Dlaczego wciąż nie doczekaliśmy się komedii o najzabawniejszym z polskich prezydentów? "W Sieci" proponuje konkretne sceny

CZYTAJ TAKŻE: Tygodnik „wSieci” ze stałym dodatkiem kulturalnym i programem TV. Recenzje i felietony dotyczące literatury, teatru, filmu i muzyki...

Po obejrzeniu „Wałęsy. Człowieka z nadziei” nasz noblista w tradycyjny już sposób rozbawił społeczeństwo, mówiąc, że w rzeczywistości nie był takim bufonem jak bohater filmu Wajdy. Pytanie nasuwa się samo: dlaczego wciąż nie doczekaliśmy się komedii o najzabawniejszym z polskich prezydentów? - pyta w najnowszym wydaniu tygodnika "wSieci" Krzysztof Feusette.

I proponuje kilka wątków:

Jak mógłby wyglądać scenariusz? Początkowa scena powinna rozgrywać się w kościele. Dziewięcioletni Lech, jeszcze bez wąsa i Matki Boskiej w klapie, wierci się w ławie, a kiedy organista prowadzący zajęcia wychodzi na chwilę, biegnie do kropielnicy, wyjmuje „kranik”, jak nazywają to jego koledzy z dzieciństwa, i oddaje mocz do święconej wody. „Nie chcem, ale muszem” – cedzi chłopiec.

Przebitka na czasy współczesne. Były prezydent pisze list do autora książki, w której znalazł się opis tego przykrego zdarzenia. Wokół liczne grono doradców obmyślających kolejne warianty prezydenckiej polemiki z faktami. Kilkanaście godzin później jest już kompletnie rozluźniony, gdy szef jego instytutu przynosi do podpisu oficjalne stanowisko noblisty w kwestii jego dawnego
chodzenia za potrzebą do kościoła. Zbliżenie na kartkę. „Człowieku, czy ty jesteś tej samej wiary co ja? Czy ty wiesz, na jakiej wysokości jest chrzcielnica? Na pewno wyżej niż ośmiolatka głowa. To byłoby fizycznie nie do wykonania” – brzmią słowa Wałęsy do autora jego biografii Pawła Zyzaka.

Przebitka na wnętrze kościoła w Sobowie koło Popowa w województwie mazowieckim, gdzie miało dojść do incydentu. Widać, że kropielnica jest wyjątkowo nisko.

Kolejna scena. Strajk w Stoczni Gdańskiej, od strony wody podpływa nieoświetlona motorówka, z której wysiada trzech mężczyzn, dwóch w kapeluszach i prochowcach, trzeci w marynarce i z wielkim, czerwonym długopisem. Ten ostatni podchodzi do płotu, próbuje go przeskoczyć, ale zaczepia spodniami i ląduje w błocie. „Od razu widać, że to nie on – mówi jeden z tajniaków – tamten by przeskoczył”. Przerzucają faceta na drugą stronę, więc wśród strajkujących pojawia się dwóch Wałęsów, prawdziwy i jego sobowtór. Jeden chce zakończyć strajk, drugi wprost przeciwnie, nawołuje, by go ciągnąć jak najdłużej. Przypadkiem spotykają się w toalecie. „Bolek?” – pyta pierwszy. „Lechu?” – pyta drugi. „Podpisałeś?” – dopytuje pierwszy. „Ale co?” – pyta drugi. „No, wiesz co” – mówi jeden. „A ja wiem, co ja podpisywałem?” – odpowiada drugi.

Przebitka na tramwaj. Na fotelu motorniczego wielka kobieta, Henryka Krzywonos. Klnie na czym świat stoi. Raz za razem próbuje uruchomić pojazd, bezskutecznie. Wreszcie nie wytrzymuje
nerwowo. „Proszę państwa. Ten tramwaj dalej nie pojedzie!” – woła do pasażerów. Ludzie wysiadają. Trzydzieści lat później opowiada z wypiekami na twarzy, jak została bohaterką „Solidarności”. „Zrobić coś, pomóc, sprzeciwić się, zamanifestować, poprzeć. Stanąć. Zatrzymać tramwaj. Po prostu. Nie takie znowu „po prostu”, przecież pasażerowie zlinczują. Nie stawać. Ludzie do pracy jadą, śpieszą się. Stanąć. Gdzie? Pod Operą Bałtycką. Jak tam stanie, to inne tramwaje też staną. Nie będzie przelotu na miasto. Tylko „10” do portu dojedzie. Do opery jeszcze sześć przystanków. Strach. Jak nie teraz, to kiedy? Pięć przystanków. Nie stawać. Po co ryzykować? Stanąć. Cztery przystanki. Robotnicy zrozumieją. Nerwy. Stanąć. Trzy przystanki. O matko, jak ta panna na wydaniu – będzie wzięcie, nie będzie wzięcia. Dwa przystanki. Nie stawać. Pobiją mnie. Jak ja się boję bicia. Opera”. Więc w końcu stanęła.

Przebitka na uczestnika tamtych wydarzeń, Romualda Śliwińskiego, który relacjonuje jej dawne postępowanie: „Ironia losu zrobiła z łamistrajka ikonę nowo powstałego ruchu. Bo jak ocenić osobę, która wyjeżdża do pracy tramwajem, mimo że inni już od kilku godzin stoją? Czyżby nie rozumiała, co się działo? Albo jej ktoś powiedział, albo wreszcie do niej dotarło, że jest strajk! Heńka, łamistrajku, przestań kłamać. To nie ty zaczęłaś. Wmawiasz sobie to kłamstwo od trzydziestu lat. Wystarczy. Ty jedna powinnaś milczeć”. I znowu Krzywonos: „Od wyjazdu z zajezdni myślałam: stanąć czy nie stanąć? Jak dziewczyna myśli o chłopaku: kocha, nie kocha”…

Cały "scenariusz" Krzysztofa Feusette w najnowszym wydaniu tygodnika "wSieci". Polecamy!

Zapraszamy również na nasz profil FB - dołącz do ponad 35 tysięcy przyjaciół naszego tygodnika!

CZYTAJ TAKŻE: "Kim jesteśmy? O tym decydują nasza pamięć i nasze codzienne wybory". Polecamy ważny esej prof. Nowaka w tygodniku "wSieci"

 

-----------------------------------------------------------------

-----------------------------------------------------------------

Uwaga!!!

Tylko u nas w sklepie wSklepiku.pl, możesz jeszcze nabyć trzy pierwsze numery miesięcznika"W Sieci Historii"

Zapraszamy!

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.