Demokracja obywatelska dostała dziś podwójny cios od większości sejmowej związanej z obozem władzy. Potwierdza się więc teza, że grupa rządząca Polską spośród wszystkich narodów najbardziej gardzi Polakami i najchętniej odebrałaby im prawo do decydowania o losach kraju i prawo do wypowiadania się na temat ładu społecznego, w którym chcemy żyć.
Pierwszy cios to projekt prezydenta Komorowskiego dotyczący zmian w ustroju samorządów. Jest on zapisem wniosków, jakie pałac prezydencki wyciągnął z przegranego przez Platformę referendum i wyborów w Elblągu oraz z przegranej próby zablokowania referendum w Warszawie. Jaki jest ten wniosek: trzeba zniechęcić obywateli do możliwości korzystania z prawa do odwołania władz lokalnych. Prezydent postanowił ukarać Polaków za to, że poważyli się podnieść rękę na samorządowców z PO.
W Polsce, gdzie partycypacja obywatelska jest nikła, obóz władzy jeszcze bardziej chce ją zdusić, bo podniesienie progu frekwencji przy referendach odwoławczych, w których już teraz występuje wyraźna dysproporcja sił miedzy urzędującym wójtem czy prezydentem a obywatelami, którzy chcą go/ją odwołać, to właśnie ma na celu. Stroną słabszą są obywatele, bo duża jest siła zniechęcania do udziału poprzez powszechnie powtarzające się naciski ze strony władzy lokalnej wobec podległych jej ludzi zatrudnionych w jednostkach samorządowych na to, by nie iść do referendum. Władze lokalne zwykle nie bronią się argumentami pozytywnymi, walczą jedynie o to, by referendum było nieważne. I teraz pałac prezydencki dał mi potężny oręż do ręki. Zresztą przyznał to w Sejmie reprezentant prezydenta mówiąc, ze celem ustawy jest "stabilizacja władz lokalnych".
Drugi cios zadany dziś demokracji obywatelskiej to przebieg debaty nad obywatelskim projektem ustawy zakazującej aborcji z powodu choroby dziecka poczętego. W Sejmie, poprzez zachowanie posłów SLD, Ruchu Palikota i części PO doszło dziś do ustnego linczu na przedstawicielce obywateli, która referowała swój wniosek, padały agresywne i obraźliwe słowa, wyzwiska i to bez należytej reakcji ze strony Marszałek Sejmu. Mało tego, najbardziej agresywna cześć lewactwa sejmowego starała się skutecznie wymusić na marszałek, aby ta wprowadziła cenzurę wypowiedzi i zabroniła użycia w stosunku do aborcji słów "zabijanie dzieci". I to się dokonało, wbrew zasadzie wolności słowa, w samym środku, wydawałoby się, źrenicy wolnej debaty, jaką powinien być parlament! Na koniec większość z PO, SLD i RP odrzuciła już w pierwszym czytaniu wniosek, który podpisało prawie pól miliona ludzi.
Oba te przypadki nie są niestety wyjątkiem. W tej kadencji Sejmu, większość rządowa wspierana niekiedy przez lewicę, regularnie gardzi projektami obywatelskimi. Dochodzi więc do sytuacji, kiedy to obywatele stają niejako w kontrze do władzy, która nie ma zamiaru ich słuchać i ma ich w nosie. Także prezydent już po raz drugi zgłasza antydemokratyczny i antyobywatelski projekt w reakcji na aktywność Polaków. Pierwszy raz była to zmiana prawa o demonstracjach, jako reakcja na Marsz Niepodległości.
Gdy rok temu zakładaliśmy Parlamentarny Zespół ds. Obrony Demokratycznego Państwa Prawa nie przypuszczaliśmy, że jego nazwa będzie się uaktualniać z każdym miesiącem wraz kolejnymi działaniami władzy przeciw Polakom.
---------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------
Kup książkę wSklepiku.pl!
autor:Jarosław Marek Rymkiewicz
Nowa książka Jarosława Marka Rymkiewicza Reytan. Upadek Polski opowiada o proteście Tadeusza Reytana na sejmie rozbiorowym 1773 roku. Jest to także opowieść o dziejach rodu Reytanów od jego początków do roku 1939. A przede wszystkim symboliczna opowieść o zdradzie, upadku Polski i zakończeniu dziejów Rzeczypospolitej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/167345-demokracja-obywatelska-dostala-dzis-podwojny-cios-od-wiekszosci-sejmowej-zwiazanej-z-obozem-wladzy