Ministrowie poważnym zagrożeniem. Zamiast zająć się prawdziwymi plagami nękającymi społeczeństwo, uderzają w świat fikcji

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Rafał Guz
Fot. PAP/Rafał Guz

20-letni bandzior z Włocławka podszedł do chłopca i grożąc pobiciem, zażądał pieniędzy. Wystraszony chłopak oddał mu 4 złote. A potem poszedł na komisariat. Bandytę udało się szybko złapać

– to notka w jednej z gazet centralnych.

To, co zrobił młody zbir wobec nieletniego chłopca jest bandytyzmem, a jego samego można nazwać bandytą, panowie ministrowie Andrzej Seremet i Bartłomiej Sienkiewicz.

Sprzyjanie nienawiści

To wy, nazywając ostry protest młodych ludzi na Uniwersytecie Wrocławskim bandytyzmem, a ich samych bandytami, napędzacie świadomie bądź bezwiednie napięcia społeczne. To wy w gruncie rzeczy napędzacie nienawiść, kiedy jeden z was mówi: – „Mamy do czynienia ze zorganizowanymi bandami młodych ludzi, którzy znaleźli pewną formę ekspresji w ten sposób. Musimy to zjawisko opanować”.

Jeśli dzięki tej ekspresji młodzi ludzie nie chcą, by uniwersytety były miejscem, gdzie honoruje się byłych agentów najbardziej zbrodniczej organizacji lat 50., jaką była Informacja Wojskowa, odpowiedzialna za dziesiątki zbrodni dokonanych na niewinnych oficerach, winnych tylko temu, że walczyli w armiach alianckich lub ramię w ramię z wojskami państw zachodnich, to popieram tych młodych ludzi. Że wznosili okrzyki, które mogły wybić z pantałyku zaproszonego gościa, to trzeba ich określać rasistami?

Dostojny gość

Czy pomysłodawcy i organizatorzy, włącznie z prezydentem Wrocławia, celebrujący wizytę niezwykłego gościa, nie wiedzieli, jakiego karła moralnego zapraszają? Oszusta, który rozgłasza, że może i owszem zbłądził kiedyś, ale przecież nic złego nie popełnił.

A czy wreszcie gość nie powinien mieć w sobie tyle pokory, żeby nie pozwolić sobie na eksponowanie własnej osoby, co buduje złudzenie, że jest autorytetem moralnym, przewodnikiem dusz, jak wtedy, kiedy namawiał młodych ludzi do wierności komunizmowi.

Czy zapomniał, że „jako szef Wydziału Polityczno-Wychowawczego brał udział w walce z bandami? Przypomnę mu, że „Przez 20 dni dowodził grupą, która wyróżniła się schwytaniem wielkiej ilości bandytów”. A ponieważ dowodził z bronią w ręku i odnosił w tej walce sukcesy, otrzymał Krzyż Walecznych. Formacja KBW miała polską nazwę, ale w rzeczywistości była zbrojnym ramieniem partii komunistycznej, utworzonym na modłę wojsk NKWD, służących ujarzmieniu i sterroryzowaniu społeczeństwa polskiego. Czy nie pamięta już, że jako agent „Semjon” donosił na swoich kolegów Polaków do rosyjskich oficerów?

Jak amoralnym trzeba być człowiekiem, żeby nie mieć sobie nic do zarzucenia, wiedząc, jak deprawował osobowości młodych żołnierzy, kiedy jako funkcjonariusz pionu wychowawczo-politycznego KBW nakłaniał ich do zwalczania polskiego podziemia antykomunistycznego, łudząc ich, że to przejaw największego patriotyzmu. Służyć Stalinowi i Wielkiemu Związkowi Radzieckiemu, naszemu wybawicielowi, który rozsiewał wokół siebie śmierć. „Nie popełniłem nic niecnego” – mówi.

Akwarium bez wody

A teraz Seremet pod naciskiem Sienkiewicza, chce karać tych, którzy potraktowali Baumana, jak na to zasługuje. Jak znam życie, Sienkiewicz powołuje się na autorytet Donalda Tuska, który i tę sprawę, jak dziesiątki innych, zna powierzchownie i wypowiada mało odpowiedzialne opinie. Robi tak, bo premier musi zareagować – wmawia sobie. A potem oszalały w nadgorliwości i pusty intelektualnie ignorant, czyli minister Sienkiewicz rzuca się jak ryba w akwarium bez wody, wierząc, że od tego rzucania się od ściany do ściany pojawi się zbawczy płyn, czyli uratuje od upadku Platformę. I siebie.

Zamiast zająć się prawdziwymi plagami nękającymi polskie społeczeństwo, codzienną przestępczością kryminalną, walką korupcją i przestępstwami finansowymi i gospodarczymi, obydwaj ministrowie zamierzają skierować wielkie uderzenie w świat fikcji. W istniejącą jedynie w wyobraźni niektórych mistrzów propagandy, kierujących wpływowymi mediami, „przestępczością na tle rasistowskim”, podmienioną na miejsce używanej wcześniej „przestępczości na tle etnicznym”. Wielu owych propagandzistów, w których od lat jak w wyrocznię zapatrzony jest minister Sienkiewicz, traktują narodowców i ich zachowanie na Uniwersytecie Wrocławskim jako ukryty objaw antysemityzmu. To jest absolutnie nieuprawnione, bo nikt nie traktuje Baumana jako godnego napiętnowania Żyda, ale jako Polaka, który nie ma prawa, aby dziś aspirować do jakichkolwiek wyróżnień i godności. Jego pochodzenie dla tej surowej oceny, jaką demonstrowali uczestnicy próby bojkotu wykładu, nie ma żadnego znaczenia, choćby jego przodkowie byli rdzennymi Polakami, bohaterami powstań listopadowego, styczniowego i brali udział w bitwie warszawskiej. Narodowcy i kibole – jak uczestników incydentu nazywa minister Sienkiewicz – widzieli w Baumanie jedynie człowieka, którego w tym miejscu i takiej roli być nie powinno.

Zagrożenie jest inne

Nadawanie zachowaniu protestujących, czy jak kto woli, zakłócających wykład prof. Baumana etykiety„ wyraz nienawiści”, jest ze strony obydwu ministrów „wyrazem nadużycia” na potrzeby usprawiedliwienia działań w temacie „zastępczym”.

Prawdziwą paranoją jest specjalizacja, a więc specjalne szkolenia prokuratorów do walki z nienawiścią rasową oraz – coś absolutnie absurdalnego – ustanowienie całodobowych dyżurów prokuratorskich, aby „w przypadku, kiedy zdarzy się konieczność natychmiastowego reagowania i wtedy, kiedy należy oceniać prawnie zebrany przez policjanta materiał”.

To nie zjawiska nienawiści i rasizmu, których przez magiczne zaklęcia chcą się doszukać ministrowie Seremet i Sienkiewicz – przez chwilę zapomnieli o faszyźmie – są zagrożeniem ładu społecznego. To obydwaj ministrowie są zagrożeniem dla normalnego funkcjonowania państwa.

Opracowanie: red.

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych