Siła złego na jednego tupolewa. Czy ktoś patrzył tej ekipie na jej majstrujące złote rączki?

Rozrzut szczątków TU-154M w porównaniu do wielkości samolotu. Praca dr. Kazimierza Nowaczyka
Rozrzut szczątków TU-154M w porównaniu do wielkości samolotu. Praca dr. Kazimierza Nowaczyka

1. Fragment raportu komisji Millera:

W dniu 08.04.2010 r. podczas lotu dyspozycyjnego samolotu Tu-154M nr 101 na trasie PRAGA – WARSZAWA doszło do zderzenia z ptakiem, w wyniku czego została powierzchniowo uszkodzona osłona radaru. Uszkodzenie to zostało naprawione 09.04.2010 r. przez nieprzeszkolony w zakresie metod i technik napraw elementów i zespołów lotniczych z materiałów kompozytowych personel 36 splt niezgodnie z wytycznymi Ту-154. Руководство по капитальному ремонту”. Naprawa nie miała wpływu na zaistnienie katastrofy...

Tu dodam, o czym raport Millera milczy, ale wiadomo to z innych źródeł – tupolewem wracał wtedy z Pragi premier Tusk.

Niczego więcej o tej naprawie w raporcie Milera nie ma, milczy o niej także raport NIK, dotyczący oceny przygotowania wizyty. Nie wiemy czy zajęła się nią prokuratura.

 

2. Wystarczy wrzucić hasło „zderzył się z ptakiem”, żeby zobaczyć, że zderzenie samolotu z ptakiem to nadzwyczajne wydarzenie, po którym samoloty albo lądują awaryjnie na rzece Hudson, albo przynajmniej natychmiast zawracają i poddawane są dokładnemu sprawdzeniu. Bo taki ptak uderza ponoć w samolot z siłą dwóch ton.

„Rzeczpospolita” trochę pisała o tej sprawie, rozmawiała z pilotami, od których usłyszała, po zderzeniu z ptakiem należało natychmiast zawracać na lotnisko w Pradze.

Ten tupolew, lecący z premierem Polski, jednak nie zawrócił…

Następnego dnia uszkodzenia zostały błyskawicznie naprawione, bez śladu – i samolot był już gotów na lot do Smoleńska…

 

3. Naprawy dokonywała ekipa nieprzeszkolona w zakresie metod i technik naprawy elementów i zespołów lotniczych… – ciekawe, nieprawdaż?

W 36 pułku mieli przecież ekipy przeszkolone, ale tej akurat naprawy, w samolocie, którym prezydent nazajutrz miał lecieć do Smoleńska, dokonywała ekipa nieprzeszkolona.

Z raportu Millera dowiadujemy się, w czym ta ekipa była nieprzeszkolona.

A w czym była przeszkolona?

I czy ktoś tej ekipie patrzył na jej majstrujące złote rączki?

Na przykład BOR, z niezawodnym generałem Janickim?

 

4. Dużo tych zbiegów okoliczności. Zderzenie z ptakiem, ale samolot nie zawraca, a potem zajmuje się nim nieprzeszkolona ekipa… siła złego na jednego tupolewa i to wszystko w przededniu katastrofy…

Gdzie indziej zbadali by gruntownie tę ekipę i tę naprawę, ale nie w Polsce. Po co badać, skoro od razu wszystko było jasne – jak walnęło to się urwało, samolot był za nisko, a ziemia za wysoko…

 

5. Bo katastrofy smoleńskiej się nie bada, katastrofę smoleńską się wyjaśnia…

 

 

-------------------------------------------------------------------------

-------------------------------------------------------------------------

Polecamy wSklepiku.pl książkę:"wPolityce.pl Polska po 10 kwietnia 2010 r."

autorzy:Artur Bazak, Jacek Karnowski, Michał Karnowski, Paweł Nowacki, Izabella Wierzbicka.

W książce znalazły się analizy publicystów oraz wzruszające wspomnienia Czytelników związane z wydarzeniami z 10 kwietnia 2010 roku. Teksty w niej zawarte pozwalają zrozumieć, co tak naprawdę wydarzyło się w Smoleńsku.

wPolityce.pl Polska po 10 kwietnia 2010 r.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.