Świat oczyma Wandy Nowickiej: "Brzuch Polki nie należy do niej, tylko do księdza, polityka, prokuratora, czy lekarza"

fot. PAP/ Radek Pietruszka
fot. PAP/ Radek Pietruszka

Wanda Nowicka, wicemarszałek, czy też jak to ona woli "wicemarszałkini"Sejmu, na łamach tygodnika "Przekrój" wykłada swoją życiową i polityczną filozofię. I trzeba przyznać, że taka skoncentrowana dawka wojującego feminizmu – może zrobić wrażenie.

Bo czym jest wedle Nowickiej światopoglądowy spór o aborcję?

Naprawdę niewiele osób chyba jeszcze wierzy, że w kwestii aborcji na przykład chodzi o coś więcej niż o kontrolę nad kobietami, nad ich decyzjami reprodukcyjnymi i seksualnymi. Konserwatyści nie mogą znieść tego, że współcześnie seks oddzielił się od prokreacji. Oni nie mogą się pogodzić z tym, że kobieta może uprawiać seks, co więcej – może z seksu czerpać przyjemność, nie ponosząc przy tym żadnych konsekwencji reprodukcyjnych

- przekonuje była działaczka Ruchu Palikota.

I dalej "obnaża" rzekome motywy kierujące politykami o konserwatywnych poglądach.

Większość polityków, przeciwstawiając się związkom partnerskim, in vitro czy aborcji, tak naprawdę robi to cynicznie i koniunkturalnie, dla osiągnięcia partykularnych interesów, szczególnie po to, by przypodobać się Kościołowi. Ideologia jest dla nich instrumentem kontroli i formatowania społeczeństwa na jedną modłę. Wszyscy mamy myśleć i mówić to samo, nie ma miejsca na autonomię i wolność wyboru. Nie ma akceptacji dla inności, odmienności i różnorodności. Politykom marzy się jednorodne, posłuszne społeczeństwo, bo takim łatwiej rządzić

Nowicka usiłuje też wyjaśnić pokrętne meandry teorii płci wedle filozofii gender:

Płeć biologiczna jest zasadniczo niezmienna, choć zdarzają się wyjątki. Natomiast gender, czyli płeć społeczno-kulturowa, tj. role społeczne, które dana kultura przypisuje określonej płci, zakłada sterowaną i kontrolowaną przez człowieka możliwość zmiany

- dowodzi. I wyprowadza wniosek.

    Ta wpisana w gender możliwość zmiany budzi tak ogromny lęk w elitach politycznych, które nie chcą żadnych zmian w rządzonym przez nich świecie, gdzie wszystko jest naturalne, dane raz na zawsze, i to najlepiej przez Boga. Koncepcja gender podważa stałość i niezmienność porządku świata, w którym żyjemy, i uświadamia nam, że zmiana może być wprowadzona przez nas samych.

Tradycyjnie Wanda Nowicka ubolewa też nad smutnym losem polskich kobiet. Oczywiście tyko pod jednym kątem:

Brzuch Polki nie należy do niej, tylko do księdza, polityka, prokuratora, czy lekarza

martwi się Wanda Nowicka. I zarzuca polskiemu państwu, że zapewnia rodzicom zbyt dużą władze rodzicielską.

Narzuca to patriarchalne społeczeństwo, w którym dzieci są własnością rodziców, należą do rodziców, którzy sprawując nad nimi całkowitą władzę, chcą je kontrolować i podejmować za nie decyzje. Ta kontrola ma się przejawiać m.in. w tym, żeby chronić je przed tym, co zdaniem rodziców jest źródłem niebezpieczeństwa

- mówi Nowicka. A wszystko to w kontekście niedostatecznej,  jej zdaniem, edukacji seksualnej w szkołach.

Na koniec stwierdza zaś:

Polska nie jest krajem przyjaznym dla kobiet i długo nie będzie. Kobiety nie mają pełni praw ani możliwości. Ale zmiana w końcu przyjdzie i przyjdzie właśnie od kobiet, które zaczynają rozumieć, że nie mogą liczyć na rządzących. Widzą, że muszą wziąć władzę w swoje ręce i urządzić ten kraj po swojemu.

Jak tak poczytać te wynurzenia i deklaracje to nasuwa się nieodparte wrażenie, że podobne wygłaszali kiedyś komuniści, którzy w końcu przyszli i urządzili parę krajów "po swojemu". Wprowadzili taki "porządek świata", którego odbudowywanie trwa do do dziś.  Pozostaje więc mieć nadzieję "seksmisja" marszałek Nowickiej pozostanie "bytem wirtualnym". Dla dobra kobiet. Mężczyzn zresztą też.

ansa/ Przekrój

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.