Sposób na biznes? "Czy właśnie w sposób, w jaki to robi stocznia Crist, chcemy rozwijać nasz kraj?"

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Za: Solidarność Regionu Gdańskiego

50 osób na etacie i około 1,7 tys. stoczniowców, będących jednoosobowymi firmami osiąga miliardowy przychód i prawie 80-milionowy zysk za ubiegły rok. Mowa nie o pakistańskiej, koreańskiej czy chińskiej firmie, ale o gdyńskiej stoczni Crist.

Czy to sposób na robienie biznesu także w Polsce? Ekonomista prof. Ryszard Bugaj odpowiada, że to sposób na obniżenie kosztów pracodawcy, ale kosztem składek ubezpieczeniowych, urlopów pracowniczych czy bezpieczeństwa pracy.

- Przypuśćmy, że w pokoju jest dwóch pracowników: jeden ma umowę o pracę, drugi jest na samozatrudnieniu. Gdy nagle dochodzi do wypadku, gdzie obaj są poszkodowani, tylko jeden z nich dostanie odszkodowanie. To jawna niesprawiedliwość – dowodzi prof. Bugaj.

Jeśli pracodawca chce zarabiać np. nie 90 tys. zł, a 100 tys. zł tnie koszty. A najłatwiej o to – oszczędzając na pracownikach.

- Zabierając „tylko” 200 zł tysiącowi pracowników, pracodawca oszczędza 200 tys. zł – tłumaczy prof. Bugaj. – To problem dla pracownika, a dla pracodawcy może być to np. dylemat czy kupić porsche, czy zegarek za 200 tys. zł.

Sukcesem Crista zachwyca się jednak red. Krzysztof Katka z „Gazety Wyborczej” i cytuje wypowiedź Krzysztofa Kulczyckiego, wiceprezesa stoczni:

„Działamy na rynku światowym, a wiesz pan, jak buduje się statki w Dubaju? Na stałe pracuje tam jakieś dwieście osób i one gwarantują funkcjonowanie zakładu. A jak jest do wybudowania statek, to w ciągu tygodnia z całego świata zjeżdża się ze dwa tysiące pracowników i biorą się do roboty. Gdy skończą, wracają do siebie”.

Red. Katka nie oglądał chyba filmu Michaela Glawoggera „Śmierć człowieka pracy”. A szkoda. Bo sceny jakby żywcem wzięte z filmu. Pakistański biznesmen prowadzi firmę, zajmującą się złomowaniem statków. Zatrudnia tylko kilka osób, ale kręci niezły międzynarodowy biznes. Mechanizm jest prosty. Kiedy np. sprowadza z Niemiec statek do złomowania, ściąga do pracy kilkaset osób. Na statku, znajdującym się na plaży ludzie ręcznie wycinają blachy. Wiele ryzykują, czasem kończy się to ich śmiercią albo kalectwem. A kiedy robota się kończy, ludzie wracają do siebie. I nawet chwalą sobie pracę, bo nie mają innej.

Czy o taki biznes nam chodzi? Jacek Rybicki, członek prezydium ZRG NSZZ „Solidarność” twierdzi, że tak naprawdę spór toczy się o przyszłość Polski.

- Czy Polska ma budować swoją konkurencyjność na taniej sile roboczej, licząc wyłącznie zyski, czy też polska gospodarka powinna opierać się o kapitał ludzki, innowacyjność tworzoną w firmach, w  których budowana jest stabilność zatrudnienia i tworzone są dobre warunki pracy? Polscy menedżerowie z reguły są już w Europie, a polscy pracownicy często jeszcze w Chinach.

Niestety działalność stoczni Crist popiera też nasz rząd, a konkretnie Agencja Rozwoju Przemysłu, będąca spółką Skarbu Państwa. W 2010 r. ARP udzieliła stoczni 150 mln zł pożyczki na kupno suchego doku po upadłej Stoczni Gdynia, a pod koniec maja przez fundusz MARS objęła akcje Crist za 40 mln zł i 30 proc. udziałów stoczni. Ponadto MARS gotów jest udzielić Cristowi 60 mln zł pożyczki, o jaką prosi stocznia. Zarząd Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność” krytykuje poczynania ARP.

- Crist wspierany przez rządową agencję Skarbu Państwa obniża koszty pracy, stosując dumping pracowniczy. To nieuczciwa konkurencja dla tych, którzy zatrudniają na normalne umowy o pracę – dowodzi Roman Kuzimski, wiceprzewodniczący ZRG NSZZ „S”.

Działaniami rządowej spółki oburzony jest także Karol Guzikiewicz, wiceprzewodniczący „Solidarności” w Stoczni Gdańsk:

- Dlaczego ARP wspiera stocznię Crist, która nie tworzy miejsc pracy, w której pracownicy nie mają umów o pracę, a nie chce pomóc, wbrew wcześniejszym deklaracjom, Stoczni Gdańsk, zakładowi, który zatrudnia pracowników w uczciwy sposób, dając im bezpieczeństwo pracy i socjalne? – pyta Guzikiewicz.

Red. Katka we wspomnianym artykule w „Gazecie Wyborczej” pisze wprost:”Prezesi wprowadzili już spółkę do strefy euro i wyprowadzili ze świata, w którym liczy się kodeks pracy, związki zawodowe, składki ZUS”. Czy to jest rzeczywista recepta na rozwój państwa?

- Tak się tańczy, jak gra orkiestra – mówi prof. Ryszard Bugaj odnosząc się do tego, że pracodawcy działają w rytmie polityki tworzonej przez państwo.

Ale, czy właśnie w sposób, w jaki to robi stocznia Crist, chcemy rozwijać nasz kraj? W oparciu o pozbawionych jakichkolwiek praw pracowników, czy też doceniając wykształconych, zdolnych ludzi, którym należy się bezpieczeństwo płacy i pracy?

Olga Zielińska

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.