Ostatnie wielkie powstanie narodowe. Spotkanie z Leszkiem Żebrowskim

fot. Blogpress.pl
fot. Blogpress.pl

Walka podziemia antykomunistycznego z sowieckim okupantem i jego kolaborantami po II wojnie światowej to ostatnie wielkie polskie powstanie narodowe. Komunistyczna propaganda nazywała to walką o utrwalenie władzy ludowej, walką z reakcją, z bandami. A to jest takie samo powstanie jak Styczniowe – około 250 tys. ludzi w konspiracji, z tego kilkadziesiąt tysięcy ludzi zbrojnych w lasach w oddziałach partyzanckich, ponad 100 tys. ofiar. O powstaniu antykomunistycznym 1944-1963 i jego uczestnikach – Żołnierzach Wyklętych opowiadał w Milanówku historyk Leszek Żebrowski.

Nawiązując do miejsca spotkania, Leszek Żebrowski mówił, że w okresie po Powstaniu Warszawskim Milanówek był „małym Londynem”:

– W Milanówku konspirowały najwyższe władze polskiego Państwa Podziemnego, tu przebywali funkcjonariusze tego państwa, wojskowi i ze struktur politycznych, tu się odbywały aresztowania, obławy i łapanki, stąd wychodziły zarządzenia i rozkazy dla polskiego podziemia antykomunistycznego już pod okupacją sowiecką.

Na początku swojego wykładu historyk wyjaśnił skąd wzięło się określenie „Żołnierze Wyklęci”.

– Gdy na początku lat 90. zacząłem nagłaśniać losy ludzi z tego podziemia, które komuniści mieli całkowicie zabić, wymyśliliśmy wraz z grupą młodych pasjonatów termin „Żołnierze Wyklęci”. To do tych ludzi pasowało szczególnie, bo oni byli naprawdę wyklęci. Komuniści nie tylko ich zabijali, ale ich zwłoki chowali anonimowo w odludnych miejscach a do rodzin pisali listy, że mają się ich wyrzec. Za to, że Polska została zdobyta przez Związek Sowiecki a oni się tej okupacji przeciwstawiali. Później, po wielu latach, po wejściu w życie ustawy o Narodowym Dniu Żołnierzy Wyklętych, wydawało się, że ta nazwa już będzie nieadekwatna. Padały nawet głosy, że ta nazwa może być dla tych ludzi nawet obraźliwa, że może powinniśmy mówić „żołnierze niezłomni”. Nie wszystko się jednak zmieniło..

IMAG0212

Żebrowski mówił, że zamierzenie komunistów, chcących na zawsze wymazać pamięć o bohaterach polskiego podziemia niepodległościowego albo ich zohydzić społeczeństwu nie straciło niestety całkiem na aktualności.

– 1 marca tego roku w Narodowe Święto Żołnierzy Wyklętych w „Gazecie Wyborczej” ukazał się artykuł o ludziach z ostatniego podziemia, dzielący ich na pół: na dobrych i niedobrych Żołnierzy Wyklętych. Ci z tego podziemia narodowego, którzy działali najdłużej i byli najtwardsi, mieli największe zasługi, dalej są wyklinani. Nie tylko pojedynczy żołnierze ale całe formacje.

– Gdy sejm III Rzeczpospolitej wreszcie po dwudziestu kilku latach raczył uznać zasługi Narodowych Sił Zbrojnych, przywrócić ich do oficjalnej pamięci, to towarzysz Leszek Miller, były członek Biura Politycznego Komitetu Centralnego PZPR, od razu wrzeszczał, że to są żydobójcy, hitlerowcy, zdrajcy itd. tak jakby w Polsce nic się nie zmieniło. (..) To jest niegodne, aby wobec ludzi, którzy oddali swoje życie w najbardziej szlachetny sposób, ofiarowali wszystko co mieli, młodość życia, żeby jeszcze dzisiaj ich wyzywać i prześladować po śmierci. Czyli dalej są wyklęci.

W ocenie historyka w społeczeństwie pokutują dalej pewne stereotypy i mamy do czynienia z niewiedzą czy wręcz z kompletną ignorancją dotyczącą podziemia antykomunistycznego. Jednak jego zdaniem pozytywne jest to, że coraz więcej młodych ludzi szuka tożsamości narodowej, do której chcą się odnieść.

