Szykuje się sensacja na rynku mediów? Wiele wskazuje, że „Gazeta Wyborcza” może wkrótce zmienić nazwę na „Gazetę (anty) Referendalną”. Rzecz jasna w związku z groźbą odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz ze stołka prezydenta Warszawy.
Sprawa jest poważna. „GW” - piórem Janusza A. Majcherka – odkryła „Nagonkę referendalną” (tak brzmi tytuł tekstu) obejmującą swym zasięgiem nie tylko akcję wymierzoną w Hannę Gronkiewicz-Waltz.
Lokalni demagodzy w stylu burmistrza Ursynowa i ponadlokalni gracze polityczni dostrzegli i postanowili wykorzystać łatwość, z jaką Polacy przyłączają się do nagonki przeciw takiej lub innej władzy
– ostrzega Majcherek.
Wszystko przez instytucję lokalnego referendum, która jakoś nie może skojarzyć się autorowi - profesorowi w Instytucie Filozofii i Socjologii krakowskiego Uniwersytetu Pedagogicznego - z zapisanym w konstytucji (art. 62: "Obywatel polski ma prawo udziału w referendum") oczywistym prawem obywatelskim.
Jednak w kraju mającym tradycje liberum veto, szlacheckiego warcholstwa i antysejmowych konfederacji (łącznie z targowicką), a w nowszych czasach lepperiady, należy zachować szczególną ostrożność, zanim pospolite ruszenie przeciw lokalnej lub centralnej władzy okrzyknie się obywatelskim zaangażowaniem
– stwierdza Majcherek.
Mało tego! Zgodnie z logiką profesora, jak się obywatelom na zbyt dużo pozwoli, zamiast drugiej Irlandii, będziemy mieli drugą (mafijną) Sycylię.
Pochopne witanie w każdej zbiorowej aktywności przejawów społeczeństwa obywatelskiego może doprowadzić do uznania za takowe struktur mafijnych (cosa nostra to po polsku „nasza rzecz” - czyż nie brzmi jak zawołanie stowarzyszenia obywatelskiego?
- czujnie zauważa Majcherek.
Wedle autora, rzecz straszna stała się w Elblągu, bo jak to możliwe, żeby ludzie, ot tak, odwoływali lokalnych włodarzy z Platformy, a na ich miejsce wybierali kandydatów opozycji.
Referendum, a potem przedterminowe wybory w Elblągu stały się ćwiczebnym poligonem nie tylko dla innych akcji lokalnych, w tym warszawskiej, ale także dla polityki krajowej. Wnioski są wymowne – rękami miejscowych „użytecznych idiotów” odwołano tamtejszych rządzących, by zastąpić ich rywalami z partii konkurującej na ogólnopolskiej scenie (…)
- pisze Majcherek.
Do jeszcze większego dramatu może dojść w stolicy. Odwołać Hannę Gronkiewicz-Waltz, kto to widział!?
Doprowadza to do takich absurdów jak w Warszawie, gdzie akcja referendalna może przynieść odwołanie prezydent Gronkiewicz-Waltz, która zdobyła mandat na drugą kadencję miażdżącą większością głosów uzyskanych już w pierwszej turze
– przestrzega Majcherek.
W sumie nic nowego. Od dawna jest jasne kto najlepiej wie, co wolno, a czego nie wolno obywatelom, czyli - wedle terminologii stosowanej przez autora publikacji w „GW” - „użytecznym idiotom”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/163595-gazeta-wyborcza-obnaza-nagonke-na-gronkiewicz-waltz-targowica-lepperiada-cosa-nostra-uff-jak-goraco-az-dymi-pod-czaszka