Jak zostaliśmy faszystami. Kto wydał zgodę na to, by na salę wykładową wkroczył oddział uzbrojony w butle z gazem i broń gładkolufową?

fot. PAP/M. Kulczyński
fot. PAP/M. Kulczyński

Do Wrocławia zjechał wybitny autorytet moralny „Gazety Wyborczej”, były stalinowiec i funkcjonariusz KBW Zygmunt Bauman. Miał wygłosić wykład na uniwersytecie. Grupa kibiców Śląska i Sparty oraz działaczy Narodowego Odrodzenia Polski w odruchu sprzeciwu powiedziała Baumanowi, co o nim sądzi.

 

Komunista na uczelni

22 czerwca pod wydziałem prawa Uniwersytetu Wrocławskiego zbierają się małe grupki młodych ludzi. Wśród nich są i starsi. Niektórzy mają patriotyczne koszulki z symbolami Polski Walczącej, inni wyglądają całkiem przeciętnie. Wchodzą pomału do budynku uczelni, by udać się na wykład Zygmunta Baumana. Pytam jednego z nich, po co przyszedł. – A jak myślisz, jakby zaprosili esesmana, to by było w porządku? Też bym przyszedł. Nie wiem, co zrobię, może zadam mu pytanie, czy przeprasza za strzelanie do Polaków.

Urodzony w 1927 roku Zygmunt Bauman do 1953 roku był oficerem Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, organizacji, którą Sejm RP w uchwale z 1994 roku uznał za zbrodniczą. KBW zajmowała się przede wszystkim ściganiem polskiego podziemia niepodległościowego. Bauman dowodził jedną z obław na ukrywających się polskich żołnierzy.

Gdy miał 19 lat, rozpoczął współpracę z Informacją Wojskową pod pseudonimem „Semjon”. Z materiałów IPN ujawnionych przez historyka Piotra Gontarczyka wynika, że był cenionym agentem. Później wykładał na Uniwersytecie Warszawskim marksizm, a w 1968 roku opuścił PRL.

Policja w akcji

Wchodzimy na salę. Trochę kolorowej młodzieży, trochę starszych osób. Może tu przyjść każdy, kto ma na to ochotę. Ochrona nie rzuca się w oczy. Siadam z brzegu sali, dość nisko. Grupka, z którą rozmawiałam – z tyłu, znacznie wyżej.

Po dłuższym czasie oczekiwania na salę wykładową wchodzą prezydent miasta Rafał Dutkiewicz i Zygmunt Bauman. Dutkiewicz: – Dzień dobry państwu, jak państwu wiadomo nazywam się Rafał Dutkiewicz i jestem prezydentem miasta. Chciałem przywitać pana profesora Baumana i chciałem powiedzieć, że profesor Bauman jest dzisiaj moim gościem i gościem wrocławian.

Grupka wstaje z miejsc, rozwijają się transparenty z przekreślonym sierpem i młotem. Gwizdy, okrzyki: „Precz z komuną”, „Raz sierpem, raz młotem w czerwoną hołotę”, „Norymberga dla komuny”, „Armio Wyklęta, dziś Wrocław o was pamięta”, „Kogo zapraszasz, Dutkiewicz kogo zapraszasz”.

Po chwili widzę, że w pomieszczeniu za aulą majaczą przez szybę zamaskowani policjanci – po co? Niedługo później wkraczają na salę, witani oklaskami przez młode dziewczyny w arafatkach i starszego pana w koszulce z czerwoną gwiazdą. Słychać „Je..ć Śląsk” i „Precz z faszyzmem”.

Policjanci wyrzucają wszystkich, którzy znajdowali się w okolicy transparentów. Jednego ze spokojnie stojących przeciwników obecności Baumana na UWr policjant chwyta za gardło i odpycha, innego szarpie dwóch funkcjonariuszy, pomimo że ten tłumaczy, że przyszedł na wykład. Grupka wyrzucanych krzyczy „Gestapo!”.

Policjanci nie chcą się wylegitymować, nie chcą powiedzieć, kto nimi dowodzi ani z jakiego są oddziału. Jeden z nich oświadcza spokojnie wychodzącym z budynku, że prosi ich o dowody osobiste i zaprasza do radiowozu. Znowu żaden nie chce pokazać legitymacji służbowej, mimo takiego obowiązku.

Tymczasem na sali Dutkiewicz mówi: – Chcę proszę państwu powiedzieć rzecz następującą: nie będę tolerować nacjonalistycznej hołoty w moim mieście.

Dręczenie na komisariacie

Mimo że nikt z 11 osób, które zaproszono do radiowozu nie usłyszał, że jest zatrzymany, wszyscy lądują na komisariacie policji przy ul. Trzemeskiej. Ludzie zostają stłoczeni w sali odpraw. Niedługo potem policjanci doprowadzają chłopaka i młodą dziewczynę. Funkcjonariusze zgarnęli ich do radiowozu, gdy ci byli... na lodach w Rynku. Później dołączają dwaj młodzi chłopcy. Wszyscy zostają poinformowani, że grozi im do roku więzienia. Za co? „Za wtargnięcie na salę wykładową”.

Dopiero po czterech godzinach policjanci zaczynają spisywać protokoły zatrzymań. Większość odmawia podpisania protokołów, głównie dlatego, że nie przyznają się do żadnego „wtargnięcia”, a także dlatego, że dopiero teraz się dowiadują, że są w ogóle zatrzymani.

Mundurowi nie pozawalają kupić w policyjnym automacie napojów mimo nieznośnego upału. Po kolejnych trzech godzinach ogłaszają, że grupa w końcu zostanie przesłuchana.

Nagle się okazuje, że zmieniono zarzut – teraz już nie „wtargnęli na salę”, tylko „zakłócili porządek”. Ponownie większość się nie przyznaje do zarzutów.

Przesłuchujący mnie policjant wyraźnie dał mi do zrozumienia, że nie wie, po co nas trzymano na komisariacie – relacjonuje jedna z zatrzymanych osób. – Wręcz powiedział, że szefostwo nie wiedziało, co z nami zrobić i dopiero szukało paragrafu.

To jakiś absurd, rodem z opowieści o ZSRR. Dajcie człowieka, a paragraf się znajdzie.

Festiwal w mediach

Tymczasem w mainstreamowych mediach rozpoczyna się nagonka. W „Gazecie Wyborczej” mnożą się apele o przykładne ukaranie „napastników”. Ktoś żąda, by na kibiców Śląska nałożyć zakaz stadionowy. Ktoś inny uparcie twierdzi, że na sali UWr naziole wykonywali nazistowskie gesty.

Na jednym z portali pojawiają się sugestie, że „napad” miał charakter antysemicki (!). W TVN24 dwójka prezenterów, Jarosław Kuźniar i Kamil Durczok, stwierdza, że przeszłość Baumana jest nieważna. Kilka dni później, gdy w całym kraju po serii informacji o podłożonych bombach trwa ewakuacja szpitali i prokuratur, w TVP Info pada przypuszczenie, że zamachy to... zemsta narodowców za zatrzymania we Wrocławiu.

Kto komu zagraża?

Warto zadać sobie jednak kilka pytań. Po co na UWr przed wykładem znajdował się oddział antyterrorystów? Kto wydał zgodę na to, by na sale wykładową wkroczył oddział uzbrojony w butle z gazem i broń gładkolufową? Użycie takiej broni na sali zagrażało życiu i zdrowiu wszystkich tam zgromadzonych – w tym Zygmuntowi Baumanowi i Rafałowi Dutkiewiczowi.

Według relacji zatrzymanych, funkcjonariusze przyznali, że dokonali zatrzymań na polecenie Rafała Dutkiewicza. Kilka dni później o bezwzględnym karaniu „nacjonalistów” mówił na konferencji prasowej premier Donald Tusk.

Wiele mediów zaczęło łączyć wydarzenia na UWr z powstaniem Ruchu Narodowego. Czyżby chodziło właśnie o zniszczenie nowych organizacji patriotycznych? Czego boi się ta władza?

Ile jeszcze prowokacji wymyśli?

Barbara Selmanowicz

Rzeczywiście, przygotowana specjalna ekipa policyjna w pobliżu sali wykładowej to dowód na zaplanowaną prowokację.    Red.

 

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.