Zbrodnia z elementami ludobójstwa, uchwała z elementami prawdy, państwo z elementami niepodległości

Rys. Maciej Ratajczyk
Rys. Maciej Ratajczyk

Odrzucenie uchwały jasno określającej zbrodnię na Wołyniu ludobójstwem to powód nie tylko do wstydu, ale i gniewu. Członkowie rodzin wołyńskich stracili w najokrutniejszy sposób swoich bliskich, swoje domy, swoje zdrowie, będąc dziećmi nauczyły się, czym jest strach i jakim potworem może stać się człowiek. Ci ludzie w podeszłym wieku, którzy mimo złego stanu zdrowia przemierzyli nieraz wiele kilometrów, aby wziąć udział w obchodach 70. rocznicy zbrodni, usłyszeli od polskiego rządu, że wymordowanie w imię opętańczej ideologii tysięcy bezbronnych Polaków, w tym wielu dzieci, tylko dlatego, że byli Polakami, nie było ludobójstwem. To co w takim razie nim jest?

To nie jest spór o słowa, to jest spór o historię, tożsamość i fundamenty. Ci, którzy obecnie nami rządzą, rzucają Polakom ochłapy w myśl zasady: „padło słowo >>ludobójstwo<<, więc się cieszcie. A że niewiele – zarówno według prawa polskiego, jak i międzynarodowego, z tego wynika? Oj tam, oj tam, czego jeszcze chcecie, i tak dostaliście za dużo, bo według nas nie zasługujecie na nic.

Jeśli Wołyń to tylko zbrodnia „nosząca znamiona ludobójstwa”, to nasz kraj „nosi znamiona niepodległości”. W polityce międzynarodowej słowa mają precyzyjne znaczenie. Jeśli nasi rządzący pokazują, że nie liczą się z narodem do tego stopnia, iż są skłonni publicznie rozmywać odpowiedzialność za bestialskie mordy na nim dokonane, narażają nas tym samym na poważne niebezpieczeństwo. Masakra na Wołyniu nie dokonała się przypadkowo. Ludność Wołynia była po prostu najłatwiejszym celem. Upowcy wiedzieli doskonale, że napadają na ludzi praktycznie bezbronnych. Wcześniej – służąc w SS Galizien – nacjonaliści ukraińscy mordowali wołyńskich Żydów. Zło nie narodziło się samo - zaczęło się od lekceważenia zagrożenia, a potem przyzwolenia na nie.

Byli i obecni politycy Platformy Obywatelskiej mieli wczoraj czelność mówić o Polakach podporządkowujących sobie Ukraińców. Warto wiedzieć, że ci „polscy panowie” byli ludźmi spokojnymi, pobożnymi i przyjaźnie nastawionymi do swoich sąsiadów. Polscy lekarze leczyli zarówno Polaków, jak i Ukraińców, a polskie położne odbierały porody z taką samą radością witając na świecie każde dziecko, niezależnie od jego narodowości. Nasi rodacy stanowili zresztą na Wołyniu etniczną mniejszość – Polaków było tam około 16 proc. Z mieszkającymi w tych samych wsiach Ukraińcami żyli w zgodzie, zawierali zresztą przecież polsko – ukraińskie małżeństwa.

Zakłamywanie prawdy o Wołyniu jest obraźliwe także dla samych Ukraińców. Minister spraw zagranicznych stwierdził, że lepiej o tych zbrodniach za dużo nie mówić, bo może to zaszkodzić Ukrainie w procesie integracji z Unią Europejską. Czyżby Radosław Sikorski sądził, że nasz sąsiad nie woli budować swojej tożsamości nie odwołując się do nacjonalistów i zbrodniarzy, ale przywołując raczej postaci tych dzielnych Ukraińców, którzy ostrzegali swoich polskich sąsiadów przed zagrożeniem i nierzadko w wyniku tego sami ponosili śmierć z rąk oprawców z UPA?

Ci Ukraińcy, z myślą o których Jarosław Kaczyński chce ustanowić Krzyż Wschodni, dali dowód swojej ogromnej odwagi i solidarności, zachowując człowieczeństwo nawet w ekstremalnych warunkach. I to właśnie oni swoją postawą potwierdzili identyfikację z cywilizacją europejską. Zakłamywanie prawdy o Wołyniu nie jest im - a tym bardziej nam - do niczego potrzebne.

 

 

---------------------------------------------------------------------------

---------------------------------------------------------------------------

Polecamy wSklepiku.pl!

"Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia. Tom 1-2"

autorzy:Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko

Monumentalna praca o ludobójstwie ukraińskim na Wołyniu w okresie II wojny światowej jest jakby woluminem w nieistniejącym, wielotomowym dziele o całokształcie ludobójstwa na Polakach w tamtych latach. Polacy byli wówczas obiektem ludobójstwa w różnych postaciach i rozmiarach niemieckiego, sowieckiego oraz ukraińskiego. Autorzy zebrali, uporządkowali i poddali weryfikacji olbrzymi materiał źródłowy. Na jego podstawie ustalili ponad 19 tysięcy nazwisk zamordowanych Polaków. Ogólną liczbę zabitych określili na 50-6- tysięcy. Znaczenie przygotowanej pracy jest olbrzymie i to z punktu widzenia zarówno naukowego jak i politycznego. Stanowić będzie rzeczową, oparta na faktach, konkretną podstawę do dalszych rozważań. Przyczyni się do sprowadzenie toczonych dyskusji ze sfery ogólnikowych oskarżeń i powierzchownych ocen na niepodważalną płaszczyznę faktów.

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych