Tym razem, zniechęcona paskudną pogodą, nasza wredna (bo nałogowo podsłuchująca) ale zaprzyjaźniona osa, postanowiła poszperać w archiwach. Bo osa dobrze wie, że bez znajomości przeszłości nie zrozumiemy teraźniejszości.
Jak więc to było z tą wojną polsko-polską przed smoleńską tragedią? Czy premier traktował śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jak to dzisiaj próbuje się przedstawiać, z szacunkiem należnym głowie państwa? Czy instytucje państwowe i całe otoczenie szefa rządu wiedziało, że gdy chodzi o relacje z głową państwa bawić się nie można i nie należy? Że należy go chronić i poważać?
Pewne światło - zdaniem osy - rzuca na tamten czas i tamte wydarzenia malutka notka, którą osa wygrzebała w archiwum Dziennika.pl pt. "Prezydent kiwa się na biurku Tuska":
Przeglądając zdjęcia wykonane przez fotoreportera DZIENNIKA podczas grudniowego wywiadu naszych dziennikarzy z premierem Tuskiem dostrzegliśmy na jego biurku małą, wyciętą z gazety figurkę. Powiększenie wykazało, że to bez wątpienia... Lech Kaczyński. Na wszelki wypadek dopytaliśmy wśród osób mających wstęp do gabinetu szefa rządu.
"Tak, to prezydent. Kiwa się na małej sprężynce. Ale nikt nie wie, skąd się tam wziął" - usłyszeliśmy od naszego informatora. Wszystko jasne. Tylko po co?
Rzecz działa się na przełomie lat 2008/2009.
Po co premierowi ta figurka - nie wiadomo do dzisiaj. Ale o smutnych skutkach takich zabaw możemy dziś powiedzieć niestety dużo więcej.
- zadumała się nasza skrzydlata przyjaciółka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/109476-osa-nadaje-61-co-donald-tusk-trzymal-na-biurku-tak-to-prezydent-kiwa-sie-na-malej-sprezynce