"wSieci": Brunatne pióra. "Kościołowi wytoczono wojnę do złudzenia przypominającą nazistowską jatkę z końca lat trzydziestych XX wieku"

Fot. wSieci
Fot. wSieci

"Zakrystie przemieniły się w burdele", "Klasztory stały się melinami homoseksualistów" - te mięsiste nagłówki kreowane przez architektów goebbelsowskiej propagandy nie pozostawiały złudzeń, że III Rzesza ma wobec Kościoła jednoznaczne zamiary. Jeśli porównamy je z dzisiejszym przekazem medialnym, nie znajdziemy żadnej różnicy

- przekonuje Marzena Nykiel w tekście "Brunatne pióra".

Tematem tygodnia w najnowszym numerze tygodnika „wSieci” jest trwająca od kilku tygodni, nagonka na Kościół, uprawiana przez media tzw. głównego nurtu. Jak czytamy, przekaz medialny, który obecnie serwuje nam się w mediach, ws. pedofilii w kościele, przypomina nagłówki kreowane przez architektów goebbelsowskiej propagandy.

W ostatnim programie „Tomasz Lis na żywo” poświęconym tematowi pedofilii w Kościele zaproszeni goście przekroczyli wszelkie dopuszczalne granice. (…) Widz otrzymuje antyklerykalną szczepionkę, po której uwierzy we wszystko, co powiedzą media. Właśnie takie jest główne założenie kreatorów nagonki. Mają to zagwarantować goście głównych audycji publicystycznych, powtarzający tę samą kłamliwą tezę. Garnitur żelaznych ekspertów jest niezmienny: byli duchowni, zbuntowani na Kościół księża, wojujący ateiści, antyklerykałowie, homoseksualni lobbyści. Społeczna mniejszość, mająca wbić większości przekonanie do własnych tez

- pisze publicystka tygodnika.

Nykiel zauważa także, że tworzenie tej nagonki wymaga dużych nakładów finansowych. Dobrze obrazuje to np. natychmiastowe wysłanie przez główne stacje telewizyjne reporterów na Dominikanę.

Gdy Bolesław Bierut nie mógł sobie poradzić z podporządkowaniem ludu władzy, Józef Stalin udzielił mu prostej rady: „Przy klerze nie zrobicie nic, dopóki nie dokonacie rozłamu na dwie odrębne i przeciwstawne sobie grupy. Propaganda masowa to rzecz konieczna, ale samą propagandą nie zrobi się tego, co potrzeba... Bez rozłamu wśród kleru nic nie wyjdzie”. Nauka, której udzielił Stalin Bierutowi w 1949 r., wdrażana jest z aptekarską dokładnością do dziś

- zauważa zastępca redaktora naczelnego portalu wPolityce.pl.

W całej tej antypedofilskiej łapance najbardziej zastanawiające jest jedno: dlaczego nie pojawiło się ani jedno zeznanie osoby, która byłaby molestowana przez oprawcę niezwiązanego z Kościołem?

- pyta Marzena Nykiel.

[Dziennikarze – przyp. red] Chcą osłabienia zbyt silnego przeciwnika, blokującego wprowadzanie ideologicznych zmian. Przeszkadza im Kościół stojący na straży moralności i godności człowieka, nawołujący do przywrócenia należytego miejsca rodzinie, powrotu do tradycyjnych metod wychowawczych, apelujący o rezygnację z procesów seksualizacji świata i przeciwstawiający się rozpanoszonej ideologii gender, w imię której zabsolutyzowana wolność seksualna ma być jedynym wyznacznikiem ludzkich działań. Walka z tym destrukcyjnym trendem jest podstawowym powodem, dla którego wytoczono Kościołowi wojnę do złudzenia przypominającą nazistowską jatkę z końca lat 30.

- stwierdza Nykiel.

Publicystka, przyglądając się historii nagonki na kościół, jaką organizował w III Rzeszy Goebbels, zauważa analogię w stosunku do tego co obserwujemy obecnie w naszym kraju.

Manipulują danymi, przekłamują fakty, wprowadzają zbiorową histerię obliczoną na odarcie kapłanów z zaufania i drastycznego ograniczenia wpływu Kościoła na formowanie opinii publicznej. Dzień po dniu, godzina po godzinie, przy wykorzystaniu mainstreamowych mediów i nowoczesnych technik manipulacji uprawiają goebbelsowską propagandę

- podsumowuje dziennikarka.

Cały artykuł do przeczytania w tygodniku „wSieci”!

mc

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.