach Donalda Tuska:

To są te opowieści o małych tyranach z IV, V w. p.n.e. ze starożytnej Grecji. Takie drobne opowiastki porozrzucane po różnych autorach, są choćby u Herodota. Trzy, cztery stronice o jakimś tyranie w Syrakuzach, jak zaczął panować, kogo zamordował i wykończył, jak to się skończyło. Taka krótka lektura na 15 minut. I to są ulubione lektury Tuska, on to zawsze ma przy sobie, czyta przed zaśnięciem. On to uwielbia, czyta w kółko. Może godzinami o tym opowiadać, zna wszystkie te biografie na pamięć. Nie znam innego człowieka, który byłby takim specjalistą w historii tyranów. Może tylko Machiavelli miał podobną orientację.

Kolejne taśmy ujawniane przez media pokazują stopień degrengolady PO. Z tych intryg, kupowania delegatów na zjazd stanowiskami w państwowych firmach, wyłania się obraz degrengolady formacji rządzącej. PO coraz bardziej przypomina SLD z czasów konfliktu na linii Miller-Kwaśniewski, licznych afer, zawłaszczania państwa i jego instytucji. Platforma podąża drogą wyznaczoną niegdyś przez SLD.

Los PO zupełnie mnie nie obchodzi. Dla mnie ta partia mogłaby nie istnieć. Martwię się jednak, że w wyniku nieudolnych, zdegenerowanych rządów Tuska i jego partii najbardziej ucierpi Polska i Polacy, a szkody przez nich wyrządzone trzeba będzie odrabiać latami.

 

 

------------------------------------------------------------------

------------------------------------------------------------------

Uwaga!

Szósty numer miesięcznika "W Sieci Historii" z nowym dodatkiem, już do nabycia w naszym sklepie wSklepiku.pl!

nr.6/2013 z filmem „Trwajcie! Janusz Kurtyka, IPN 2005-2010”.

Miesięcznik

Polecamy!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych