Zadam pytanie retoryczne: dlaczego ikonami stały się dla świata Oświęcim*, Majdanek, Sobibór, Treblinka, …a ostatnio Jedwabne, a nie pacyfikacja Zamojszczyzny? Powstanie w Getcie Warszawskim, a nie Powstanie Warszawskie?
Powstania
Powstanie Warszawskie wybuchło 1 sierpnia 1944 roku i trwało 63 dni. Straty łączne sił powstańczych i ludności cywilnej wyniosły wyniosły ok. 200 tysięcy zabitych... Powstaniu Warszawskiemu nikt nie udzielił skutecznej pomocy...
Warszawa walczyła już trzeci tydzień, gdy wybuchło powstanie w Paryżu. Trwało od 6 dni, od 19 do 24 sierpnia 1944 roku, kiedy to do Paryża dotarła czołówka 2 Dywizji Pancernej „Wolnych Francuzów” gen. Philippea Leclerca. Następnego dnia garnizon niemiecki skapitulował. Straty francuskie oszacowano na ok. 800-1000 zabitych i ok. 1500 rannych. To tzw. straty całkowite (bojownicy ruchu oporu i ludność cywilna). Pewną ciekawostkę może stanowić fakt, że powstanie paryskie poprzedził strajk generalny trwający od 15 do 18 sierpnia. Wyobraźmy sobie strajk w Warszawie pod koniec lipca 1944 roku...
Warszawa od ponad pół roku leżała już w gruzach, gdy wybuchło powstanie w Pradze wywołane przez komunistów. Trwało cztery dni, od 5 do 8 maja 1945 roku. Straty czeskie oszacowano na 1694 zabitych i ok. 1600 rannych. To tzw. straty całkowite. Patrz powyżej. Pewną ciekawostkę może stanowić fakt, że powstanie praskie uratowali przed krwawym zdławieniem tzw. własowcy, a ściślej żołnierze kolaborującej z Niemcami ROA (Rosyjskiej Armii Wyzwoleńczej), których w Pradze zginęło ok. 300. Szybkie postępy wojsk sowieckich spowodowały, że Niemcy przerwali pacyfikację miasta i po pertraktacjach z powstańcami zaczęli się wycofywać w stronę Amerykanów wkraczających do Czechosłowacji z Bawarii.
To nie jest kpina z wyzwoleńczych zrywów francuskiego i czeskiego ruchu oporu. To suche fakty i liczby. Po zakończeniu wojny Francuzi nigdy nie mieli problemu z oficjalnym obchodami rocznic powstania w Paryżu. Czesi mieli, ze względu na tych własowców. Ale to całkiem inna historia.
Pacyfikacje
Lidice spacyfikowali Niemcy 10 czerwca 1942 roku. W odwecie za śmierć postrzelonego kilka dni wcześniej (vice) Protektora Czech i Moraw, Reinharda Heydricha. Heydricha postrzelili bohaterscy żołnierze czescy, Josef Gabcik, Jan Kubis i Josef Valcik, wysłani przez SOE. W Lidicach Niemcy wymordowali na miejscu 173 mężczyzn. Dalsze represje kosztowały życie w sumie 340 mieszkańców tej wsi, mężczyzn, kobiet i dzieci. Tej skali represje były ewenementem w krótkiej historii Protektoratu Czech i Moraw.
Oradour-sur-Glane spacyfikowali 10 czerwca 1944 roku esesmani z dywizji Das Reich. W odwecie za zastrzelenie oficera SS przez francuski ruch oporu. Zbrodnia w Oradour była – o ironio – wynikiem pomyłki. Oficera SS zastrzelono bowiem w Oradour-sur-Vayres. Jedno Oradour ocaliło drugie Oradour. Drugie Oradour skazało na śmierć pierwsze. Zabrakło niemieckiej solidności. W Oradour-sur-Glane zamordowano 642 ludzi, mężczyzn, kobiety i dzieci. Tej skali represje były ewenementem w krótkiej historii niemieckiej okupacji Francji.
Podczas trwającej od czerwca do sierpnia 1943 roku operacji WERWOLF, stanowiącej drugi etap pacyfikacji w wysiedleń na Zamojszczyźnie zamordowano na miejscu nieznaną liczbę osób, ok. 8000 rozstrzelano w Rotundzie Zamojskiej, a około 1000 zmarło lub zginęło w KL Majdanek. Ogółem Niemcy spacyfikowali co najmniej 800 wsi polskich tylko na terenie GG, Kresów Wschodnich nie licząc. W ponad 10 procentach przypadków były to pacyfikacje totalne, niszczące większość zabudowy i pozbawiające życia większość mieszkańców. A nie tylko Niemcy pacyfikowali polskie wsie, pacyfikowali je także nacjonaliści ukraińscy, partyzanci sowieccy i siły NKWD. Liczbę śmiertelnych ofiar pacyfikacji polskich wsi trudno nawet precyzyjnie oszacować , ale były to niewątpliwie setki tysięcy ludzi.
Płonęły też wsie białoruskie, ukraińskie, greckie, jugosłowiańskie… Razem ze swoimi mieszkańcami. W Danii, Norwegii, Belgii, Holandii Niemcy nie wykazywali piromańskich skłonności. No – powiedzmy na wszelki wypadek – raczej nie wykazywali.
Ikony świadomości
A co mają do tego „polskie” obozy koncentracyjne? Prawie nic. To tylko figura retoryczna. W tym tekście.
Przeciętny współczesny Europejczyk nie słyszał o Oradour i Lidicach. Przeciętny Polak także raczej nie. Przedstawiciele obecnych europejskich elit – dziennikarze, politycy, intelektualiści, artyści – słyszeli. Przy stosownych, choć coraz rzadszych okazjach przypominają te niemieckie zbrodnie, które poprawność polityczna każe im zwać nazistowskimi. Podobnie dzieje się w przypadku polskich elit. Lidice i Oradour stały się – w sensie historyczno-kulturowym – ikonami. W tym znaczeniu ikoną polską stało się dla świata powstanie w Warszawie. Tzn. powstanie w warszawskim getcie.
Przeciętny współczesny Europejczyk słyszał o obozach koncentracyjnych. Elity europejskie tym bardziej. Z Polakami podobnie. Obozy koncentracyjne stały się ikoną dla świata, Europy i... niektórych Polaków. Oczywiście ikoną przysłoniętą welonem politpoprawności, która każe nazywać je nazistowskimi, ale zupełnie nie przeszkadza w dodawaniu przymiotnika „polskie”...
Zadam pytanie retoryczne: Dlaczego tego rodzaju ikonami stały się dla świata Oświęcim*, Majdanek, Sobibór, Treblinka, …a ostatnio Jedwabne, a nie pacyfikacja Zamojszczyzny? Powstanie w Getcie Warszawskim, a nie Powstanie Warszawskie?
Trzeba nam chyba zostać ikonoklastami. A potem „pisać” własne ikony. Czy jednak nie jest na to zbyt późno?
*Dlaczego napisałem „Oświęcim”? Ano dlatego, że w PRL wycieczki szkolne jeździły do Oświęcimia, a nie do Auschwitz. Ta akcentowana, polska nazwa była elementem polityki historycznej ekipy Gomułki. Głupiej polityki, po której następowały jeszcze głupsze.
tł
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/160997-lidice-oradour-i-polskie-obozy-koncentracyjne-dlaczego-ikona-dla-swiata-stalo-sie-jedwabne-a-nie-pacyfikacja-zamojszczyzny