Tusk musi odejść. Panie premierze, kiedy wreszcie honorowo weźmie pan na siebie odpowiedzialność za fatalny stan państwa, do którego pan doprowadził?

Fot. KPRM
Fot. KPRM

Kiedyś mówiono „Balcerowicz musi odejść”, dlaczego dziś nie mówi się „Tusk musi odejść”? Przecież szkody, jakie wyrządza premier Tusk, nie dość, że są podobne do tamtych Balcerowicza, w skrócie bym je nazwał oligarchizacją kraju, to jeszcze wyróżnia się on dodatkowo niekompetencją jako szef rządu.

Ilu już musiało odejść jego ministrów, bo wybuchały afery w resortach, którymi zarządzali? Co jak co, ale wydawało się, że guru tej ekipy neoliberałów, minister finansów Rostowski, będzie jednak do jej końca. Ale widzimy jak przestaje być już ulubieńcem premiera, gdyż stopień jego kompromitacji zaczął ciążyć na wizerunku samego Tuska. Rostowski jak się okazuje, nie w ciemię bity, odszczekuje, że nie da się zgrillować przez premiera tak jak Gowin, jego konkurent na szefa partii. A na marginesie, znacząca ilość głosów oddana w wewnętrznych wyborach na zgrillowanego Gowina, świadczy o ogromnym spadku zaufania do lidera PO w jej szeregach.

Ile to już razy premierowi udawało się zrzucić odpowiedzialność za porażki jego rządu na kolejnych ministrów? Nigdy nie brał on odpowiedzialności na siebie, co najwyżej w swojej czczej gadaninie. Chciałoby się powiedzieć, panie premierze, kiedy wreszcie honorowo weźmie pan na siebie odpowiedzialność za fatalny stan państwa, do którego pan doprowadził? Chyba się jednak nie doczekamy takiej sytuacji.

W zamian pojawiają się niepokojące słowa ministra spraw wewnętrznych, że państwo ma monopol na przemoc. Jak już brakuje umiejętności zarządzania to premier odwołuje się do metody strachu - to już oznacza twórcze rozwinięcie Balcerowicza. Tym bardziej Tusk powinien odejść, ale razem ze swoją ekipą Platformy rzekomo Obywatelskiej.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych