Dziś Święto Podwyższenia Krzyża. Wielu katolików zadaje sobie pytanie: czy relikwie Krzyża są rzeczywiście autentyczne?

fot.wikipedia
fot.wikipedia

14 września w Kościele obchodzone jest święto Podwyższenia Krzyża Świętego. Jego ustanowienie związane jest z odnalezieniem przez cesarzową św. Helenę, matkę cesarza Konstantyna Wielkiego, relikwii Krzyża Chrystusowego. Doszło do tego 14 września 325 roku w Jerozolimie.

Wyprawa Heleny do Ziemi Świętej opisana została przez wielu historyków Kościoła z IV i V stulecia, m.in. Euzebiusza z Cezarei, Rufina z Akwilei, Teodoreta z Cyru, Sozomena z Gazy, Sokratesa Scholastyka, Gelazjusza z Cezarei czy Aleksandra z Cypru. W Jerozolimie Helena nadzorowała ona prace wykopaliskowe i budowlane, podczas których robotnikom udało się odnaleźć trzy drewniane krzyże wraz z trzema gwoździami. Ukryte były w dawnej cysternie znajdującej się niedaleko Golgoty, czyli Wzgórza Czaszek, gdzie ukrzyżowano Jezusa.

Pojawia się jednak zasadnicze pytanie: skąd Helena wiedziała, że są to krzyże właśnie z Golgoty i w jaki sposób rozpoznała, który z nich należał do Jezusa? Większość autorów wczesnochrześcijańskich pisała, że w identyfikacji Krzyża Prawdziwego dopomógł cud, jaki się dokonał za jego pośrednictwem, a mianowicie uzdrowienie nieuleczalnie chorej kobiety. Tylko dwie osoby twierdziły coś innego. Pierwszą był św. Ambroży z Mediolanu, który podczas mowy pogrzebowej cesarza Teodozjusza 25 lutego 395 roku stwierdził, że zidentyfikowanie Krzyża było możliwe jedynie dzięki titulusowi, czyli drewnianej tabliczce z napisem wymieniającym imię skazańca. To samo powtórzył później w swej homilii biskup Konstantynopola św. Jan Chryzostom.

Krzyż jako narzędzie egzekucji składał się z dwóch części - belka pionowa (stipes) miała około 3-4 metrów wysokości, natomiast szerokość belki poziomej (patibulum) wynosiła zazwyczaj 1,8 metra. Niekiedy nad głową ukrzyżowanego przybijano trzeci element - niewielką tabliczkę z wypisanymi winami skazańca (titulus damnationis). Z Ewangelii św. Jana wiemy, że nad głową Jezusa przymocowano napis "Jezus Nazarejczyk Król Żydowski". Stąd wzięła się rozpowszechniona z katolicyzmie tradycja opatrywania krucyfiksów inskrypcją z inicjałami INRI (Iesus Nazarenus Rex Iudaeorum).

W 1997 roku niemiecki badacz Michael Hesemann doszedł do wniosku, że nie da się ustalić autentyczności Krzyża na podstawie badań fragmentów belki pionowej czy poziomej. Nawet gdyby ekspertyza naukowa przyniosła wynik, że drzewo pochodzi sprzed dwóch tysięcy lat, to i tak nie wystarczałoby to do orzeczenia, iż mamy do czynienia z narzędziem egzekucji Jezusa. Inaczej wyglądała jednak sprawa z titulusem, na którym figurował konkretny napis. Z przekazów historycznych wiemy, że inskrypcja nad głową Chrystusa była wyjątkowa. Trudno sobie wyobrazić, aby w tym samym czasie w Jerozolimie ukrzyżowano innego Jezusa z Nazaretu za to, iż uważał się za króla żydowskiego. Mało tego: św. Jan Ewangelista pisał wyraźnie, że napis na tabliczce sporządzony był w trzech językach: po hebrajsku, łacińsku i grecku. Hesemann uznał więc, że kluczem do identyfikacji Krzyża pozostaje zbadanie titulusa.

Św. Helena odnalazła także przybity do jednego z krzyży titulus damnationis. Został on podzielony przez nią na dwie części. Lewa strona pozostała w Jerozolimie, gdzie bezpowrotnie zaginęła, najprawdopodobniej w 614 roku, gdy szach perski Chosreos II najechał i zniszczył miasto. Prawą stronę św. Helena zabrała natomiast ze sobą do Rzymu do swego pałacu Sessorium. Po śmierci cesarzowej jej syn Konstantyn ofiarował pałac biskupowi Rzymu. Rezydencja została przebudowana i tak powstała stojąca na tym miejscu do dnia dzisiejszego Bazylika Santa Croce di Gerusalemme. Przez cały ten czas drewniana tabliczka z Ziemi Świętej nie opuszczała owego miejsca.

W 1997 roku niemiecki badacz Michael Hesemann postanowił zweryfikować naukowo autentyczność titulusa. Na początku swego dochodzenia postawił on trzy możliwe warianty: albo relikwia jest fałszerstwem z czasów św. Heleny, albo podróbką z okresu średniowiecza, albo prawdziwą tabliczką z Krzyża Jezusa Chrystusa. Najpierw drewnianą tabliczkę zbadał włoski botanik profesor Elio Corona, a następnie trzy ekipy najwybitniejszych na świecie paleografów antycznych, którym nie powiedziano, skąd pochodzi napis. Analizę hebrajskiego pisma przeprowadzili niezależnie od siebie żydowscy uczeni: profesor Hannah Eshel i doktor Gabriel Barkay, pisma greckiego – profesor Carsten Peter Thiede z Uniwersytetu Beer-Sheva i doktor Leah di Segni z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, zaś pisma łacińskiego – inni żydowscy naukowcy - profesorowie Israel Roll i Ben Isaac z Tel-Awiwu. Wszyscy badacze, niezależnie od siebie, na podstawie analizy stylu pisma doszli do wniosku, że inskrypcja jest autentyczna i mogła powstać jedynie w I wieku na Bliskim Wschodzie. Paleografowie wykluczyli też, by „titulus” mógł pochodzić z czasów św. Heleny bądź z okresu średniowiecza.

Profesor Carsten Peter Thiede napisał później pracę, w której przedstawił naukowe dowody na autentyczność titulusa. Badacze doszli więc do wniosku, że skoro prawdziwa okazała się drewniana tabliczka, to prawdziwy musi być także krzyż, do którego została przybita. W ten sposób współczesna nauka potwierdziła autentyczność historycznych przekazów dotyczących wydarzeń z odnalezieniem relikwii przez św. Helenę.

Grzegorz Górny

Więcej szczegółów na temat burzliwych dziejów relikwii Krzyża Świętego oraz naukowych badań nad titulusem oraz nad odnajdziecie Państwo w książce Grzegorza Górnego i Janusza Rosikonia „Świadkowie Tajemnicy. Śledztwo w sprawie relikwii Chrystusowych”, dostępnej w naszym sklepie internetowym wSklepiku.pl

 

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.