16 października 1978 roku rozpoczyna się niezwykły pontyfikat. Niezwykły niezwykłością Człowieka, który do Watykanu przybył z polskich gór, z dalekiego Kraju….

fot: Wikimedia Creative Cammons/dalbera
fot: Wikimedia Creative Cammons/dalbera

Jeśli chcesz znaleźć źródło,
musisz iść do góry, pod prąd.
Przedzieraj się, szukaj, nie ustępuj

„Tryptyk rzymski”– Jan Paweł II

16 października 1978 roku rozpoczyna się niezwykły pontyfikat. Niezwykły niezwykłością Człowieka, który do Watykanu przybył z polskich gór, z dalekiego Kraju….

Jak zapamiętaliśmy tego Człowieka?

Jako wychodzącego 16 października 1978 roku, kwadrans przed dziewiętnastą, do centralnej loggi bazyliki Świętego Piotra kiedy głośniki przekazały Miastu i Światu słowa kardynała Pericle Felici:

Zwiastuję wam radość wielką: mamy Papieża – Habemus Papam?

Czy może jako brata, chłopaka z wadowickiego podwórka, „Wujka” jak o nim mówią studenci, przyjaciele ze wspólnych wędrówek po Bieszczadach, Mazurach, Borach Tucholskich?

16 października 1978 na drugim konklawe w ósmym głosowaniu kardynał krakowski Karol Wojtyła został papieżem, biskupem Rzymu i przybrał imię Jana Pawła II. Wynik ogłoszono o godzinie 18.44. Jan Paweł II był pierwszym po 455 latach, od czasu pontyfikatu Hadriana VI, niderlandzkiego filozofia i teologia z Uniwersytetu w Lovanium, biskupem Rzymu, nie będącym Włochem. Spełnione zostało proroctwo Juliusza Słowackiego z 1848 roku:

Pośród niesnasek Pan Bóg uderza
W ogromny dzwon,
Dla słowiańskiego oto papieża
Otworzył tron.
Ten przed mieczami tak nie uciecze
Jako ten Włoch,
On śmiało, jak Bóg, pójdzie na miecze;
Świat mu to proch!
Twarz jego, słowem rozpromieniona,
Lampa dla sług,
Za nim rosnące pójdą plemiona
W światło, gdzie Bóg.
(…)
A trzeba mocy, byśmy ten pański
Dźwignęli świat:
Więc oto idzie papież słowiański,
Ludowy brat (…)


Co w nas zostało z nauczania Jana Pawła II? Czy znamy jego naukę? Czy tylko tyle: kremówki – Tak, encykliki – Nie?

1978 rok – spełniły się słowa poety w czasach PRL i dominacji ZSRR nad Europą Środkową po Łabę. My, rodacy Karola Wojtyły dowiedzieliśmy się o wyborze kardynałów i powołaniu namiestnika św. Piotra przez konklawe od księży, z Radia Watykan, z Radia Wolna Europa, z „szeptanki” i z oficjalnej PRL-owskiej, lakonicznej, jakby skrywanej depeszy:

Polski kardynał Karol Wojtyła został obrany papieżem i przyjął imię Jana Pawła II.

Jedna z osób wspominała nam poranek 17 października 1978 roku: „Wsiadam do niebiesko-szarego autobusu „ogórka”, pełnego zmęczonych szarym świtem ludzi. Jest kwadrans po szóstej. Nie kupuję biletu. Przez nieuwagę. Za mną kierowca woła:

A bilet! Papież za panią zapłaci? Więc wiedzą, jednak wiedzą!

Jak daleką przeszliśmy drogę od słów „Nie lękajcie się!”, wypowiedzianych tydzień po ogłoszeniu decyzji konklawe na  Placu Świętego Piotra do zapowiedzi kanonizacji Ojca Świętego w przyszłoroczną Niedzielę Miłosierdzia Bożego? Ten czas to dla wielu z nas całe życie, dla innych – całe dorosłe życie.

Przypomnijmy ten 1978 rok. Rok podzielonego świata. W Polsce - szarość, kłamstwo propagandy, koniec boomu dekady Gierka, ale i rodzący się opór wobec systemu. W Moskwie rządzi Leonid Iljicz Breżniew i klika starców. Michaił Susłow jest strażnikiem bolszewickiej pieczęci. Europę dzieli mur, zdawałoby się nie do obalenia….

Mieliśmy jednak jakieś przeczucie i wewnętrzny głos mówił – ksiądz Karol Wojtyła, kardynał z Krakowa, biskup Rzymu, jest jednym z nas i jest z nami. Myśleliśmy, że będzie z nami zawsze. I był!

Pielgrzymowaliśmy do niego w zorganizowanych grupach i prywatnie.  Byliśmy też przy nim, gdy odchodził do domu Ojca wśród rzesz przybyłych do Rzymu, łącząc się w smutku z całym nieomal światem. Staraliśmy się być z nim w jego ostatniej ziemskiej drodze. Tak, jak on był z nami w chwilach radości i w smutku. Pamiętamy tamten rzymski, kwietniowy świt, gdy niezliczone rzesze ludzi szły pod swymi sztandarami by oddać cześć temu, który przez słowo i gest odmienił świat i nas samych. Na jak długo?

Później była skromna trumna, drewniana, niczym z ludowego pogrzebu praojców. Bez katafalku. 
Może po latach zapamiętamy go takim, jakim był w słoneczne popołudnie  podczas audiencji generalnej 13 maja 1981 roku? Zdawał się powalony, ale zwycięski. Ranny osunął się w ramiona stojącego za nim sekretarza, dziś kardynała, księdza Dziwisza. Imperium Zła wówczas triumfowało, ale i z tamtych kul, wystrzelonych ręką zamachowca, potrafił Papież zbudować zwycięstwo. Przestrzelony biały pas spoczął na Jasnej Górze, u stóp Królowej Polski.  Mocodawcy, którzy wydali rozkaz zamachu, pozostali jak dotąd bezkarni.

Ile papież ma dywizji?

– pytał ironicznie Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili „Stalin”, nota bene niedoszły kapłan.

Karol Wojtyła, skromny chłopak z Wadowic, którego dobytek u kresu drogi mieścił się w małym kuferku, przewrócił system zniewolenia – poprzez Słowo.

Zwycięstwo, kiedy przyjdzie, będzie to zwycięstwo przez Maryję.

- zwykł powtarzać ksiądz kardynał Stefan Wyszyński, Prymas.

Też skromny chłopak – syn organisty z Zuzeli na Podlasiu, podczas uroczystej mszy inauguracyjnej chciał jak inni oddać hołd biskupowi Rzymu. Wojtyła, już jako Jan Paweł II, nie pozwolił księdzu Wyszyńskiemu klęknąć przed sobą podczas rytu homagium. Jan Paweł II wspominał ks. Wyszyńskiego w testamencie:

Kiedy w dniu 16 października 1978 konklawe kardynałów wybrało Jana Pawła II, Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński powiedział do mnie „Zadaniem nowego papieża będzie wprowadzić Kościół w Trzecie Tysiąclecie" .Nie wiem, czy przytaczam to zdanie dosłownie, ale taki z pewnością był sens tego, co wówczas usłyszałem. Wypowiedział je zaś Człowiek, który przeszedł do historii jako Prymas Tysiąclecia. Wielki Prymas. Byłem świadkiem Jego posłannictwa, Jego heroicznego zawierzenia. Jego zmagań i Jego zwycięstwa.

Wyszyński i Wojtyła byli skromnymi, pokornymi sługami…

Tuż przed kanonizacją Jana Pawła II zastanówmy się przez chwilę nad życiem tego niezwykłego Człowieka. Przenieśmy się myślą pod okno nad bramą w Krakowie, pod dobrze znanym adresem - Franciszkańska 3. Popatrzymy na wierny lud z polskich gór, zgromadzony na halach u podnóża Tatr w kolejnych pielgrzymkach, jak np. w 1997 roku, na Kaszubów płynących do niego w 1999 roku z modlitewnikiem zapewniającym, że lud pomorski trzyma z Bogiem, wsłuchajmy się w słowa wypowiedziane w 1979 roku na ówczesnym Placu Zwycięstwa – „Niech zstąpi duch Twój i odnowi oblicze Ziemi, tej Ziemi”. Pójdziemy z Karolem Wojtyłą na spacer przez kraj lat dziecinnych do Wadowic.

Przypomnimy sobie słowa, które wypowiadał do nas – na Podhalu, w Krakowie, na Podkarpaciu, Śląsku, Podlasiu, na Ziemi lubelskiej, w Wielkopolsce, na Pomorzu. Słowa które nieraz mówił „o nas i za nas” - Nie lękajcie się!

Ojciec Święty odszedł do Domu Ojca po zakończeniu Apelu Jasnogórskiego, w  wigilię  Święta Miłosierdzia Bożego.  W Kaplicy Świętego Sebastiana w Bazylice Świętego Piotra  jest grobowiec z marmurową płytą i napisem "Ioannes Paulus II 1920-2005”.

W miarę, jak zbliża się kres mego ziemskiego życia, wracam pamięcią do jego początku, do moich Rodziców, Brata i Siostry (której nie znałem, bo zmarła przed moim narodzeniem), do wadowickiej parafii, gdzie zostałem ochrzczony, do tego miasta mojej młodości, do rówieśników, koleżanek i kolegów ze szkoły podstawowej, z gimnazjum, z uniwersytetu, do czasów okupacji, gdy pracowałem jako robotnik, a potem do parafii w Niegowici, i krakowskiej św. Floriana, do duszpasterstwa akademickiego, do środowiska ... do wielu środowisk ... w Krakowie, w Rzymie ... do osób, które Pan mi szczególnie powierzył - wszystkim pragnę powiedzieć jedno: «Bóg Wam zapłać»!

– napisał Jan Paweł II 17 marca 2000 roku.

Z dumą, nadzieja i wdzięcznością, że przyszło nam żyć w czasach tak niezwykłego pontyfikatu zastanówmy się czy zostały z nami Jego słowa, Jego nauczanie? Słowa Ojca, który umacniał w wierze, nauczał miłosierdzia Bożego, głosił cywilizację Miłości, bronił prawa do życia od poczęcia człowieka do jego naturalnej śmierci, Ojca zabiegającego o godność i prawdę, otaczającego troską rodziny, będącego głosem chorych, poniżonych, bezbronnych.

W pamięci pozostanie przez wiatr zamykana, ułożona na skromnej trumnie, księga Pisma Świętego. Zastanówmy się, choćby przez moment, w ciszy - kim był dla nas ten Człowiek, co dla nas uczynił, z czego uzdrowił, z czego wyzwolił….

Każdy z was znajduje  w życiu jakieś własne Westerplatte, jakiś wymiar zdań, które trzeba podjąć i wypełnić, jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić. Obronić dla siebie i dla innych.

– powiedział nam w 1987 roku, odgrodzony od ludu kordonem milicjantów i tajniaków.

Artur S. Górski

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.