Terapia walenia Polaków w pysk trwa i będzie się wzmagać. Świat patrzy ciekawie: czy rzeczywiście dzisiejsi Polacy to lubią? Czy tam jest jeszcze jakiś naród?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Pokazanie przez Telewizją Polską niemieckiego serial propagandowego o szlachetnych, i zewsząd gnębionych Niemcach, którzy kochają i chronią Żydów, o rycerskiej armii radzieckiej (jakże posagowa i cudnie ufryzowana była owa sowiecka oficerzyca, która nie pozwalała krasnoarmiejcom gwałcić Niemek) i plugawych Polakach, którzy Żydów nienawidzą –  uważam za słuszne. Ale pokazanie go w najlepszym czasie antenowym, o godzinie 20.20, dzień po dniu, było skandalem, które mógł obudzić podejrzenia o ekstraordynaryjny tryb tej decyzji. Pamiętam inny przypadek, gdy – burząc ramówkę – postanowiono nagle pokazać po dzienniku propagandowy film fabularny. Było to w roku 1985, gdy I sekretarz Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego, Czernienko  kazał Polakom oglądać amerykański film pacyfistyczny „Day After”, by zrozumieli jak okropny jest Ronald Reagan.

Jak zapadła decyzja tym razem - nie wiemy, ale nie należy wykluczyć, że - skoro prezes TVP nagle zmienił stosunek do sprawy o 180 stopni, to  „poprosił”  go o to premier Tusk - w swym zapale trzebienia „polskości czyli nienormalności”. Ale może też „poprosiła” go o to kanclerz Merkel, uznając, że czas już kolonizację gospodarczą, polityczną i kulturową wzmocnić ostentacyjnym waleniem w pysk. Skoro Rosjanom tak świetnie idzie walenie Polaków w pysk po Smoleńsku, skoro w podzięce za to walenie polski rząd czołga się przed nimi i stopy pokornie całuje, a lud priwiślański wciąż rządzącą partię kocha, wygląda na to, że z tym ludkiem to bardzo skuteczna metoda.

Może jednak było inaczej, może naprawdę tak jest, że kierownictwo TVP chce być otwarte i pokazywać wszystkie ważne filmy, które mówią o Polsce i Polakach? Dobrą zapowiedzią takiego rozumienia roli telewizji publicznej była emisja „Anatomii upadku” Anity Gargas, obok kłamliwego gniota Nat Geo. Ale sprawdzianem czy taka interpretacja jest właściwa będzie pokazanie innych bardzo ważnych filmów o Polsce i Polakach: „Mgły” Marii Dłużewskiej i Joanny Lichockiej, „Krzyża” Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego, „10.04.2010” Anity Gargas, „Buntu stadionów” Mariusza Pilisa, „Prezydenta” Joanny Lichockiej i kilku innych. Ważne filmy o których mówią Polacy, ich miejsce jest na antenie TVP w równie dobrym czasie antenowym co propaganda niemieckiej niewinności.  I tej decyzji oczekujemy od prezesa Brauna z niecierpliwością.

Emisja „Nazi matek, nazi ojców”  w najlepszym miejscu i czasie TVP jest skandalem, który jednak ma swoją dobrą stronę.  Miliony Polaków zobaczyły  jaki obraz Polaków konsekwentnie budowany jest przez Niemców pod rządami tak nam rzekomo życzliwej Angeli Merkel. W dyskusji po filmie niemiecki dziennikarz wyznał, że Niemcy właściwie nic nie wiedzą, ze w Polsce był podczas wojny jakiś ruch oporu. Francja? A i owszem, o słynnej i dzielnej Resistance Niemcy wiedza bardzo dużo i szanują odwagę Francuzów.  Zaś niemiecki profesor historii na pytanie polskiego dziennikarza „czy ma szacunek dla Armii Krajowej” odpowiedział „jestem Żydem, mam inny punkt widzenia”.  Niemiecki Żyd, profesor historii i główny konsultant historyczny sztandarowego niemieckiego filmu Niemcach, Żydach i Polakach nie wie zatem nic o tym jakoby Armia Krajowa i Polskie Państwo Podziemne robiło cokolwiek dla ratowania Żydów przed niemieckimi mordami. I tenże skandaliczny ignorant albo kłamca był  głównym konsultantem sztandarowej niemieckiej produkcji o II wojnie światowej. I nadal jest wielki historycznym autorytetem. I nadal będzie. W planach ma kolejne konsultacje kolejnych produkcji.

Zobaczyliśmy więc z bliska, to o czym tyle razy pisali profesorowie Krasnodębski czy Musiał. Że Niemcy konsekwentnie układają historię najnowszą po swojemu, że ich głos jest  w świecie  dobrze słyszany, a ponieważ Polska zajmuje się robieniem „Pokłosia” , gorliwym potwierdzaniem, że Jedwabne, Kielce i rok 1968 to trzy najważniejsze fakty z relacji polsko-żydowskich (właśnie te trzy szybko i sprawnie przytoczył biorący udział w dyskusji niemiecki dziennikarz)  to Niemcy sami napiszą polską historię XX wieku.

Wierzę, że emisja okropnego niemieckiego serialu, jakkolwiek upokarzająca i oburzająca, właśnie budząc to oburzenie – uruchomi działania. Rok temu pisałem, że ze kilka lat dowiemy się, że to Polacy wywołali II wojnę napadając na Niemców, to Polacy wymordowali Żydów, a Niemcy Żydów przed polską dziczą bronili. Wystarczyło kilkanaście miesięcy i ta na narracja już się zaczęła, mój – zdawało się - upiorny dowcip stał się faktem. Internet odreagowuje wisielczym humorem właśnie w tym duchu: wiecie dlaczego Niemcy zamykali Żydów w obozach koncentracyjnych? Żeby ich uchronić przed Polakami.

Jeśli energia uruchomiona przez emisję w TVP serialu „Nazi matki, nazi ojcowie” zatrzyma się na naszej wściekłości, oburzeniu, efektownej publicystyce, wisielczym humorze, albo wręcz bezsilnym machnięciem ręki, jeśli nie przełoży się na konkretne inicjatywy i konkretne działania instytucji polskiego państwa, by niewiarygodnie bezczelne niemieckie kłamstwa równoważyć prawdziwymi, równie silnymi obrazami prawdziwych wydarzeń i zachowań Polaków wobec niemieckiej napaści i niemieckich zbrodni, to znaczyć będzie, że nie tylko staliśmy się już kondominium, ale i – w gruncie rzeczy - dobrze nam z tym. Nadchodzi czas decyzji.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych