"GW" krytycznie o "Czasie honoru": "Mieliśmy własne państwo, które trzeba było odbudować. Komuniści przynosili obietnicę rozwoju przemysłu i wyrwania mas z nędzy"

Dziennikarz "Wyborczej" Adam Leszczyński zrecenzował na jej łamach nową serię "Czasu Honoru". I nie zaskoczył. Powstał tekst w zasadzie klasyczny. Z jednej strony - tak, to prawda co widzimy na ekranie, ale z drugiej - jasna sugestia, że nie wszyscy komuniści byli "paskudni".

Dowiadujemy się więc, że serial pokazuje "wycinek historii, upraszcza ją i niewiele wyjaśnia", "ale za to wiadomo, kto jest dobry, a kto zły".

Tymczasem - dowiadujemy się - "powojnie było pod wieloma względami bardziej skomplikowane niż wojna":

Mieliśmy własne państwo, które trzeba było odbudować. Komuniści przynosili obietnicę rozwoju przemysłu i wyrwania mas z nędzy. Wielu Polaków wolało zachować neutralność wobec systemu. Inni wybierali współpracę, z przekonania czy konformizmu, tym bardziej że zachodni alianci oddali Polskę w strefę wpływów ZSRR na konferencjach w Teheranie i Jałcie.

Nie sposób oprzeć się myśli, że zdaniem Leszczyńskiego oficer UB nie powinien być "paskudny":

W pierwszych odcinkach szóstego sezonu są katownie UB, w których paskudne typy (serialowy oficer UB był w czasie okupacji konfidentem gestapo) męczą polskich patriotów. Jest to oczywiście prawda. Było bicie i tortury. Scena przesłuchania w drugim odcinku - jest autentyczna.

Do tego te wstrętne uproszczenia. Jak można je stosować w stosunku do komunistów?

Cała złożoność powojennej sytuacji została sprowadzona do prostej opowieści: my, szlachetni, zdradzeni przez Zachód - oni, źli, pachołkowie Stalina. Oglądałem tylko parę pierwszych odcinków nowego sezonu, więc nie wiem, w którą stronę wszystko się potoczy. Nic jednak nie wskazuje, żeby to się zmieniło, bo cały serialowy obraz świata musiałby zostać postawiony na głowie.

W sumie więc Leszczyński zarzuca producentom, że nie zniuansowali sytuacji jak w poprzednich seriach ("wątek uciekinierki z getta i szmalcownika", "dobrzy Niemcy - jak pracujący w szpitalu lekarz"). "Powojnie okazuje się z jakiegoś powodu trudniejsze do takiego opisu" - wyraża żal Leszczyński.

I sugeruje, że winna jest polityka:

Być może ma to związek z dzisiejszą polską polityką - w końcu odwołania do PRL i komunizmu odgrywają w niej dużą rolę, a obie główne partie prowadzą własne "polityki historyczne". Ten serial pasuje bardziej do tej, która mówi, że komunizm był kolejną okupacją, chociaż robi to z wdziękiem i bez nadmiernego dydaktyzmu.

Leszczyński dodaje: "Nic nigdy nie było jasne i proste", i oglądając "Czas honoru" "trzeba pamiętać, że to bajka", "w dodatku z politycznym morałem".

Nic nigdy nie jest proste, chyba że dotyczy domniemanych win Polaków.

Ale co innego jest ważniejsze: dla "Wyborczej" historia jest bardzo ważna. Historia to bowiem klucz do przyszłości. "GW" to wie.

"GW" jednocześnie chce, by inni nie wierzyli, że historia nie ma znaczenia.

Pur

 

 

 

-------------------------------------------------------------------------

-------------------------------------------------------------------------

Polecamy wSklepiku.pl książkę:"Druga Wojna Światowa"

autor:Martin Gilbert

Druga Wojna Światowa

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.