„Sprzątałam u polskich panów”: Czy Tomaszowi Lisowi chodzi o to, aby ktoś nie wytrzymał i powiedział coś obelżywego pod adresem Ukraińców, potwierdzając tezę o zoologicznej ksenofobii „polskich panów”?

wPolityce.pl
wPolityce.pl

Tomasz Lis najwyraźniej postanowił nie przepuścić żadnej okazji, aby podjąć próbę zohydzenia każdej, nawet najbardziej bolesnej rocznicy w polskiej historii.

Na okładce „Newsweeka”, który ukazał się w rocznicę ludobójstwa dokonanego na Polakach przez ukraińskich nacjonalistów widnieje smutna i zmęczona życiem i ciężką pracą Ukrainka na kolanach wycierająca szmatą podłogę. Czerwono – czarny (kolory banderowców) napis głosi: „Sprzątałam u polskich panów”.

Z tekstu Kateryny Panovej wynika, że Polacy zatrudniają Ukrainki po to, aby kazać im niewolniczo pracować i molestować je seksualnie. Nakreślony w artykule obraz Polaków prezentuje ich jako rubasznych, wulgarnych prymitywów śliniących się na widok młodych dziewczyn, które zatrudniają do sprzątania. Zdaniem autorki tekstu, Polacy skąpią Ukrainkom zapłaty za wykonaną pracę - mimo iż są bogaci i rozrzutni. W opracowaniu czytamy:

Choć mają nowoczesne kuchnie, to raczej mało używane. Jakby wcale nie gotowali. "Może jedzą na mieście?" - przypuszcza Natalia

Czego autorka tekstu nauczyła się o Polakach?

Jak rozmawiać w obcym języku, którego nie znam. Jak się czuję, gdy ktoś traktuje mnie jak gadającego mopa. Że Polacy są bardziej skryci od Ukraińców. Gościnni tą gościnnością, która nie oddaje przybyszowi ostatniej koszuli, ale każe nakarmić i napoić (nakarmieni i napojeni goście żwawiej pracują). Że żyją swoimi sprawami. Że za cudzoziemcami nie przepadają. Może jeszcze tu wrócę. Niekoniecznie do sprzątania.

Ilu normalnych, spokojnych i poczciwych ludzi, po przeczytaniu tak niesprawiedliwego tekstu zaklnie pod nosem i powie: „Źle ci, to nie wracaj”? Komu ma służyć publikacja takiego artykułu w takim właśnie momencie? Czy chodzi o to, aby ktoś nie wytrzymał i powiedział coś obelżywego pod adresem Ukraińców, tym samym potwierdzając tezę o zoologicznej ksenofobii „polskich panów”?

A może publikacja takiego tekstu ma na celu zasianie wątpliwości w rodzaju "może metody stosowane przez UPA były okrutne, ale przecież Polacy także przecież święci nie byli"? Czy chodzi tu o odwrócenie uwagi od istoty rzeczy - faktu, że na Wołyniu doszło do zbrodni niedającej się ogarnąć ludzkim umysłem, że w najokrutniejszy sposób były tam mordowane dzieci, kobiety, staruszki i staruszkowie? Czy niemowlęta wyrywane z brzuchów matek to także "polscy panowie"?

Czy redaktor naczelny „Newsweeka” zdaje sobie sprawę, że jednym skrajnie niesprawiedliwym tekstem opublikowanym w tak szczególnym dniu, buduje mur między tymi Polakami i Ukraińcami, którym – w odróżnieniu od Tomasza Lisa - naprawdę zależy na dobrych relacjach między naszymi narodami?

Najwłaściwszą reakcją na ten tekst będzie potraktowanie "Newsweeka" tak, jak za czasów okupacji traktowało się "gadzinówki". I jeszcze mocniejsze zaangażowanie się na rzecz upowszechnienia wiedzy o tym, czym była zbrodnia wołyńska, nazwanie jej po imieniu ludobójstwem, upamiętnienie jej ofiar i otwarcie drogi do opartego na prawdzie pojednania między Polską a Ukrainą.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych