Wojciech Maziarski uczy, jak dyskutować o prezydenturze Komorowskiego: krytykować Kaczyńskich! "Nie było awantur, ale tam była patologiczna, chora sytuacja"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. prezydent.pl
fot. prezydent.pl

Poranna dyskusja w TOK FM to wzorowy przykład tego, jak w mainstreamowych mediach rozmawia się o dzisiejszej polityce. Rozmowa dotyczyła trzech lat prezydentury Bronisława Komorowskiego. Niezawodny Wojciech Maziarski zauważył, że dzisiejsza relacja między Pałacem Prezydenckim a Kancelarią Premiera jest wzorcowa: nie ma bowiem kłótni (jak w okresie Kaczyński-Tusk), nie ma sporów, jest - pierwszy raz w III RP - współpraca.

To patrzenie sobie na ręce sprowadzało się do nieustannej awantury, państwo było paraliżowane przez stałą kłótnię ambicjonalną, kto gdzie siądzie, kto gdzie nie pojedzie…

- przekonywał Maziarski. Gdy Dominik Zdort ("Rzeczpospolita") zauważył, że sporów nie było także w trakcie rządów PiS, Maziarski nie wytrzymał:

Nie było awantur, ale tam był patologiczny układ, który zaczynał się od tego, że po wyborze na prezydenta Lech Kaczyński złożył meldunek swojemu bratu, że zadanie zostało wykonane... To nie jest relacja między dwoma ośrodkami w Polsce, do której byśmy dążyli

- przekonywał publicysta "Gazety Wyborczej".

A Renata Kim dopowiadała, powołując się na najwyższy autorytet - zagraniczną prasę:

Zagraniczna prasa pisała, że to jedyny przypadek na świecie, że krajem rządzą bracia. Dziś jest to mniej patologiczne, mniej chore… Da się wejść w spór, zawetować… A w momencie, gdy byli to bracia – na dodatek bracia bliźniacy – to było… gorsze (śmiech)

- ironizowała.

Publicystka "Newsweeka" rozpoczęła to, co lewicowo-liberalnej prasie w Polsce wychodzi najlepiej: zaczęła rozliczać i przypominać - po sześciu latach rządów Platformy - straszne czasy IV RP i tamtejszą "duszną atmosferę":

Pamiętam obietnicę, że nie będą bracia prezydentem i premierem, pamiętam dlaczego premierem został Kazimierz Marcinkiewicz. (…) To nie tylko moje zdziwienie – opowiadałam o nagłówkach w prasie zachodniej, która była zadziwiona, że tak można, że to sytuacja niespotykana. I jak się okazało – to była chora sytuacja!

- irytowała się Kim.

I choć Zdort próbował protestować, to przekaz był jednoznaczny. To jednak znamienne, jak może wyglądać ocena prezydentury Bronisława Komorowskiego. Gdy o samym prezydencie nie da się powiedzieć nic dobrego, warto postraszyć IV Rzeczpospolitą. Maziarski et consortes zawsze gotowi.

lw, tok fm

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych