Franciszek w oryginale. „Widać przecież świadome manipulowanie wypowiedziami papieża Franciszka, aby wykorzystać je do dyskredytowania realnego Kościoła"

Fot. mat. prasowe
Fot. mat. prasowe

O telefonach papieża Franciszka do starych znajomych i do osób wcześniej mu nieznanych słyszeli chyba wszyscy. Podobnie jak o zdezelowanym samochodzie ofiarowanym mu przez jednego z proboszczów. Te sprawy są bowiem szeroko komentowane w światowych mediach, tak samo jak nagłaśniane były anegdoty z udziałem Jana Pawła II.

Można przypuszczać, że papież Franciszek nie budziłby takich sensacji, gdyby następował bezpośrednio po papieżu Polaku. Jan Paweł II też utrzymywał bezpośredni kontakt ze swoimi przyjaciółmi, dzwonił, pisał listy. Przez apartamenty papieskie przewijało się codziennie pewnie nie mniej ludzi niż obecnie przez Dom św. Marty. Dopiero pontyfikat Benedykta XVI, myśliciela kochającego tradycję, który cenił sobie prywatność i dyskrecję, stał się cezurą, po której pontyfikat Franciszka znowu jawi się jako rewolucyjny.

Skupianie się niektórych mediów na samych tylko gestach i anegdotach z udziałem Papieża bywa skutkiem płycizny mediów. Podobnie jak w relacjonowaniu pielgrzymki Jana Pawła II do Polski w roku 1999 największą furorę zrobiły opowieści o wadowickich kremówkach, tak i w odniesieniu do papieża Franciszka najczęściej mówi się o kolorze jego butów czy o studencie, z którym przeszedł na „ty”. Opisywanie sensacyjek (czytanie również) jest bowiem o niebo łatwiejsze niż wchodzenie w teologiczne przesłania papieskich katechez.

Ale nie wszystko da się tak wyjaśnić. Widać przecież świadome manipulowanie wypowiedziami papieża Franciszka, aby wykorzystać je do dyskredytowania realnego Kościoła i promowania treści mu obcych. Tak było choćby z odpowiedzią Papieża na pytanie o lobby gejowskie w kontekście zarzutów wobec jednego z księży pracujących na Watykanie. Odpowiedź Papieża została przedstawiona jako zielone światło dla homoseksualizmu, którego „nie mamy prawa oceniać”. Tymczasem Papież nie zadeklarował zmiany nauczania Kościoła. Stwierdził jedynie, że kiedy brakuje dokumentów potwierdzających winę, to na jakiej podstawie może sądzić człowieka? Nie zaprzeczył wprost istnieniu takiego lobby, ale wskazał, że każde lobby w Kościele jest czymś groźnym: nie tylko homoseksualne, ale także biznesowe, polityczne czy masońskie. Ten ostatni wątek pozostał jednak bez medialnego rozwinięcia.

Podobnie było z ubiegłoniedzielną homilią Franciszka o zaangażowaniu katolików w politykę. Z największych polskich mediów można się było dowiedzieć, że Papież potępił ciągłe krytykowanie rządzących w mediach (wiadomo jakich) i prywatnie (wiadomo przez kogo). Tymczasem sednem papieskiej homilii było wezwanie katolików do włączania się w życie polityczne, aby w ten sposób troszczyć się o dobro wspólne, a nie tylko narzekać. – Dobry katolik miesza się do polityki – mówił Papież. Zalecał też modlitwę w intencji sprawujących władzę: o błogosławieństwo albo o nawrócenie.

Na koniec warto jeszcze wrócić do katechezy papieża Franciszka z 11 września, w której mówił o Kościele jako matce, którą trzeba kochać, mimo świadomości jej wad. – Jeśli mówisz, że wierzysz w Boga, ale nie w Kościół, to znaczy, że nie wierzysz w siebie, przeczysz sobie – mówił Papież, bo jak wyjaśnił, wszyscy jesteśmy Kościołem. Franciszek, którego półrocze pontyfikatu właśnie minęło, nie jest bynajmniej wyrodnym synem, który neguje Kościół w jego dzisiejszej postaci. Aby to zrozumieć, trzeba jednak czytać Papieża w oryginale, czyli Kościele, a nie przeciw Kościołowi.

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.