Michnik zachowuje się coraz dziwniej: wczoraj wyzywał opozycję od "faszystów", dziś... chce debatować ze wszystkimi

Adam Michnik zachowuje się coraz dziwniej. Jeszcze w sobotę czołówkę "Wyborczej" zdobił jego wyjątkowo histeryczny i napuszony felieton pt. "Czy grozi nam faszyzm". Naczelny "GW" pojechał ostro:

Czy słowa nienawiści wobec demokratycznych władz dobiegające od polityków i publicystów prawicy, z Radia Maryja, z ust lidera "Solidarności" Dudy nie zwiastują Polski autorytarnej i nietolerancyjnej?

- pytał Michnik przypominając, że "demokracja jest sztuką kompromisu i pluralizmu, autorytaryzm sztuką wojny i dyktatu". O tych, którzy chcą rzekomo "wojować i dyktować" pisał:

Tę umiejętność osiągnęli w wysokim stopniu dzisiejsi wrogowie wartości liberalnych. Nie jest to faszyzm, to projekt oryginalny, ale nawiązujący do stereotypów i praktyk z lat 30. (…) Przeszłość tworzy się od nowa i buduje na kłamstwie. Dlatego i przyszłość buduje się na kłamstwie. (...)

Dla tych ludzi nie istnieje kompromis. Spór o in vitro zmienia się w totalną wojnę ideologiczną i religijną. Spór o TV Trwam to wojna z wrogiem, który "chce eksterminować biologicznie naród polski". Dla o. Rydzyka demonem jest duch europejskiego liberalizmu; żywiołem - wojna ze śmiertelnym zagrożeniem, ze zdradzieckim premierem winnym zamachu na Lecha Kaczyńskiego; trwa wojna z prezydentem "Komoruskim", o czym informują nas transparenty sfanatyzowanych demonstrantów. (...)

Oni umieją kłamać i hipnotyzować. (…) Ryszard Krynicki pisał przed 40 laty, że "faszyści zmieniają koszule". Nie dajmy się na to nabrać. Tylko uparty sprzeciw uchroni nas przed recydywą ludzi, którzy - zżymając się na określenie "faszyści" - obficie czerpią z faszystowskich stereotypów i technik manipulacyjnych.

Dziś - w felietonie pt. "Polityka zależy od nas" schowanym na stronie 8 "GW" (redakcjo, dlaczego nie na czołówce?) Michnik stwierdza:

Żeby móc reformować państwo, potrzebny jest kompromis i dialog. Trwa spór o projekt przyszłości, ale nie jest to debata ludzi dojrzałych, raczej bójka w prowincjonalnej knajpie. A musimy publicznie rozważać, czy Polsce zagraża autorytaryzm rosyjski, ukraiński bądź węgierski.

Spróbujmy rozmawiać spokojnie: czy możliwy jest kompromis w sprawie służby zdrowia, KRUS lub wymiaru sprawiedliwości, w sprawie mediów publicznych; obszarów biedy czy kwestiach obyczajowych? Łatwo tu o pesymizm, jednak - choć może to zabrzmi naiwnie - chcemy zaproponować inny język rozmowy o polityce.

Proponujemy zacząć od siebie. Na początek - przeprosić za wyzywanie oponentów od "faszystów", co zwłaszcza środowiskom wywodzącym się z KPP nie uchodzi.

Dalej "konkrety":

(...) proponujemy debatę w której szacunek dla oponenta i prawdy materialnej będzie ważniejszy od pokusy dokuczenia przeciwnikowi i od przekonania, że to my jesteśmy posiadaczami wszystkich cnót i wartości, dobra i miłości bliźniego w postaci nieskażonej.

Norma Davies (...) napisał kiedyś, że spoglądając na nasz kraj obawia się logiki demokracji kanibali. Polegałaby ona na tym, że po demokratycznych wyborach zwycięska partia pożera tę, która przegrała. Otóż chcemy zaproponować debatę o Polsce dla wszystkich, dziś śmiertelnie skłóconych. Czy taka debata jest możliwa?

Szkoda, że Michnik nie upomniał się o prawa zwyciężonych w wyborach 2007 roku i "pokonanych" w Smoleńsku, gdy władza otwarcie próbowała zniszczyć partię opozycyjną, a jej zwolenników spychała do getta... A skoro się nie upomniał, to dziś arbitrem nie będzie.

Z prawej strony tego wstępniaka - wywiad z Grzegorzem Schetyną pt. "Schetyna: wyciągam rękę do Tuska". Czyżby więc rzekoma debata o przyszłości Polski miała być po prostu łataniem obozu władzy - z obawy przed Kaczyńskim?

Ale już za późno, już się nie da załatać. Zmiana jest blisko.

Na marginesie: Michnik stwierdza w pewnym momencie:

"Reforma emerytur jest znacznie ważniejsza niż zegarki jednego z ministrów".

Może on naprawdę nie rozumie, że tu nie o zegarki chodzi, ale o domniemanie układu biznesowo-politycznego?

Sil

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych