Rozwój? Innowacje? Poczekamy. Bielecki ogłasza, że motorem gospodarki mają być niskie zarobki, a wzorem - Wietnam!

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

(...) Będąc coraz bogatszymi, będziemy rozwijać się wolniej. Jestem natomiast przekonany, że jeszcze przez wiele lat podstawowym czynnikiem dającym nam przewagę nad innymi krajami będą konkurencyjne koszty pracy. Badania i rozwój są oczywiście potrzebne, ale nie łudźmy się - w ciągu kilku lat nie staniemy się państwem, którego rozwój gospodarczy jest oparty na wynalazkach. Azjatyckie tygrysy też zaczynały od konkurowania ceną: najpierw Japonia konkurowała z USA, potem Korea zaczęła produkować taniej niż Japonia, Chiny produkują taniej niż Korea, a już Wietnam zaczął produkować taniej niż Chiny. Po drodze te państwa stają się nowoczesnymi gospodarkami.


Głównym hasłem wyborczym Donalda Tuska jest cywilizacyjny skok, doganianie Zachodu - to właściwie jedyny postulat, który on tak jasno deklaruje. Pan tymczasem właśnie powiedział, że naszą jedyną szansą na dalszy rozwój jest praca za stawki niższe niż w innych krajach - to nasza jedyna szansa na dalszy rozwój.

I doganiamy. W czasie rządów premiera Tuska PKB na mieszkańca w Polsce wzrósł z 54 proc. średniej unijnej do 64 proc. Fakt, że trzymamy konkurencyjne koszty pracy, że wydajność u nas rośnie szybciej niż pensje, jest dla nas podstawą rozwojową. I to właśnie jest jednym z powodów, dla których powstało tyle bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Właśnie dlatego Polska ciągle notuje wzrost gospodarczy i tworzy miejsca pracy. Gdy koszty pracy u nas wzrosną, to tych miejsc zacznie ubywać.


Innymi słowy, Zachód cały czas gonimy - ale gonimy na słabo opłacanych stanowiskach.


Czy ja wiem, czy za słabo? Na przykład płaca minimalna rośnie u nas za szybko, jest już wyższa o 30 proc. niż w Czechach. To pokazuje, jak bardzo w ryzach konkurencyjności musimy trzymać wysokość płac.

 

Tak mówi Jan Krzysztof Bielecki, przewodniczący Rady Gospodarczej przy Prezesie Rady Ministrów w rozmowie z Agatonem Kozińskim. Rozmowę opublikował Dziennik Bałtycki, 26 września 2013 roku.

 

Przeczytajmy to spokojnie jeszcze raz. Oto po sześciu latach nieustającego rozwoju przeplatanego kampaniami i spotami o sukcesach, władza w osobie najważniejszego człowieka od gospodarki komunikuje nam:

- "Jeszcze przez wiele lat podstawowym czynnikiem dającym nam przewagę nad innymi krajami będą konkurencyjne koszty pracy"

- "Badania i rozwój są oczywiście potrzebne, ale nie łudźmy się - w ciągu kilku lat nie staniemy się państwem, którego rozwój gospodarczy jest oparty na wynalazkach"

- Punktem odniesienia nie są żadna Niemcy, których stajemy się kolonią, ale Azja, i to ta budująca wzrost na taniej sile roboczej. Wietnam pojawia się jako wzorcowy przykład dla Polski.

- Władzę najbardziej martwi wzrost zarobków Polaków i ich ograniczenie wydaje się być głównym celem

 

Najbardziej zaskakuje ten spokój J.K. Bieleckiego ogłaszającego, że Polacy to naród taniej siły roboczej i tak pozostanie... Cóż, witajcie w fazie docelowej modelu rozwojowego rozpoczętego w 1989 roku. Witaj zwłaszcza klasa średnio. Na pocieszenie: nikt chyba nie wydaje tyle na ogłoszenia o postępach w innowacyjności niż nasza władza w zaprzyjaźnionych mediach. Słowem - prawie innowacyjna gospodarka, z naciskiem na prawie .

gim

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.