Fot. PAP
„Marsz Szmat” i reakcja na to zdarzenie, to ciekawy do analizy temat. Okazuje się bowiem, że dotychczasowe znaczenia słów i znaczeń zachowań już nie obowiązują, albo te słowa i zachowania oznaczą coś innego niż dotychczas. Że znane od wieków ludzkie zachowania, na przykład reakcja na nagość kobiecego ciała, na wyuzdane pozy, na noszony strój, nie wpływają na męskie zachowania. Że nie ma czegoś takiego jak bodźce i reakcja na nie, nie ma ludzkiej seksualności i jej konsekwencji. Ze takie zjawiska jak „prowokacyjne zachowanie”, „seksapil” czy zwykła „atrakcyjność seksualna”, po prostu nie istnieją.
Kazimiera Szczuka publicznie głosi, że niektórzy mężczyźni gwałcą kobiety bez względu na ich wygląd, ubiór, wiek, atrakcyjność i zachowanie oraz analogicznie, że kobieta może wyglądać i zachowywać się w dowolny sposób nie narażając się na jakiekolwiek niepożądane zachowanie ze strony mężczyzn. Słowem – według Szczuki - mężczyźni dzielą się na dwie grupy: gwałcicieli, którzy bez względu na wygląd, wiek i zachowanie napotkanej kobiety gwałcą ją, oraz świętoszków nie tykających cudzych lub niechętnych im kobiet nawet wtedy, gdy jest ona naga, wyuzdana, prowokująca. Więcej. Według Kazimiery Szczuki kobieta nigdy, ani świadomie, ani nieświadomie, nie jest seksualnie prowokująca w stosunku do mężczyzny.
Wyznawcy takich „postępowych” teorii zapewne zgodzą się ze mną, że jeśli gwałcą jedynie gwałciciele, i kobiece zachowanie, ubiór lub jego brak, poza, gest, wypowiedziane przez kobietę słowa, nie stanowią dla mężczyzny prowokacji, zachęty czy przyzwolenia do stosunku seksualnego, to analogicznie jest w innych dziedzinach życia, gdzie ludzkie czyny odzwierciedlają ludzką naturę. Tak więc mając obok siebie złodzieja jesteśmy narażeni na kradzież, a jeśli w pobliżu złodzieja nie ma, to możemy spokojnie zostawić coś cennego i nikt tego nie skradnie. Możemy zostawić otwarte auto, dom czy wypchany portfel w płaszczu w szatni, bo kradną tylko i wyłącznie osobnicy, którzy są zdeklarowanymi złodziejami, a pozostawiona na ławce w parku otwarta walizka pełna pieniędzy zostanie niezwłocznie odniesiona do biura rzeczy znalezionych.
I tak by było, gdyby ludzie dzielili się na dwie hermetyczne grupy: złodziei i nie złodziei; gwałcicieli i nie gwałcicieli. Ale tak nie jest.
Jeśli zostawię otwarty samochód z kluczykami w stacyjce, to może obok przechodzić zawodowy złodziej samochodów, który bez wątpienia skorzysta z okazji i go skradnie, ale znane są przypadki, że kradnie ktoś inny, na przykład grupka podpitych nastolatków, których kusi perspektywa darmowej przejażdżki luksusowym autem. Podobnie jest z gwałtem.
Oczywiście ludzka natura determinuje ludzkie zachowanie i są osobnicy, którzy szukają okazji do kradzieży czy gwałtu. Ale są też mężczyźni, którzy nie są gwałcicielami, ale są zwykłymi facetami, czyli takimi, którzy reagują na bodźce, na przykład na nagie piersi, gołe pośladki, wyuzdaną pozę czy gest, przymilne słowa czy przytulenie.
Zdarza się, że młodzieniec na dyskotece, pod wpływem zachowania dziewczyny czy wypitego alkoholu, „dobiera się” do niej, „podrywa” ją w tańcu, co chyba dla Kazimiery Szczuki, przedstawicielki środowiska aprobującego seks bez zobowiązań, nie jest niczym szokującym.
Jeśli w męskiej populacji występowaliby jedynie „gwałciciele” i „nie gwałciciele”, to musiałaby istnieć jednoznaczna i nie podlegająca dyskusji granica między gwałtem a „zwykłym” seksem z przygodnie poznanym partnerem, ale tak nie jest, bowiem gwałcą, „dobierają się” lub po prostu uwodzą kobiety mężczyźni, którzy nie są zdeterminowanymi gwałcicielami, a jedynie – podobnie jak Kazimiera Szczuka – zwolennikami „wolnej miłości” bez zobowiązań.
Nie tylko dla seksuologa czy psychologa oczywiste jest, że seksualność człowieka opiera się na odbieraniu bodźców zewnętrznych – wyglądzie, zapachu, dźwięku. Gdyby tak nie było, to nie istniałoby podniecenie seksualne, które w dużej mierze zależy od bodźców zewnętrznych, a nie od zdeterminowanej i niezmiennej psychofizycznej konstrukcji konkretnego człowieka. Gdyby tak było, to seks uprawiany byłby jedynie w celach prokreacyjnych i stosunek seksualny musiałby być poprzedzony przemyślaną decyzją o chęci posiadaniu dziecka, a nie byłby zaspokojeniem popędu seksualnego, namiętnością, spełnieniem, porywem chwili, które często wywołane lub wzmocnione są bodźcem zewnętrznym, takim jak ubiór drugiej osoby, jej zachowanie, gest, dotyk czy miejsce gdzie przebywa, czyli okolicznościami mogącymi być „zaproszeniem” do dobrowolnego seksu. Te bodźce mogą być również wysyłane nieświadomie, ale czy wtedy nie wywołają podobnego efektu, który w skrajnym przypadku może doprowadzić do chęci odbycia stosunku seksualnego mimo braku akceptacji jednej ze stron?
Nie jestem seksuologiem ani psychologiem. Jestem autorem pracy na temat pornografii, czyli na temat zjawiska, które opisane jest jako bodziec do podniecenia seksualnego. Pornografii, która jest gigantycznym biznesem, bowiem na niczym lepiej się nie zarabia, niż na tym, co wynika z ludzkiej natury, co jest masowe i w pewnym zakresie niesterowalne, spontaniczne. Mam na koniec pytanie do Kazimiery Szczuki: Dlaczego kobieta w filmie pornograficznym może stanowić bodziec seksualny dla mężczyzny, a kobieta na ulicy w Warszawie już nie?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/158324-logiki-nie-szuka-kazimiera-szczuka-marsz-szmat-i-reakcja-na-to-zdarzenie-to-ciekawy-do-analizy-temat