– Nie ma dla młodych pracy w Polsce. Premier, który uważa, że mogą jechać do Irlandii na zmywak czy do Niemiec do domów starców, być może jeszcze nazistom tyłki podcierać, to jest hańba. Nasze państwo stać na więcej. Jeśli nie będziemy dbać o młode pokolenie, o swoje tradycje, to się w Europie rozpuścimy. Czy mamy być Cyganami w taborach, czy mamy pozostać Polakami? Żeby przyszłość należała do nas, musimy pamiętać o przeszłości.

IMAG0207

Historia Żołnierzy Wyklętych rozpoczyna się w momencie, kiedy w styczniu 1944 Armia Czerwona ponownie wkroczyła na ziemie polskie.

– W pierwszych dniach stycznia 1944 Sowieci wkroczyli formalnie jako sojusznicy naszych sojuszników. Przywódcy polskiego Państwa Podziemnego liczyli na przyjazne zamiary albo co najmniej neutralność ZSRS. Rozpoczęła się akcja „Burza”: ujawnianie struktur niepodległościowych, współdziałanie z Armią Czerwoną, pomoc w zdobywaniu miejscowości, wskazywanie ugrupowań niemieckich. Na Kresach wybuchło wywołane przez AK powstanie we Lwowie oraz w Wilnie. Jednak po zdobyciu tych miast przez Armię Czerwoną polskich żołnierzy z podziemia niepodległościowego aresztowano, niektórych rozstrzeliwano na miejscu, resztę albo wywożono na Syberię, albo wcielano do Armii Berlinga. Niektórych trzymano jako jeńców po dwa, trzy tygodnie w dołach wykopanych w ziemi.

– Armia sowiecka podbijała Polskę w 1939 roku wespół z Hitlerem. Do 1941 roku stosowała nawet większe represje niż te prowadzone jeszcze wówczas pod okupacją niemiecką. Także w 1944 Sowieci nie wkraczali z zamiarami przyjaznymi. W ich planach w dalszym ciągu było wcielenie naszych kresów wschodnich. Zainstalowali swój własny fikcyjny rząd a Polska była de facto sowiecką republiką.

– Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie, do którego Sowieci zachęcali, natychmiast wstrzymali ofensywę. Chodziło im o to, żeby Polska Podziemna wykrwawiła się z rąk niemieckich, żeby im było łatwiej. Dzisiaj mając dostęp do wielu dokumentów widzimy całą grozę i perfidię tego postępowania. Sowieckie oddziały partyzanckie w okresie okupacji niemieckiej dostawały instrukcje żeby działać na ziemiach polskich tak, żeby powodować jak największe straty ludności cywilnej. Chodziło o to, żeby atakować Niemców w miejscowościach przez co niemiecka zemsta spadnie na ludność cywilną. W ich zamierzeniu, gdy Niemcy wyniszczą żywioł Polski, będzie im łatwiej nad danym terenem zapanować. Nie mieli żadnych skrupułów.

– Alianci zachodni od sprawy polskiej umywają ręce. Decydowanie o terenach Rzeczypospolitej pozostawili Józefowi Stalinowi. Miał on do pomocy zdrajców i kolaborantów – polskich komunistów, którzy choć nie byli liczni to stanowili przyczółek dla Sowietów. Mieli pokazać, że Polska nie jest żadną sowiecką republiką, że to sami Polacy urządzają swoje państwo a Sowieci im tylko pomagają.

P6080003

Zdaniem historyka w takich warunkach konspiracji z okresu okupacji hitlerowskiej nie można było zakończyć.

– Gdy AK-owcy, NSZ-owcy i inne formacje niepodległościowe chcą zaprzestać działalności, to nie mogą tego zrobić. Ich koledzy są aresztowani, rodziny są represjonowane, muszą pozostać w konspiracji aby walczyć o godność, honor, o życie, o własność, o wolność religii, o wszystko to, co jest człowiekowi przypisane z natury rzeczy, co im się zabiera. To nie jest tak, że oni chcą walczyć. Wszystkie rozkazy formacji niepodległościowych już pod okupacją sowiecką mówią o samoobronie: o odbijaniu więźniów, o obronie ludności cywilnej a nie o atakowaniu komunistów i Sowietów. (..) Ci, którzy zaprzestali działalności, wyszli z konspiracji, byli tak samo mordowani i prześladowani jak ci, którzy w tej konspiracji pozostali. W związku z tym woleli ginąć z bronią w ręku na polu walki niż dać się zabić komunistom jako bezbronne ofiary.

