TVP uczy historii, czy zaszczepia szkodliwe stereotypy? Decyzję o wyemitowaniu skadalicznego serialu ZDF doprawdy trudno zrozumieć

fot. kadr z serialu "Unsere Vater, unsere Mutter"
fot. kadr z serialu "Unsere Vater, unsere Mutter"

Decyzja zarządu TVP o wyemitowaniu niemieckiego serialu ZDF musi budzić zdumienie, Zdumienie tym większe, że sam prezes Juliusz Braun uznał, że zawarty w tej produkcji polski wątek„nie ma nic wspólnego z prawdą historyczną i dlatego musi zostać potępiony i odrzucony”.

To "odrzucenie" teraz zyskuje nowy wymiar. A jego miarą staje się miejsce na największej antenie telewizji publicznej. TVP argumentuje, że rozgłos jaki wywołał serial, a także związane z nim protesty mocno zainteresowały polską opinię publiczną, ale była ona dotąd skazana jedynie na pośrednictwo dziennikarzy i polityków.  I nie mogła wyrobić sobie w tej kwestii własnego zdania.

To prawda i nieprawda zarazem. Czytając komentarze w polskiej prasie można było odnieść wrażenie, że opinia w tej kwestii jest raczej "wyrobiona". I nie przypominam sobie jakichś głosów,  że recenzenci robią Polakom "wodę z mózgu". Wrew intencjom producentów. No ale może zdaniem panów z TVP  krytyczne opinie nie odzwierciedlały poglądów większości Polaków? Uznano więc, że należy pokazać serial, a wtedy może cześć uzna, że oskarżenia żołnierzy AK o antysemityzm były jednak uzasadnione? Czy takim torem  biegną myśli władz telewizji?

Gdybyż to jeszcze była jakaś ważna  produkcja oskarowa, dzieło, do którego trzeba się odnieść, żeby nie wypaść na światowego prowincjusza. Ale serial? Ugruntowujący przekonanie o złych nazistach, i dobrych Niemcach, którzy byli co najwyżej zagubieni w odmętach historii i uwiedzeni totalitaryzmem Hitlera? Pytam,  dlaczego polska opinia publiczna ma uczestniczyć w wątpliwym sukcesie tej produkcji? Przysparzając mu kolejnych widzów, a niemieckim autorom - zysków?

TVP poinformowała, że zamierza "oprawić" emisję filmu dyskusją publicystów i historyków. Świetnie. Tylko ilu widzów obejrzy gadaninę mądrych głów? A ilu jedynie sam serial? A przecież wiemy, że jest tak, że naszą wiedzę o epokach minionych silniej kształtują dzieła filmowe niż najmądrzejsze podręczniki. Gdy mówimy "wojna secesyjna" – pojawia się nam przed oczami raczej Scarlet O' Hara niż Abraham Lincoln i generał Lee. Ewentualnie bohaterowie serialu "Północ -Południe". A iluż z nas jeszcze nie do końca pozbyło się sentymentu do Janka Kosa i kapitana Klossa? Bo to były – co tu kryć atrakcyjnie zrealizowane seriale.  Nie wystarczy nam polskich,  źle ulokowanych sentymentów? A tak już jesteśmy skonstruowani, że silniej przemawia obraz niż głos eksperta. Wiedzą to wszyscy spece od reklamy. Wiemy i my, konsumenci. A  mimo to promocja w stylu product placement jest jedną z najskuteczniejszych form docierania do klienta. Bo rozum swoje, a emocje swoje. Po cóż więc TVP zamierza zaszczepiać podprogowo niemiecką wizję złych Polaków z czasów II wojny? Nie wystarczy już własnego "Pokłosia"?

A jeśli mamy się na nowo oburzać na Niemców – to też wątpliwy moralnie cel. Zwłaszcza teraz, gdy od emisji w ZDF minęło już parę miesięcy, i telewizja ta wykrztusiła z siebie coś na kształt przeprosin. Teoretycznie więc sprawa mogła by przyschnąć i popaść w zasłużoną niepamięć. Ale nie. My ją przypomnimy. I na bazie złego serialu pogrzejemy z jednej strony nastroje antyniemieckie, z drugiej utrwalimy nieprawdziwe stereotypy. Oto jak wygląda telewizyjna misja.

Oczywiście sięganie do źródłowych tekstów kultury jest obowiązkiem recenzenta. Sama czuje się odrobinę niezręcznie pisząc o obrazie, którego nie widziałam. Polegam tu jednak na opinii samego Juliusza Brauna. Jednoznacznie negatywnej. Tym bardziej nie rozumiem jego kroku.  Bo ostatecznie jeśli nawet uznano, że serial wart jest pokazania zainteresowanym i omówienia przez ekspertów, czemuż nie wykorzystano do tego stworzonych własnie w takim celu kanałów tematycznych? Gdyby serial pokazano na TVP Historia czy TVP Kultura zapewne trafiłby do wyspecjalizowanego, świadomego i krytycznego widza. Nie do przypadkowego Kowalskiego, który raczej na małym ekranie szuka zwykłej rozrywki.

Mam też nieodparte wrażenie, że decyzja TVP w zupełnie idiotycznej sytuacji stawia polskiego ambasadora, który choć nie od razu, ale jednak sprzeciwił się przekłamaniom rozpowszechnianym przez serial. Bo teraz niemieccy producenci śmiało mogą mówić: O co tyle krzyku? Przecież sami uznaliście ten film za wystarczająco wartościowy,żeby pokazać go w Polsce! I co ten nieszczęsny ambasador może odpowiedzieć?

Przy tej okazji warto jeszcze przypomnieć, że gdy kilka lat temu TVP pod zupełnie innym zarządem zdecydowała się na pokazanie dokumentalnego filmu Grzegorza Brauna "Towarzysz generał", to mimo, że emisję również obudowano studyjną debatą – w środowisku lewicy i na Czerskiej wybuchło takie oburzenie – że musiała polecieć głowa. Stanowisko straciła wówczas wicedyrektor Jedynki Anita Gargas. A ponoć to była taka prawicowa telewizja...

No ale przecież największe "autorytety" III RP orzekły już dawno, że od generała trzeba się "odp...yć." A o antysemityzmie Armii Krajowej wciąż można "dyskutować".

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.