Gazeta Wyborcza próbuje wybielić Turowskiego? "Nie rozpracowywałem Kościoła, lecz państwo Watykan" - mówi w książce Agory agent PRL

3 października, nakładem Agory, ukaże się książka wywiad-rzeka, ze szpiegiem z otoczenia papieża Jana Pawła II, Tomaszem Turowskim. 10 kwietnia 2010 r. to właśnie Turowski, ze strony ambasady, był odpowiedzialny na przygotowanie wizyty ś.p. Lecha Kaczyńskiego w Katyniu.

Gdy 35 lat temu Karol Wojtyła został wybrany na głowę Kościoła, w Rzymie i Watykanie trzeci rok działał szpieg wywiadu PRL Tomasz Turowski, oficjalnie kleryk zakonu jezuitów. Wybór polskiego papieża sprawił, że otrzymał nowe zadania. Misja Turowskiego była jedną z najpilniej strzeżonych operacji wywiadu PRL. Zwerbowany do służby w 1973 r. zaraz po skończeniu studiów przeszedł cykl szkolenia "nielegałów" - szpiegów wysyłanych za granicę pod fałszywą tożsamością

- pisze na łamach gazety.pl Wojciech Czuchnowski, w artykule promującym książkę "Kret w Watykanie".

Turowski był przypadkiem szczególnym. Pod własnym nazwiskiem, wykorzystując m.in. rodzinne koneksje w kręgach kościelnych, miał przejść pełną drogę duchownego katolickiego - od kleryka seminarzysty do wyświęconego kapłana. Był to jedyny tego rodzaju eksperyment w dziejach peerelowskich służb specjalnych. Trwał od 1975 do 1985 r. Po dziesięciu latach w zakonie jezuitów Turowski przerwał misję i odmówiwszy przyjęcia ostatnich święceń, wrócił do kraju. Pozostał jednak w wywiadzie. Po upadku PRL przeszedł pozytywną weryfikację i już jako oficer służb III RP pracował w polskiej dyplomacji. Był ambasadorem na Kubie i w Moskwie

- czytamy o ścieżce jego kariery - rozwijającej się także po upadku w Polsce komunizmu.

Mówi też [Turowski - przyp. red.], że bywał na śniadaniach z Janem Pawłem II. Ich relacje były serdeczne. Czy ze swoich kontaktów z papieżem posyłał raporty do centrali? Na to pytanie nie udziela jednoznacznej odpowiedzi. Utrzymuje, że nie rozpracowywał Kościoła, lecz "państwo Watykan": - Równolegle ze mną działało w Watykanie kilkudziesięciu pracowników innych wywiadów i zbierało informacje polityczne o tym państwie.

Głównym zadaniem Turowskiego było informowanie władz PRL o zagrożeniach, na jakie narażony był Jan Paweł II.

W jego wersji władze PRL bały się, że Jan Paweł II może się stać obiektem zamachu. Turowski mówi, że obawiali się tego Edward Gierek i Stanisław Kania, kolejni sekretarze rządzącej wówczas Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej: - Władza zaczęła mieć specyficzny stosunek do papieża. Ci ludzie, najpierw Gierek, a potem Kania, mieli pewien czarny sen, koszmar. Najgorszą rzeczą, jaką sobie mogli wyobrazić, było to, że coś się temu człowiekowi, nie daj Boże, stanie - opowiada Turowski. Jego zdaniem "konsekwencje społeczno-polityczne dla Polski mogłyby być wtedy tragiczne. Destabilizacja, masowe wystąpienia ludności obarczającej establishment PRL-u winą za targnięcie się na życie i zdrowie papieża, reakcja Związku Radzieckiego na to".

mc, gazeta.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.