Żebrowski podał przykłady tych, którzy mimo zaprzestania działalności i ujawnienia się władzom komunistycznym zostali zamordowani.

– Generał August Emil Fieldorf ps. Nil, bohaterski dowódca Kedywu Armii Krajowej, po ujawnieniu się został aresztowany. Przeżył bardzo brutalne śledztwo, po którym został powieszony w więzieniu na Mokotowie w Warszawie jak pospolity przestępca, jako zdrajca, jako wróg Polski Ludowej, jako kolaborant niemiecki. Temu jednemu z najlepszych oficerów II Rzeczpospolitej i Polski Podziemnej przypisano wszystko co najgorsze.

– Innym przykładem jest porucznik Jan Rodowicz „Anoda”, bohater batalionu „Zośka” AK, uczestnik akcji pod Arsenałem, wybitny dowódca w Powstaniu Warszawskim. Po wojnie nie był w konspiracji. Jedyną działalnością jaką prowadził były ekshumacje w Warszawie. Z piwnic, z gruzów wydobywał szczątki swoich koleżanek i kolegów poległych w czasie powstania żeby zapewnić im godziwe pochówki. Było to solą w oku komunistów, bo to nie komuniści byli ekshumowani – ich w powstaniu tak naprawdę nie było. To byli żołnierze Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych. Przypominanie zaraz po wojnie, że było Państwo Podziemne, że była inna Polska było dla komunistów działaniem wrogim. Jan Rodowicz został aresztowany, był przesłuchiwany i jakoś tak się dziwnie złożyło, że wypadł z okna z czwartego piętra… gdzie okna były zamykane, okratowane, a każdy więzień szedł z rękami z tyłu skutymi kajdankami i w asyście funkcjonariuszy bezpieczeństwa. Anoda konał kilkanaście godzin. Czyli ta droga zaniechania działalności była drogą prowadzącą także do śmierci.

P6080004

Jana Rodowicza przesłuchiwał major Wiktor Heller, naczelnik wydziału śledczego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, najbardziej zbrodniczej struktury komunistycznej. W Urzędzie Bezpieczeństwa doszedł do stopnia pułkownika. Interesujące są dalsze losy śledczego, które Żebrowski przytacza zgodnie z relacją profesora Wiesława Chrzanowskiego, wieloletniego więźnia politycznego okresu stalinowskiego, wcześniej ciężko rannego w walkach w Powstaniu Warszawskim.

– W 1981 roku na posiedzeniu Komisji Krajowej Solidarności w Gdańsku Jacek Kuroń przyprowadził nową grupę doradców. Opowiadał to prof. Wiesław Chrzanowski, współtwórca statutu związku. Usiadł koło niego starszy pan, który wydał się Chrzanowskiemu znajomy, jednak skojarzenia wydawały się niemożliwe. Gdy Jacek Kuroń przedstawił ekspertów okazało się, że to Wiktor Heller… nowy specjalista od rolnictwa. Tu profesor Chrzanowski nie wytrzymał. Wstał i powiedział, że „przecież ten człowiek to jest ubek, który nas przesłuchiwał”. Kuroń na to odpowiedział: „jak wam się nie podoba, to możecie wyjść”. Podczas przesłuchania Heller powiedział Chrzanowskiemu, że jego i jego kolegów chce nie tylko unicestwić fizycznie ale i pohańbić w oczach społeczeństwa, zohydzić moralnie. To był ten symbol zmian, nowej Polski, która miała przyjść wraz z „Solidarnością”, a która była tą dawną Polską stalinowską. Ci ludzie nie zniknęli, byli dalej, tylko na nowych miejscach.

W opinii Leszka Żebrowskiego powstanie antykomunistyczne po II wojnie światowej może się równać z Powstaniem Styczniowym.

