W sferze gigantycznego zadłużania widać coraz większą samowolkę MF i przysłowiową jazdę po bandzie

fot. premier.gov.pl
fot. premier.gov.pl

Musi być naprawdę bardzo źle z polskimi finansami publicznymi skoro w szczycie sezonu urlopowego, w upale w którym wyginają się kolejowe szyny, a miliony Polaków szturmują glinianki, MF J. V. Rostowski musiał rozpaczliwie pożyczyć blisko 6 mld zł w ramach ostatniej emisji obligacji.

Stało się to kilka dni temu, mimo, że jeszcze niedawno MF deklarował, że w wakacje nie będziemy musieli się zadłużać - czyli sprzedawać polskich obligacji. Ewidentnie więc widać jak bardzo dramatycznie w kasie państwa brakuje pieniędzy skoro musieliśmy niespodziewanie w pierwszych dniach sierpnia sprzedać  obligacje SP za 5,7mld zł, a więc więcej niż pierwotnie planowano  (3-5mld zł). Trafił w samo sedno senator G. Bierecki w senackiej debacie o zniesieniu 50 proc. progu oszczędnościowego stwierdzając: "rząd nie ma pieniędzy, żeby płacić rachunki i wywiesza białą flagę".

Oczywiście większość z blisko 6 mld zł obligacji nabyli jak zwykle inwestorzy zagraniczni, w tym banki działające w Polsce. Mimo zrealizowania już planu zapożyczania Polski na ten rok, które MF wykonał już w 95 proc. z łącznej zaplanowanej puli w wysokości 145mld zł, to i tak będzie musiał jeszcze zadłużyć nas i przyszłe pokolenia na kolejne 15-25mld zł, bo wyszła mu większa dziura budżetowa. Wygląda na to, że tegoroczne potrzeby budżetowe brutto Polski wzrosną do kwoty 165-170 mld zł.

To absolutny dramat i wielki garb na plecach młodych Polaków. Już od września MF J. V. Rostowski będzie pewnie zaciągał nowe długi, a konto przyszłego jeszcze bardziej dziurawego budżetu państwa na 2014 r. Kolejnego budżetu widma, budżetu-zombi, autorstwa J. V. Rostowskiego. Trzeba będzie wyemitować znowu nową wielką górę polskich obligacji, za które trzeba będzie zapłacić jeszcze drożej. Tym bardziej, że pierwsze 4 miesiące 2014 r. będą bardzo ciężkie dla polskich finansów publicznych.

Na początek 2014 r. przypada bowiem kumulacja odkupienia przez SP dużej puli polskich obligacji. Trzeba będzie wykupić stare długi krajowe na blisko 52 mld zł z czego 30mld zł znajduje się w rękach podmiotów zagranicznych, w tym banków, a długów w walutach zagranicznych tylko w styczniu i lutym 2014r. trzeba będzie wykupić za "bagatelka" ok. 3,5mld euro. To tym bardziej niebezpieczna sytuacja, że MF J. V. Rostowski ciągle myli się w rachunkach. Od 2007 r. jak donoszą media w rachunkach budżetowych pomylił się, aż o 88mld zł. Nie bardzo też wiadomo dlaczego MF zadłuża nasz kraj na wyrost, pół roku wcześniej w ramach tzw. prefinansowania. Dlaczego tak gwałtownie przyspiesza zbliżającą się katastrofę bankructwa i kosztów odsetkowych nie do udźwignięcia. Strategia zarządzania długiem daje w tym wypadku całkowicie wolną rękę naszemu "Sztukmistrzowi z Londynu".

W tej sferze gigantycznego zadłużania obecnych i przyszłych pokoleń Polaków widać coraz większą samowolkę MF i przysłowiową jazdę po bandzie i to bez żadnych pasów bezpieczeństwa. Polski Parlament o tym szaleństwie pożyczkowym dowiaduje się z reguły ostatni, gdy trzeba już zawieszać próg ostrożnościowy. Może się okazać, że na przełomie 2013/2014 trzeba będzie zawieszać kolejny 55 proc. dług ostrożnościowy, bo już chodzimy po linie i na granicy tego progu.

Nowe zasady liczenia długu publicznego wprowadzone przez MF J. V. Rostowskiego spowodują, że polski Sejm i Senat znów dowiedzą się o problemie post factum. Oby nie okazało się, że o złamaniu art. 216 ust. 5 Konstytucji RP władza ustawodawcza dowie się od rządu i MF gdy będzie już po herbacie. Żeby tak się stało nie trzeba wiele, wystarczy jeszcze nieco większy deficyt budżetowy i znaczniejsze osłabienie polskiego złotego. Gdy dojdzie jednak do krachu niewypłacalności, odpowiedzialność polityczną ponosić będą wszystkie ośrodki władzy, a nie tylko rząd i MF, który wtedy już najprawdopodobniej będzie wydawał swą brytyjską emeryturę na Malcie lub w Londynie.

Jeśli jeszcze jak twierdzi główny ekonomista banku Goldman Sachs od września FED zacznie przykręcać śrubę w związku z tzw. luzowaniem polityki pieniężnej, rynki mogą się rzucić hurtowo do wyprzedaży obligacji w tym również polskich. Jesienią więc może się zrobić bardzo gorąco wokół polskiego długu, a obligacje SP  z ciepłych bułeczek modą zamienić się błyskawicznie w niejadalny zakalec.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.