– Armia Czerwona po wkroczeniu do Polski w 1944 roku dokonuje represji, aresztowań, rozstrzeliwań. Niemieckie więzienia takie jak na Zamku Lubelskim zamieniane są na więzienia komunistyczne, obozy koncentracyjne, takie jak Majdanek, zamieniane są na obozy koncentracyjne NKWD (Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych ZSRR – przyp. red.). W związku z tym ludzie, którzy są w strukturach niepodległościowych, którzy kontynuują działalność polskiego Państwa Podziemnego wywołują powstanie antykomunistyczne.To jest ostatnie wielkie polskie powstanie narodowe, o którym nie było mowy. Nazywano to walką o utrwalenie władzy ludowej, walki z reakcją, z bandami. A to jest takie samo powstanie jak Styczniowe – około 250 tys. ludzi w konspiracji, z tego kilkadziesiąt tysięcy ludzi zbrojnych w lasach w oddziałach partyzanckich. Powstanie Styczniowe trwało krótko. Powstanie antykomunistyczne trwa do 1963 roku, kiedy 21 października na Lubelszczyźnie ginie ostatni partyzant sierżant Józef Franczak ps. Lalek. To jest ten symboliczny kres powstania. Struktury formacji niepodległościowych, komendy okręgów i powiatów, istnieją do przełomu lat 49/50.

P6080013

Były trzy główne organizacje podziemia antykomunistycznego: Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość, Narodowe Siły Zbrojne i Narodowe Zjednoczenie Wojskowe, które powstały na bazie rozwiązanych po wojnie organizacji. Z Armii Krajowej wyłania się zrzeszenie Wolność i Niezawisłość, z formacji narodowych okresu wojennego powstaje w lutym 1945 Narodowe Zjednoczenie Wojskowe. Do początku 1947 roku istnieją resztki Narodowych Sił Zbrojnych. Historyk podkreślił, że największe walki toczone były z radzieckimi oddziałami NKWD.

– Sowieci nie po to weszli do Polski żeby nas wyzwolić, tylko po to, żeby Polskę ponownie zdobyć. I dlatego istniało Podziemie jako wyraz sprzeciwu na taką Polskę, którą nazwano Polską Ludową, niezgody na mordowanie najlepszych Polaków. W latach 1944-46 wszystkie większe walki polskie podziemie niepodległościowe toczyło nie z UB, milicją czy ludowym wojskiem polskim, lecz z formalnymi strukturami NKWD. Dywizje NKWD stacjonowały na ziemiach polskich do 1947 roku i to one utrwalały władzę ludową, dokonywały największych pacyfikacji i egzekucji. Rodzimi komuniści byli za słabi. Jak się czyta protokoły biura politycznego, komitetu centralnego z lat 1944-45, to oni cały czas się boją, żeby Stalin nie zabrał Armii Czerwonej z ziem polskich. To nie była żadna wojna domowa, jak niektórzy chcą wmówić. To była walka z okupantem, który pomagał rodzimym kolaborantom.

Żebrowski przytoczył porażającą statystykę ofiar powojennego terroru komunistycznego.

– W latach 1944-55 tylko samych wyroków śmierci wykonano ok. 5 tys. Były to zbrodnie sądowe – wyroki śmierci wydane przez sądy Polski Ludowej na elitę antykomunistycznego podziemia. Ponad 20 tys. ludzi zabito w aresztach i więzieniach bez sądów, przed rozprawami, przed postawieniem aktu oskarżenia.Około 10 tys. zginęło w lasach z bronią w ręku. Kilkadziesiąt tysięcy zabito w obławach i pacyfikacjach. Bywało, że jednorazowo mordowano po kilkadziesiąt i więcej osób. Przykładem jest obława augustowska, w której zabito kilkaset osób i nie wiemy nawet, gdzie są pochowane.

– Łącznie jest ok. 100 tys. ofiar. Dokładna liczba nie jest znana, bowiem w wielu przypadkach zabijano bez pozostawiania jakichkolwiek śladów, bez żadnej dokumentacji, zwłoki zakopywano w lesie nawet bez zapisywania danych personalnych. Nie znamy miejsc pochówku olbrzymiej części ofiar pierwszych lat komunizmu w Polsce. Chowano ich na wysypiskach śmieci, w lasach, na uroczyskach, w jakichś wyrobiskach żeby zatrzeć po nich ślady. Żeby było to, co obiecał major Heller Wiesławowi Chrzanowskiemu – „żeby was obrzydzić moralnie, żeby was nie było”. To jest los Polski Podziemnej.

CAŁA RELACJA TUTAJ

Relacja: Czarek Czerwiński

Przepraszamy za słabą jakość zapisu dźwiękowego drugiej części spotkania wynikającą z niedostatków technicznych sprzętu jaki posiadamy

 

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.